Pamiętniki wampirów: sezon 7, odcinek 4 i 5 – recenzja
Pamiętniki wampirów trzymają solidny poziom w tym sezonie. Potrafią zaciekawić bez atakowania widzów żenującymi rozwiązaniami.
Pamiętniki wampirów trzymają solidny poziom w tym sezonie. Potrafią zaciekawić bez atakowania widzów żenującymi rozwiązaniami.
The Vampire Diaries po dość przeciętnym trzecim odcinku odbudowują poziom w tym sezonie, oferując coś naprawdę fajnego. W końcu widać tutaj historię godną początków serialu i obserwujemy coś więcej niż tylko związki romantyczne pomiędzy bohaterami. Mamy intrygę z kilkoma soczystymi tajemnicami, które solidnie napędzają rozwój i pobudzają ciekawość widza. Zaczyna to grać jak należy.
Dwa najnowsze odcinki pozwalają też lepiej poznać postacie Heretyków. Czwarty, I Carry Your Heart With Me, przedstawia parę dziewczyn, które są nie tylko zabójcze, ale także lesbijkami. Mimo wszystko w sposób prosty, ale odpowiedni twórcy pokazują charakterystykę każdej z kobiet, problemy w ich relacji i trudności z przystosowaniem się do realiów współczesnego świata, w którym nie muszą ukrywać swojej miłości. Jest to trochę w stylu tego serialu, ale nie przeszkadza, bo ich zachowanie działa należycie. Sporo czasu dostaje też Valerie, która jeszcze bardziej rozwija skrzydła po przeciętnym, ale najwyraźniej potrzebnym, trzecim odcinku ze Stefanem. Po tym wszystkim można stwierdzić, że to najbardziej wyrazista postać ze wszystkich, bo jej reakcje są wiarygodne i nic tutaj już nie schodzi do poziomu banału (nawet gdy otwiera się przed Stefanem, wyjawiając mu bolesną prawdę).
Minusem nadal jest jak na razie jedyny wątek romantyczny serialu, czyli Steroline. To właśnie jest problemem czwartego odcinka, w którym wszystkie wydarzenia kierują się do tego, by poszli razem do łóżka. Ta relacja jest zbyt infantylna, nieprzekonująca i naciągana - kompletnie nie kupuję ukazywania uczuć tych postaci, dlatego też ich wspólne sceny są mało wiarygodne i pozbawione sensu.
Damon natomiast w końcu staje się powoli bohaterem, na jakiego czekali fani tego serialu. W tym przypadku odcinek czwarty jest przełomowy, bo symboliczne pożegnanie Eleny doprowadza do wyraźnego drgnięcia w tej przemianie. Damon staje się bardziej wyluzowany, wredny i na swój dziwaczny sposób sympatyczny. Wreszcie widać postać, którą można było polubić na początku serialu, a która straciła w ostatnich dwóch sezonach swój charakter.
Wątek związany z Kamieniem Feniksa okazuje się pomysłowy i stanowi dobre uzupełnienie historii Heretyków. Kiedy w czwartym odcinku wskrzeszony zostaje Oskar, można stwierdzić, że ta magia coś psuje we wskrzeszonej osobie. Szaleństwa Oskara przypominają trochę, jak momentami brutalny i bezkompromisowy jest ten serial - czasem aż za bardzo, bo przez to sam motyw śmierci nie ma tutaj żadnej wagi. Natomiast nic w czwartym odcinku nie zwiastowało prawdziwej odpowiedzi na pytanie, o co chodzi. Brawa dla scenarzystów, którzy odkrywali karty stopniowo, wywracając do góry nogami całe pragnienie Alarica. Ten pomysł dusz uwięzionych w kamieniu może się naprawdę podobać. W tym wszystkim zastanawia rola wskrzeszonej postaci Juliana. W scenach retrospekcji jakiegoś wyjątkowego wrażenia nie zrobił, więc miejmy nadzieję, że jest tutaj pomysł na więcej.
Nadal świetnie działają futurospekcje pokazujące, do czego te wydarzenia doprowadzą. Alaric z dwójką dzieci zmusza do wysnucia oczywistego wniosku, że ułoży mu się z Jo 2.0, ale są też fajne niespodzianki, jak choćby powiązanie Bonnie z Enzo. To pokazuje, że w siódmym sezonie scenarzyści naprawdę mają jakieś pomysły i rozsądnie je realizują.
The Vampire Diaries w nowym sezonie to serial przyjemny, rzekłbym solidny, którego oglądanie nie wywołuje już napadów śmiechu i uczucia zażenowania. Pojawiają się typowe głupoty, ale tym razem całość ogląda się naprawdę nieźle.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat