Opowieść podręcznej: sezon 1, odcinek 8 – recenzja
Po zeszłotygodniowym odbiciu w stronę wątków pobocznych, tym razem ponownie wracamy do Offred. Jednak mając już pewne porównanie z tym, co oznacza wartka akcja Opowieści, nie odbiera się epizodu jako piorunującego.
Po zeszłotygodniowym odbiciu w stronę wątków pobocznych, tym razem ponownie wracamy do Offred. Jednak mając już pewne porównanie z tym, co oznacza wartka akcja Opowieści, nie odbiera się epizodu jako piorunującego.
Nie oznacza to oczywiście, że jest źle. Przeciwnie, każdy odcinek serialu jest bardzo dobry pod względem technicznym i montażowym. I pewnie sama fabuła bieżącego także zasługiwałaby na kolejną ósemkę, gdyby nie odcinek zeszłotygodniowy i nowe światło, jakie rzucił na produkcję. Powróciwszy w monotonny tok Opowieści, odczuwałam brak napięcia i pełnego skupienia, jakie towarzyszyło mi przy poprzednim epizodzie. Obecny z tego powodu wypada po prostu... zwyczajnie. Nawet mimo tego, że należał do przełomowych.
Wspomnianym przełomem było oczywiście wyjście do świata podziemi. Offred i aż do przesady szarmancki Waterford spędzili wspólny wieczór w domu publicznym, gdzie przez moment mogliśmy obserwować namiastkę minionego życia – pełnego skandali, kontrowersji, nagości, wulgarności... Spowitego dymem papierosów i oparami alkoholu. Słowem: wszystkiego tego, czego w poprzednich odcinkach w ogóle nie można było doświadczyć. Epizod numer osiem wyraźnie usiłował zaskoczyć widza, przewrócić jego światopogląd do góry nogami, pozostawić go w niedowierzaniu, jednak nic takiego nie miało miejsca. A przynajmniej na mnie nie zadziałało to w ten sposób. Ma na to wpływ także sama postać Offred, która w dalszym ciągu jest mało wyrazista. O ironio, sama to zauważa w jednym z początkowych monologów... Gra aktorska Elisabeth Moss pozostaje na mistrzowskim poziomie – widać to zwłaszcza w licznych scenach niemych, w których jej bohaterka tylko rozważa coś w myślach. To po prostu samej postaci brakuje jakiejś iskry. Im dalej brniemy w fabułę, tym bardziej zaczyna to dokuczać.
Tym, co moim zdaniem w odcinku wypadło najlepiej, były retrospekcje. Tym razem nie Offred, pani Waterford czy Luke’a, a Nicka, który jeszcze tydzień temu irytował swoją bezbarwnością. Bieżący epizod stawia go w zupełnie innym świetle – za sprawą jego wspomnień wiemy już, że jest zdolny do spontanicznych napadów furii i wymierzenia prawego sierpowego pracodawcy, o co nie sposób było go wcześniej podejrzewać. Postać wydaje się skrywać wiele sekretów, z których żaden nie został jeszcze wyjaśniony. Nick miał też swój udział w historii byłej podręcznej, co jest bardzo intrygujące. Retrospekcja jej dotycząca była najmocniejszym punktem odcinka, bo i pierwszy raz pojawiła się w niej anonimowa do tej pory kobieta - w dodatku tuż po tym, jak popełniła samobójstwo. Czyni ją to bardziej autentyczną, wiarygodną – postacią żywą, która także dźwigała bagaż trudnych doświadczeń, już nie tylko napisem na framudze drzwi. Zapewne powrócimy do tego wątku nie raz, na co bardzo liczę – skrywa za dużo sekretów, by zwyczajnie przejść obok niego obojętnie i pominąć w dalszych odcinkach serialu.
Podoba mi się koncepcja twórców z wymiennymi retrospekcjami. Szkoda tylko, że postaci poboczne nie udzielają się w nich częściej niż sama Offred. Za ich pośrednictwem do serialu wpada świeży powiew i wiele nowych punktów widzenia, co jest zwyczajnie bardziej interesujące. Tak naprawdę dopiero teraz zaczyna się coś dziać w innych wątkach – przez pierwsze odcinki towarzyszyliśmy jedynie wspominającej Offred. W zeszłym tygodniu z zaskoczenia pojawił się Luke, w bieżącym odcinku tak samo – choć już bez większych fajerwerków - było z powracającą „zza grobu” Moirą. Trochę przykro, że pozostali bohaterowie uaktywnili się tak późno, jednak z drugiej strony trzeba przyznać, że wzmaga to apetyt na więcej. A całe "więcej" prawdopodobnie nastąpi dopiero w drugim sezonie, bo do końca bieżącego pozostały już tylko dwa odcinki.
W tym tygodniu 7 z plusem. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i nadchodzący finał sezonu. W chwili obecnej nie sposób przewidzieć, jakie zamknięcie szykują dla nas twórcy. A dzięki temu zainteresowanie tylko wzrasta.
Źródło: zdjęcie główne: Hulu
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat