Pamiętniki wampirów – 04×01
Mystic Falls ujrzało nowego wampira. Przepiękną brunetkę o anielskiej twarzy i naturze, ale potrafiącej czasami pokazać kły. Niech od tej pory strzegą się wrogowie istot nadprzyrodzonych.
Mystic Falls ujrzało nowego wampira. Przepiękną brunetkę o anielskiej twarzy i naturze, ale potrafiącej czasami pokazać kły. Niech od tej pory strzegą się wrogowie istot nadprzyrodzonych.
Recenzja zawiera spoilery z premierowego odcinka 4. sezonu Pamiętników wampirów
Po szokującym, ale oczekiwanym cliffhangerze z poprzedniego sezonu wracamy do Eleny Gilbert i ponownie śledzimy jej losy. Przemiana w wampira niosła za sobą morze możliwości, tak dla postaci, jak i samej Niny Dobrev, która de facto musiała wcielić się już w trzecią postać podczas swojej pracy przy serialu. Po słodkiej Elenie i krwiożerczej Katherine, przyszła pora na wampirzą Elenę. Muszę powiedzieć, że młoda aktorka zawiodła. Mogła wykreować swoje nowe „ja”, a zagrała jedynie jeszcze bardziej przesłodzoną Elenę, która tak bardzo denerwowała w poprzednich sezonach. Było to do przewidzenia, bowiem wiadomo, że uczucia u tych krwiopijczych istot ulegają spotęgowaniu, ale oczekiwałem, że nie w tym kierunku podąży Nina i twórcy. W końcu widzieliśmy, jak świetnie potrafiła zagrać Katherine. Cały proces transformacji przypominał brazylijską telenowelę, a nie serial z The CW. Tym bardziej, że wspierał ją w tym oczywiście przeuroczy Stefan. Jedynym momentem wartym zauważenia i pochwały jest przypominanie sobie przez Elenę wymazanych przez Damona wspomnień. Wypadło to naprawdę świetnie! Już na samo „cute pj’s” można było się uśmiechnąć. Genialne nawiązanie do poprzednich sezonów i rozwiązanie problemów wiążących się z tym aspektem przemiany.
Za to w odcinku premierowym dużo lepiej wypadł Damon i Klaus, choć i oni nie pokazywali niczego wyjątkowego, to na tle reszty byli prawdziwymi gwiazdami. Starszy z braci Salvatore powrócił jako bad boy i czarował zawadiacką postawą i bezpośrednimi dialogami. Szczególnie dobrze wypadł w rozmowie z Eleną przy samochodzie, gdzie prostymi, trafnymi ripostami trafiał w sedno problemu i całej sytuacji. Aż szkoda, że Elena nadal jest tak głupia i naiwna. Natomiast Klaus to inna para kaloszy niż Damon, ale równie dobra, ponieważ trzeba jego występ ocenić w dwóch wymiarach: Tylera i siebie samego. Tyler grany przez Michaela Trevino, często nazywany postacią o jednym wyrazie twarzy, w roli Klausa wypada całkiem przekonująco. Nie jest już tak zniewieściały jak Tyler, ale pewny siebie i widać, że aktorowi podoba się granie nowej postaci, więc wyciska z niej, co tylko się da. O ile Trevino jako Klaus był ciekawy, o tyle Joseph Morgan nie pokazał nic nowego, tylko stare dobre aktorstwo, do którego nas przyzwyczaił. I nie jest to jakimś wielkim minusem, bowiem na tle innych, był to występ o klasę wyżej. Jeśli już jesteśmy przy aktorach, to nie wypada pominąć drugiej najbardziej drażniącej postaci w serialu po Elenie – Matta. Człowiek, który nic nie pokazuje, a w dodatku powinien już dawno nie żyć. Podczas premiery 4. sezonu tylko to potwierdza. Jedna z najsłabszych postaci – do odstrzału, którą w przeciwieństwie do Eleny, można zabić bez większych konsekwencji.
[image-browser playlist="598031" suggest=""]
©2012 The CW Television Network
Co do fabuły, to właściwie trudno coś powiedzieć, bowiem wątek zbuntowanej rady miasta przeciw istotom nadprzyrodzonym został szybko i w dziwnych sposób zakończony, bądź ucięty – tego na obecną chwilę nie wiemy. Natomiast na horyzoncie póki co nie widać innego ciekawego wątku głównego, który by pociągnął fabułę. Bowiem jeśli ma być nim radzenie sobie Eleny z konsekwencjami przemiany i życiem wampira, tak jak widzieliśmy to do tej pory, to twórcy na własne życzenie kopią sobie grób. The Vampire Diaries – kiedy były serialem na topie (tak od połowy 2 sezonu do połowy 3) - zawsze ciągnęły większe historie, jak rodzina pierwotnych czy tajemniczy Klaus, a nie melodramatyczne rozterki Eleny. Oby więc twórcy mieli coś ciekawego w zanadrzu, a może rozwiną w ciekawy sposób dosyć tajemniczą ostatnią scenę premiery.
„Growing Pains” stanowi bardzo przeciętne otwarcie sezonu. Rozwiązania fabularne w zdecydowanej mierze rozczarowały, a twórcy nie zaproponowali porywającego wątku głównego. Choć to może jeszcze przed nami. Razi również słabe aktorstwo Eleny i Matta oraz powrót never ending story ze Stefanem. Na tę chwilę The Vampire Diaries kontynuują staczanie się po równi pochyłej, które zostało zapoczątkowane w połowie 3. Sezonu. A pomyśleć, że jeszcze tak niedawno czekało się z zapartym tchem na kolejny odcinek.
Ocena: 5/10
Źródło: fot. ©2012 The CW Television Network
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat