Outlander: Krew z krwi: sezon 1, odcinek 1 - recenzja
Outlander: Krew z krwi opowiada o rodzicach Jamiego i Claire z oryginału, ale robi to nietypowo i diabelnie intrygująco. To, co wydarzy się w tym serialu, może mieć znaczenie dla finałowego sezonu Outlandera.
Outlander: Krew z krwi opowiada o rodzicach Jamiego i Claire z oryginału, ale robi to nietypowo i diabelnie intrygująco. To, co wydarzy się w tym serialu, może mieć znaczenie dla finałowego sezonu Outlandera.

Outlander: Krew z krwi to przede wszystkim romans – tak jak oryginalny Outlander. Podczas seansu tych produkcji, gdy bohaterowie biorą udział w wojnach, konfliktach i politycznych zawieruchach, można o tym zapomnieć, ale w ich centrum znajduje się uczucie kobiety i mężczyzny. Tym razem są to Brian Fraser i Ellen MacKenzie, czyli rodzice Jamiego. Problem polega na tym, że na razie ich relacja wywołuje obojętność, a podejście twórców pozostawia wiele do życzenia. W przypadku Claire i Jamiego uczucie zrodziło się po dłuższym czasie, a tym razem scenarzyści sugerują zainteresowanie i silne emocje od pierwszego wrażenia, co w serialu – nawet z elementem nadnaturalnym – silącym się na realizm historyczny staje się dość kuriozalne. Okoliczności ich spotkania są scenariuszowym nieporozumieniem, ponieważ kształtują obraz dwojga ludzi zachowujących się nierozważnie, jak para nastolatków. To siłą rzeczy doprowadza do bardzo złej sytuacji. Trudno się zaangażować w ich relację, gdy zaczyna się nie najlepiej, a twórcy, zamiast stopniowo budować wzajemne zainteresowanie, idą na łatwiznę.
Z Brianem i Ellen to jest jawne pójście na skróty. Nie odmówię im romantycznego klimatu w tej relacji, ale mając porównanie, jak o wiele lepiej poradzono sobie z centralnym wątkiem romansowym w Outlanderze, trudno to zaakceptować. Szczególnie że Brian na razie jest nieciekawą postacią, której niewiele poświęcono czasu, a Ellen, choć jest bardziej interesująca, a jej charakter rozwinięty, przez irracjonalną decyzję fabularną nie wzbudza zbyt wiele sympatii. Twórcy chcą, aby Ellen była kobietą, która wiedzą, inteligencją i charakterem wychodzi poza swoje czasy, ale w kluczowym momencie robią z niej nierozważną nastolatkę. Powstaje sprzeczność w tym, jak tworzona jest postać i do czego doprowadza pójście na fabularne skróty. Z jednej strony psuje to wydźwięk osobowości Ellen, a z drugiej strony jest tak jawnym uproszczeniem, że staje się irytującym aspektem odcinka.
Serial Outlander: Krew z krwi w pierwszych dwóch odcinkach (w polskim HBO Max opublikowany jako jeden) ogląda się jak typowy serial kostiumowy. Poznajemy bohaterów, ich świat oraz polityczne relacje z innymi szkockimi klanami. Na horyzoncie pojawia się konflikt związany z wcześniej wspomnianymi frustrującymi skrótami fabularnymi, a polityka i machinacje będą tu odgrywać kluczową rolę. Trudno wywnioskować, co może z tego wyjść, bo wszystko jest jakieś takie oklepane i – pomimo wizualnie dopracowanego stylu oraz odpowiednio nacechowanego klimatu – mało angażujące. Postacie nie są jakoś szczególnie interesujące, charyzmatyczne czy choćby zwyczajnie sympatyczne. Retrospekcje z ojcem Ellen dobrze przedstawiają tego mężczyznę, ale to tylko jedna osoba na tle grupy, która ma ten serial budować. Jej bracia to tak banalne stereotypy gatunkowe, że twórcy nawet się z tym nie kryją. Wykorzystują ograne cechy w sposób okropnie oczywisty i przewidywalny. Dlatego na razie pod kątem opowiadania historii ten serial pokazuje to, co widzieliśmy w wielu innych, ale w lepszym wydaniu – na czele z oryginalnym Outlanderem.
Tak naprawdę dopiero końcowe sceny, które przenoszą widzów do czasów I wojny światowej, sugerują, że jest nadzieja dla serialu Outlander: Krew z krwi. Wówczas poznajemy rodziców Claire z oryginału i następuje bardzo duży twist. To pomysłowość, która zaskakuje, intryguje i pokazuje, że to, co oglądaliśmy do tej pory, miało większe znaczenie, niż mogliśmy sądzić. Podróże w czasie pojawiły się już w tym odcinku w sposób szalenie intrygujący i inny niż w oryginale – jest to spoilerowe, ale twórcy podjęli świetną decyzję, by odkryć karty na sam koniec.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1968, kończy 57 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1951, kończy 74 lat

