Pani Goldberg na wojnie
Twórcy The Goldbergs po raz kolejny biorą motyw, który w każdym innym serialu przyprawiałby o ból głowy, i tak nim manipulują, że zapewnia masę frajdy.
Twórcy The Goldbergs po raz kolejny biorą motyw, który w każdym innym serialu przyprawiałby o ból głowy, i tak nim manipulują, że zapewnia masę frajdy.
Każdy z nas wie, jaka jest pani Goldberg - specyficzna, nadopiekuńcza i szalenie zapatrzona w swoje dzieci. Teraz do tego wszystkiego dochodzi dość ważna cecha rywalizacji. W zabawny sposób poznajemy historię konfliktu bohaterki z inną matką, co jednocześnie stanowi początek wątku prawdziwej politycznej wojny. Kampania pani Goldberg to ubaw po pachy, bo jej pomysły są tak szalenie niedorzeczne i radykalne, że momentami trudno się nie śmiać - zwłaszcza gdy kolejny etap walki o urząd skarbnika jest powodem problemów Barry'ego, któremu matka przynosi ogromny wstyd. Pięknie i zabawnie pokazano tutaj skrajną nadopiekuńczość. Znakomicie zakończono wątek przemową Barry'ego, która dała mu zwycięstwo. Brzmi to śmiesznie, efektywnie i niezwykle prawdziwie.
Komicznie jest także w wątku Eriki, która wciąga dziadka w swoje misterne intrygi. To również poprowadzone jest całkiem zmyślnie, począwszy od przemyślanego planu nastolatki, a skończywszy na zabawnych reakcjach dziadka, który zostaje na siłę częścią jej problemów. Udaje się tutaj jednocześnie rozbudować bohaterkę, pokazać nam, jak się zmienia i dojrzewa oraz zawęzić pewne emocjonalne relacje pomiędzy nią a całą rodziną - szczególnie dziadkiem. Niektóre gagi sprawdzają się wyśmienicie.
[video-browser playlist="633899" suggest=""]
Mamy też wątek wypożyczalni wideo, czyli piękny przykład motywu nostalgicznego. Dla wielu oglądających The Goldbergs wypożyczanie filmu z takiego miejsca graniczy z abstrakcją, bo przecież żyjemy w czasach, kiedy wszystko dzięki usługom VOD dostępne jest na kliknięcie myszą. Szalenie prawdziwie oddano realia czasów wypożyczalni wideo i emocji z tym związanych. Humorystyczna warstwa tej opowieści sprawdza się, choć czasem Murray reaguje zbyt ekspresywnie i przesadnie na to, co się dzieje. Wiadomo, że miał być to powód tego, by dojrzał i zrobił coś dla Adama, ale w pewnym momencie zaczyna to razić. Śmiechu dostarcza też ostatnia scena, udowadniająca prawdziwość powiedzenia "jaki ojciec, taki syn".
The Goldbergs jest serialem udanym, który w końcu znalazł swój styl i nietypowy humor. Jest śmiesznie, ale też nostalgicznie i emocjonująco.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat