Ostatni okręt: sezon 5, odcinek 8 – recenzja
Data premiery w Polsce: 11 października 2015Najnowszy odcinek Ostatniego Okrętu nie zawiódł oczekiwań widzów, którzy zacierali ręce na ekscytujące wydarzenia po zeszłotygodniowym cliffhangerze. Epizod nie tylko trzymał w napięciu od początku do końca, ale przede wszystkim wywoływał duże emocje, których tak brakowało przez większą część finałowego sezonu.
Najnowszy odcinek Ostatniego Okrętu nie zawiódł oczekiwań widzów, którzy zacierali ręce na ekscytujące wydarzenia po zeszłotygodniowym cliffhangerze. Epizod nie tylko trzymał w napięciu od początku do końca, ale przede wszystkim wywoływał duże emocje, których tak brakowało przez większą część finałowego sezonu.
Zeszłotygodniowy cliffhanger w The Last Ship zapowiadał wielkie emocje w najnowszym odcinku i tak też się stało. Epizod trzymał w napięciu od początku do końca, a najbardziej nerwowe wydarzenia rozgrywały się w amerykańskim centrum dowodzenia. To tam kolumbijscy napastnicy przeprowadzili zamach i trzeba przyznać, że przygotowali się do niego wzorcowo. Dzięki temu, że przewidzieli niemal każdy ruch swoich przeciwników, dawało to nam poczucie, że mamy do czynienia z wymagającym wrogiem, którego nie będzie łatwo pokonać naszym protagonistom. Poza tym zamachowcy nie przebierali w środkach i bez cienia zawahania zabijali zakładników, co powodowało niepewność, że w końcu coś złego spotka również jedną z głównych postaci. Trzeba powiedzieć, że nie jest łatwo osiągnąć efekt, aby widzowie uwierzyli, że może się wydarzyć dosłownie wszystko. W rezultacie odcinek oglądało się z zapartym tchem, a przewidywalność fabuły nie miała na to żadnego wpływu.
Najbardziej zapadającą sceną tego epizodu były psychologiczne tortury prezydenta, który cenił sobie bardziej własne życie od Meylana, gotowego poświęcić się za ojczyznę. Zazwyczaj w podobnych sytuacjach to chęć ratowania innych przeważa nad dobrem ogółu i załamuje osoby poddane presji. Ale taka odmiana jest oczywiście wciąż równie wiarygodna, szczególnie przy skrajnych emocjach głowy państwa, które tak fantastycznie uchwycił Steven Culp. Dzięki temu, że zamachowcy byli gotowi na wszystko te sceny wciskały w fotel. Poza tym Gustavo Barros opracował bardzo cwany plan zdyskredytowania i skompromitowania Reissa na oczach całego świata. Z perspektywy widza trochę to było naciągane, ale jak na serial, który nie zawsze wybiera najlepsze fabularne rozwiązania, to i tak przyniosło spodziewany efekt, czyli dreszczyk emocji.
Z oczywistych względów w tym odcinku w cieniu głównych wydarzeń pozostały ekipa lądowa walcząca na Kubie oraz Nathan James. Jednak i oni zostali całkiem sprytnie wykorzystani w epizodzie, ponieważ opracowywali plan odbicia zakładników dla Swaina i Jetera. Bardzo dobrze zadziałały te powtarzane ujęcia z ruchami i ciosami na zmianę z załogą i tą dwójką, ponieważ dynamizowały akcję. Aby jeszcze podnieść poziom emocji również Chandler musiał wypełnić swoją rolę w planie Tavo. Trochę raziło to, że bohater tak szybko przemieszczał się między poszczególnymi lokacjami, podczas gdy wydawało się, że zamach trwa nie więcej niż parę godzin. Natomiast niepokoi to samobójcze nastawienia admirała, który nie zważa na ryzyko. To nie w stylu tej postaci, choć jak zwykle zasłużył się dla swojego kraju, niszcząc nieprzyjacielski okręt. Czasem aż za bardzo serial próbuje z niego zrobić niezniszczalnego bohatera, który zawsze osiąga swój cel ku chwale ojczyzny.
Nowy odcinek Ostatniego Okrętu obfitował w wiele śmierci. Nie tylko ginęły bezimienne postacie, ale również te z pierwszego szeregu. Bohatersko umarł Joseph Meylan, który obronił własnym ciałem prezydenta. Ta scena nie miała w sobie nic z oryginalności i z przebiegu wydarzeń łatwo można było to przewidzieć. Ale łezka się mogła zakręcić w oku widząc, jak prezydent bezskutecznie próbuje zatamować krwotok. Również śmierć medyka szokowała, ponieważ dla ochrony rodziny wpuścił do placówki rządowej zamachowców, a oni go oszukali. Także Kelsi została wykorzystana do kolumbijskich celów, ale jej tragiczny koniec nie wzbudzał współczucia. W każdym razie każda z tych śmierci poruszała na swój sposób, wywołując odmienne uczucia naznaczone moralną oceną.
Z każdym odcinkiem Ostatni Okręt przynosi coraz więcej emocji, tak jak przystało na serial, który powoli żegna się ze swoimi widzami. Znalazły się w nim momenty zapierające dech w piersiach i trzymające w napięciu, dzięki realistycznie i brutalnie przeprowadzonemu zamachowi. Bezkompromisowość działaniom napastników zapewniał bezczelny Octavio, którego grał świetny Jose Pablo Cantillo. Teraz ciekawi jak dojdzie do bezpośredniej konfrontacji Tavo z Chandlerem, bo najpewniej do takiego właśnie rozwiązania zmierzamy. Finałowe dwa odcinki zapowiadają się ekscytująco, dzięki ostatnim wciągającym wydarzeniom, które podniosły temperaturę serialu, że aż chce się przekonać, jak zakończy się historia załogi Nathana Jamesa.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat