„Pamiętniki wampirów”: sezon 6, odcinek 22 (finał) – recenzja
Finał 6. sezonu serialu "Pamiętniki wampirów" ("The Vampire Diaries") jest kompletnie inny od tego, co dotąd pokazywano. Przede wszystkim mamy pożegnanie z jedną z trzech podstawowych osób z obsady.
Finał 6. sezonu serialu "Pamiętniki wampirów" ("The Vampire Diaries") jest kompletnie inny od tego, co dotąd pokazywano. Przede wszystkim mamy pożegnanie z jedną z trzech podstawowych osób z obsady.
Ten finał jest zdecydowanie dziwnym odcinkiem, ponieważ w wątku konfrontacji z głównym złym sezonu nie zapewnia zbyt wielu emocji i wrażeń. Problem z Kaiem mam taki, że zaczynał jako bohater irytujący, który nabrał ciekawego, zabawnego wyrazu, gdy przestał być socjopatą. W finale niby mamy powrót tego początkowego Kaia z domieszką późniejszego, ale mimo wszystko widać zmarnowany potencjał. Rozwój tej postaci pokazywał, że jest tu pomysł na coś więcej, co może wyewoluować w interesującego antagonistę. Takim sposobem wychodzi na to, że pod względem wrażeń więcej oferował przedostatni odcinek, w którym doszło do masakry na ślubie. Tutaj mamy jedynie tego podsumowanie, które jest poprawne, nie razi absurdami (jak większa część tego sezonu), ale czuć, że mogło być o wiele lepiej.
Czytaj także: Masa informacji o 7. sezonie "Pamiętników wampirów"
Każdy fan "The Vampire Diaries" czekał na to, jak zostanie pożegnana Elena Gilbert, gdyż Nina Dobrev oficjalnie ogłosiła, że odchodzi z serialu. Tak patrząc na fabularne rozwiązanie, chyba lepiej tego nie można było zrobić. Gdyby Elena po prostu zginęła, część fanów byłaby wściekła i zdruzgotana, a gdyby pojechała w siną dal, porzucając Damona, inna grupa czułaby się tak samo. Dlatego też rozwiązanie z magiczną śpiączką jest w zasadzie dobre, bo w odpowiedni sposób może usatysfakcjonować obie strony. I oczywiście jest w tym pewna furtka, gdyby w przyszłości - na przykład na zakończenie - chciano Ninę Dobrev zaprosić na gościnny występ.
Mamy w tym odcinku echo sytuacji z dawnych sezonów, kiedy Elena była jeszcze ze Stefanem. Pamiętacie scenę, w której razem z Mattem topili się w samochodzie, a Elena kazała ratować Matta, przez co potem zmieniła się w wampirzycę? To była jedna z najgłupszych, najbardziej absurdalnych scen w historii tego serialu. Tutaj mamy podobnie, bo przed dylematem stoi Damon w związku z zaklęciem łączącym Elenę z Bonnie. I to rozegrano naprawdę nieźle, bo z jednej strony jesteśmy w stanie uwierzyć, że z ciężkim sercem Damon zostawi umierającą Bonnie (szkoda, że jej nie chciano jednak wypisać...), ale z drugiej towarzyszy przeczucie, że to nie może iść w tym kierunku. I ostatecznie Damon w bardziej swoim stylu decyduje się na wariant ratunku Bonnie, kończąc żywot Kaia w brutalny i zarazem banalny sposób. Tylko że w odróżnieniu od tego, co miało miejsce we wspomnianej scenie Eleny ze Stefanem, nie jest to głupie, a wręcz wiarygodne i rozsądnie poprowadzone.
[video-browser playlist="697243" suggest=""]
Pomysł na to, by Elena pożegnała się ze wszystkimi po kolei w scenach jeden na jeden, jest bez wątpienia fajny, bo pozwala zbudować emocjonalną otoczkę i atmosferę. Te fragmenty są oczywiście ckliwe, momentami banalne, ale w odróżnieniu od większości odcinków tego sezonu po raz pierwszy w tym serialu wierzę w prawdziwość ukazywanych emocji - szczególnie ze strony Niny Dobrev. Pomimo tej sentymentalności wszystko udaje się rozegrać ze smakiem i subtelnością, co jest niewyobrażalnie rzadkie w "The Vampire Diaries", więc ten jeden raz należą się słowa uznania. Jest to pożegnanie naprawdę satysfakcjonujące - i to dla mnie, widza, którego Elena przez większość czasu jedynie irytowała. Nawet jej końcowy taniec z Damonen, przypominający fanfika romantycznej nastolatki, ma w sobie coś dziwnie pasującego do tej układanki. Dlatego podczas oglądania "I'm Thinking of You All the While" towarzyszy niecodzienne wrażenie, że jest to odcinek inny od reszty - powiedzmy sobie szczerze - słabego sezonu. I to trzeba docenić.
Intrygują końcowe sceny, które wyraźnie sugerują spory skok w czasie. Miałem dziwne pierwsze wrażenie, jakby nagle wprowadzono tutaj postapokaliptyczną przyszłość. Być może ta ciekawa końcówka sugeruje zmianę tonu serialu w 7. sezonie? Odejście Eleny i tymczasowe zakończenie związku Steroline może zapowiadać chwilowe odejście do romansów. Pewna równowaga w tej kwestii - jak to miało miejsce na początku "The Vampire Diaries" - przydałaby się teraz i mogłaby zagwarantować potrzebną tej produkcji świeżość.
Czytaj również: „Pamiętniki wampirów” z emisją przez kilka kolejnych lat
Finał 6. sezonu jest zdecydowanie niezły, a na tle całej serii nawet dobry i zaskakujący (zdziwiłem się, że obyło się bez żadnego cudu w związku z Jo). Zabrakło w tym chyba tylko rozsądnego rozłożenia wrażeń. Gdyby wprowadzono tutaj równowagę pomiędzy pożegnaniem Eleny a walką z Kaiem, mogłoby być z tego coś o wiele lepszego i z wyraźniejszym tempem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat