Outcast: Opętanie: sezon 1, odcinek 9 – recenzja
Dziewiąty odcinek przez większość czasu ogląda się nieźle – tempo nadal jest spokojne, ale widać, że budowane są fundamenty pod finał. Zaskakująca końcówka zmienia postrzeganie epizodu na jeszcze lepsze.
Dziewiąty odcinek przez większość czasu ogląda się nieźle – tempo nadal jest spokojne, ale widać, że budowane są fundamenty pod finał. Zaskakująca końcówka zmienia postrzeganie epizodu na jeszcze lepsze.
Minęło sporo czasu od pierwszych, nierozważnych zachowań wielebnego Andersona i dopiero teraz dociera do niego pewna istotna informacja – że nie tędy droga do ratowania ludzi. Chyba, bo w jego przypadku nie można być pewnym niczego. Wydaje się jednak, że wreszcie zrozumiał swój błąd, dlatego ponownie połączył siły z Barnesem – w sam raz na finał. Oczywiście wcześniej oglądamy kolejne emocjonalne wybuchy tego bohatera, dającego się podchodzić jak dziecko przez nastolatka oraz Sidneya – oby ostatni raz. Nie można tak długo prowadzić postaci według jednego, już irytującego szablonu, w którym chce ona dobrze, ale robi z siebie szaleńca.
Najistotniejszym momentem w Close to Home jest wstrząsające zakończenie, w którym nieoczekiwanie opętana zostaje Megan. Do tej pory twórcy utrzymywali raczej powolne tempo akcji, dzięki czemu cliffhanger okazuje się jeszcze mocniejszy. Od razu ukazane zostają jego pierwsze konsekwencje (śmierć jednej z postaci), więc po skończonym odcinku nie zostajemy z niczym. Napięcie zostało znakomicie zbudowane, a napisy końcowe pojawiają się w odpowiedniej chwili – gdy główni bohaterowie dostają informację o sytuacji i będą zmierzali na miejsce. Aż chciałoby się od razu zacząć oglądać ostatni odcinek pierwszej serii.
O ile poprzednio przekonywaliśmy się, że opętani wcale nie muszą być źli, o tyle teraz dominują przesłanki, iż ich obecność w mieście może jednak mieć negatywne konsekwencje. Twórcy powracają do kwestii tajemniczego planu Sidneya i reszty, nieco coś odkrywając, lecz nie pozwalając na snucie jakichś domysłów. Dostajemy zbyt mało poszlak (na dodatek niejasnych), żeby przypuszczać, co się wydarzy, ale wciąż zachęca to do obejrzenia zakończenia sezonu. Występuje więc zaintrygowanie, a wiele wskazuje na to, że czeka nas dobry zwrot akcji.
Dramatyczne wątki raczej nie wywołują wyraźnych emocji, co jest jednym z głównych zarzutów sezonu. Być może to wina nie najlepiej zaprezentowanych relacji między postaciami. Czasami czuć między nimi więź, a czasami nie (jak w przypadku związku wielebnego z Patricią). Może fabuła w tym miejscu jest zbyt prosta? Bywały momenty, że te kwestie nudziły i się dłużyły, natomiast w Close to Home budzą najwyżej umiarkowane zainteresowanie. Brakuje także wśród postaci odpowiednio fascynującej sylwetki, chociaż jednej – na razie niektóre miewają tylko chwile bycia zajmującymi. Wszystko wynagradza cliffhanger, który podwyższa ocenę odcinka i każe czekać niecierpliwie na finał.
Źródło: fot. główna: FOX
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat