Outcast: Opętanie: sezon 2, odcinek 7 – recenzja
Outcast: Opętanie w drugim sezonie przeplata niezłe odcinki z tymi słabszymi. Siódmy epizod należy do tych lepszych, dostarczył ważnych wydarzeń i podniósł napięcie.
Outcast: Opętanie w drugim sezonie przeplata niezłe odcinki z tymi słabszymi. Siódmy epizod należy do tych lepszych, dostarczył ważnych wydarzeń i podniósł napięcie.
Po słabszym poprzednim odcinku, Outcast w tym tygodniu prezentuje nieco lepszą formę, gdzie wiele się dzieje, a akcja momentami nawet trzyma w napięciu. Najwięcej emocji wiązało się oczywiście z głównym bohaterem, który w pośpiechu postanowił opuścić miasteczko Rome wraz z rodziną. Jego obawy, że opętani ludzie będą próbowali go zatrzymać, były uzasadnione, więc jego niepokój również mógł się udzielić widzom. Tak naprawdę tylko czekaliśmy niecierpliwie, aż dojdzie do konfrontacji z nimi. I rzeczywiście końcówka nie zawiodła tych oczekiwań. Nawet nie potrzebowano nocnej scenerii, aby wywołać grozę czy strach o bohaterów, a szczególnie o Amber, ponieważ to mała, krucha i niewinna dziewczynka. Wjazd Boba, może nie należał do najbardziej efektownych, ale rozstanie Kyle’a z rodziną naprawdę emocjonowało. Końcówka odcinka mogła się podobać.
Również wątek Sidneya okazał się całkiem interesujący, nawet jeśli nie dowiedzieliśmy się, co ostatecznie zrobił Aaronowi. Już w poprzednich epizodach widzieliśmy, że z tą postacią nie jest najlepiej, ponieważ coraz częściej dopadały go napady kaszlu, a teraz jeden z nich doprowadził do wypadku samochodowego. Spodziewaliśmy się raczej, że z szosy zabierze go któryś z opętanych ludzi, których przecież wokół pełno, albo właśnie ta przypadkowa osoba stanie się jego ofiarą, dlatego zaskoczyło to, że został wzięty do niewoli przez osoby z Latarni. Na pierwszy rzut oka wyglądają niegroźnie, a jednak przetrzymywanie Sidneya jako więźnia nie świadczy o całkowitej bezbronności. W końcu nadarza się okazja na uzyskanie kilku odpowiedzi o tym, co się rozgrywa w Rome, a dzieje się więcej, niż przypuszczaliśmy. Pojawiła się Rada, która nie sprawiała aż przesadnie groźnego wrażenia, aby Sidney miał się tak nerwowo przy nich zachowywać. Dopiero, gdy jego wzrok padł na czarnoskórego nastolatka, zobaczyliśmy w jego oczach lekki strach, co musi oznaczać, że to ktoś ważny. A to wzbudza ciekawość, kim jest i co planuje, ponieważ widać, że cierpliwość mu się powoli kończy. A niestety dla Sidneya, badania Parka nad ulepszeniem osób ze światłem nie przyniosły rezultatu po autopsji chłopaka, który zginął bezsensownie w poprzednim odcinku.
Z kolei takim przerywnikiem, dla tych bardziej wciągających w historię wydarzeń, jest wątek Megan. Nie oglądamy już żadnych jej przewidzeń czy majaków, ale dalej twórcy budują wokół niej tę niepewność, czy nie zostanie ponownie opętana. Pewną wskazówkę usłyszeliśmy od Nunez, która jakby zasugerowała Gilesowi, że po egzorcyzmach jest odporny. To jeszcze bardziej miesza w głowie widzom, ale przynajmniej nic nie jest w tym serialu pewne i wciąż ciekawi, jaka jest prawda. Natomiast cieszy to, że Megan zaakceptowała rzeczywistość dzięki Dakocie, która podzieliła się swoją przeszłością w dość emocjonalnej scenie. A siostra Kyle’a jest zdecydowanie fajniejszą postacią, kiedy nie jest załamana i zagubiona. Dla dobra Outcast: Opętanie lepiej, aby odzyskała trochę werwy, ponieważ na dłuższą metę jej dramat byłby zbyt męczący dla widzów, a na pewno może jeszcze odegrać większą rolę w walce z demonami.
Jedynie zawodzi wątek Rose, który wydaje się być wpleciony w fabułę nieco na siłę. Zabiła opętaną Evelyn, a w nowym odcinku po szarpaninie również spowodowała śmierć swojej najlepszej przyjaciółki. Przynajmniej w odróżnieniu od Aarona ma wyrzuty sumienia i wie, że źle postępuje, więc trochę jest nam jej szkoda i nie irytuje jak wspomniana postać. Giles na razie wciąż jest odsunięty w cień, ale kiedy akcja nabierze tempa, nie ma wątpliwości, że pomoże pozostałym bohaterom. Szczególnie, że teraz ma więcej swobody w działaniach, nie będąc komendantem.
Najnowszy odcinek był lepszy od poprzedniego, ponieważ dostarczył trochę emocji, smutku i zaniepokojenia o losy bohaterów. Zabrakło w nim tego charakterystycznego mrocznego klimatu, ale maskowało to wielość wydarzeń, które faktycznie mają znaczenie dla opowiadanej historii. Co prawda jest ona przedstawiana w dość chaotyczny sposób, ale ważne, że nie nudzi, ponieważ wciąż kilka kwestii pozostaje tajemnicą i wymagają wyjaśnienia. Również akcja się zdynamizowała, więc nawet jeśli nie wszystkie wątki nas jednakowo interesują to serial ogląda się i tak z uwagą. Oby tylko ten progres postępował aż do końca sezonu.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat