Nocturnals. Tom 2 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 31 lipca 2024Nacturnals. Omnibus tom drugi to kolejna odsłona dziwacznego, acz pełnego mrocznego uroku uniwersum stworzonego przez Dana Breretona. I nadal to rzecz trzymająca poziom, szczególnie w warstwie rysunku.
Nacturnals. Omnibus tom drugi to kolejna odsłona dziwacznego, acz pełnego mrocznego uroku uniwersum stworzonego przez Dana Breretona. I nadal to rzecz trzymająca poziom, szczególnie w warstwie rysunku.
Fabularnie Nocturnals balansują na gatunkowym pograniczu. Ogólnie dominuje estetyka horroru, zwłaszcza w graficznym sztafażu, mocno gotyckim, ale w dużej mierze też halloweenowym – zważywszy na rekwizytornię użytą przez autora. Nie brak także mocno akcentowanych elementów kryminału noir, a czasem potrafi pojawić się nawet pulpowe science fiction. Taki gatunkowy konglomerat nie tylko buduje odpowiednio złożony, dziwaczny, ale ujmujący klimat opowieści, ale też pozwala autorowi na znaczącą swobodę kreacyjną w warstwie scenariusza, dzięki czemu unikamy tendencyjności i nudy.
Oczywiście nie sposób na dłuższą metę we współczesnym horrorze nie nawiązywać do H.P. Lovecrafta, więc i Breretonowi się zdarzy – w niniejszym tomie, w otwierającej opowieści Wieczny mrok (tak, będą macki!), ale znów udaje się scenarzyście nieco uciec od schematu, rozpisać historię w nieco bardziej nowatorski sposób, z udatnym wykorzystaniem przygotowanej w ramach uniwersum galerii nietuzinkowych postaci. Nie jest to podążanie na ślepo lovecraftowskimi tropami, ale raczej ukłon w kierunku niekwestionowanego mistrza grozy, który niewątpliwie – samemu stojąc na barkach gigantów jak Poe czy Arthur Machen, położył podwaliny pod współczesną kulturę horroru.
I za to właśnie cenię sobie Nocturnals – za tę umiejętność odchodzenia od sztampy, za to poszukiwanie nowych ścieżek, przy jednoczesnym osadzeniu całości w znajomym, zgrabnie wykreowanym trzonie, będącym mieszanką halloweenowego horroru z kryminałem noir. Na pierwszy rzut oka całość może wydawać się wręcz kiczowata, ze wskazaniem na użyte, przerysowane na wskroś instrumentarium, jednak w trakcie lektury całość nabiera głębi, postaci okazują się bardziej złożone, mocniej skomplikowane, a ich ocena wychodzi tym samym mniej oczywista. To potwory? Owszem, w naszym rozumieniu. Ale jednak potwory o czasem gołębich sercach, potwory, które potrafią pragnąć, marzyć, kochać, mieć nadzieję. Są często w tym ujęciu bardziej ludzkie niż większość ludzi.
Główna grupa postaci stanowi niespotykaną, patchworkową rodzinę, skupioną wokół nietuzinkowego DOCA Horrora. I choć wszystko – włącznie z ksywkami bohaterów – zdaje się ociekać wzmiankowaną sztampą i tendencyjnością, to w połączeniu w całość poszczególne elementy pozwalają budować spójne i chwytliwe uniwersum. A to potrafi na równi wzbudzić niepokój i zachwycić mroczną, sugestywną atmosferą.
Słowem, Brereton bierze najbardziej ograne motywy horroru i klei z nich coś innego, coś porywającego, urzekającego. W swojej – w dużej mierze udelikatnionej – grozie potrafi czasem straszyć, ale i równie często wzruszać czy zachwycać. To więc komiks, który celuje bardziej w odbiorcę nastoletniego (nie zapominajmy, że autor pracował również przy kultowym Buffy – postrach wampirów), ale i dorośli, którzy nie szukają nadmiernego ciężaru gatunkowego, powinni się przy lekturze dobrze bawić.
To lekki, ale soczysty, bogaty w teatralną symbolikę komiks z pogranicza horroru i noir, w którym bardzo mocnym elementem są właśnie ilustracje. A w drugim tomie znajdziemy ich niemało. Oprócz klasycznych, sekwencyjnych kadrów znajdziemy także Alfabet – w całości przygotowany z krótkich opisów i zbioru pełnoplanszowych rysunków, na których – nie ma to tamto – Berenton zwyczajnie popisuje się talentem. Ma czym, więc efekt końcowy należy do tych z górnej półki.
Nocturnals polubiłem przy pierwszym tomie i przy drugim zdania nie zmieniam. Nie jest to może moja tegoroczna komiksowa topka, ale i nie jest to komiks, którego lekturę określiłbym stratą czasu. Ciekawa estetyka uniwersum robi robotę, a same opowieści są na tyle dobrze sklecone, byśmy nie musieli przy czytaniu zgrzytać zębami. Czasem tyle wystarczy do zadowolenia.
Poznaj recenzenta
Mariusz WojteczekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat