Outlander: sezon 3, odcinek 1 – recenzja
Data premiery w Polsce: 11 września 2017Twórcy Outlandera długo kazali czekać fanom na premierę 3. sezonu. Serial niestety nie porywa, a nawet zniechęca kiepskimi pomysłami.
Twórcy Outlandera długo kazali czekać fanom na premierę 3. sezonu. Serial niestety nie porywa, a nawet zniechęca kiepskimi pomysłami.
Twórcy serialu Outlander w teraźniejszości rzucają nas do czasów Claire i Franka w Bostonie, o których wspominano w 2. sezonie. Takim sposobem możemy zobaczyć, jak trudny to był okres dla bohaterki po powrocie z przeszłości. Nie tyczy się to tylko ciąży, ale też sprawnie zaakcentowanych problemów traktowania kobiet w owych czasach oraz dość niezręcznej i burzliwej relacji z Frankiem. Całkiem ciekawe i emocjonalne ukazanie tego związku może się podobać, bo wygląda to prawdziwie, wiarygodnie i przede wszystkim interesująco. My doskonale wiemy, dlaczego ona ma problem z Frankiem, więc tak naprawdę cały wątek doskonale nakreśla siłę bohaterki, która przezwycięża traumy, by ułożyć sobie życie. Jest to ciekawa rzecz z potencjałem, ale jednocześnie zmusza do zastanowienia, czy jest sens to pokazywać. Jasne, może ten potencjał jest, może będzie ciekawie, ale mnie nie interesuje Frank. Wiem już, że umrze, więc jego życie w Bostonie wydaje się zbyteczne dla historii.
Mam jednak problem z decyzją twórców, by tak przeskakiwać w narracji we współczesności. Przecież w 2. sezonie mieliśmy historię osadzoną wiele lat później, gdy córka Claire jest już dorosła. Dlatego cofanie się w czasie z perspektywy widza jest pozbawione sensu. Taki zabieg niszczy jakiekolwiek emocje i napięcie. Może i coś ciekawego się wydarzy w tym wątku, ale nie mogę traktować go inaczej niż z obojętnością. Pewnie, jak wielu widzów, chcę kontynuacji historii z 2. sezonu z chęcią powrotu Claire i ponownym spotkaniem z Jamie'em. A tak ta część 3. sezonu wygląda na zapychacz. Może i z potencjałem i interesujący, ale nadal zbędny.
U Jamie'ego jest ciekawiej, bo dostajemy strzępki bitwy pod Culloden, o której przebiegu wiedzieliśmy. Całość jednak wywołuje mieszane odczucia przez formę przyjętą przez Moore'a, bo obserwujemy wydarzenia porwane, jakby było to przedstawienie krótkich wspomnień Jamie'ego. To bardzo wybija z rytmu i trudno emocjonować się walkami czy jakże oczekiwaną zemstą na Randallu, gdy twórcy większą uwagę poświęcają ujęciom umierającego Jamie'ego. Przez to nie ma w tym za grosz emocji, jest to wszystko puste i nijakie. Sceny technicznie zrealizowane przednio, ale jak mamy odczuwać napięcie, gdy jest to pokazywane tak irytująco? Egzekucje zbyt wiele w tym aspekcie nie zmieniły, bo nadal jest to coś, o czym już wiedzieliśmy. Plus za wykonanie, podkreślenie honorowości obu stron i dość prosty zabieg uratowania Jamie'ego.
Nie mogę odmówić serialowi klimatu (muzyka nadal robi robotę!), ale ten początek jest zaledwie przeciętny. Zbyt wiele kiepskich pomysłów na realizację i opowiadanie tej historii, by móc powiedzieć, że był to odcinek dobry. Oby jednak ten sezon jeszcze się rozkręcił.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1970, kończy 54 lat