Paper Girls #06 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 9 grudnia 2019Finałowy tom szalonych przygód grupki nastolatek rozwożących gazety zamyka wątki i pozostawia słodko-gorzki posmak rozstania. Recenzujemy szósty tom Paper Girls.
Finałowy tom szalonych przygód grupki nastolatek rozwożących gazety zamyka wątki i pozostawia słodko-gorzki posmak rozstania. Recenzujemy szósty tom Paper Girls.
Kiedy pierwsze tomy serii Paper Girls zaczęły wychodzić w Polsce, dużo mówiło się o nostalgii za latami 80., o popularności Stranger Things, jakby te właśnie elementy miały ukonstytuować sukces serii. Bo faktycznie, początek fabuły oraz same bohaterki są ściśle umocowane w tej właśnie dekadzie, jednak szybko czytelnik zostaje rzucony w tak różnorodne miejsca w czasoprzestrzeni, że osławione lata 80. stają się raczej punktem odniesienia niż faktyczną areną wydarzeń.
Finałowy tom ma za zadanie zakończyć serię tak, by wątki zostały w przemyślany sposób zamknięte. A mówimy o serii opartej o międzyczasową wojnę z wszechwładnym przywódcą religii opartej na naprawianiu linii czasowych. Jeśli chodzi o zakończenie samo w sobie, można podzielić je na dwie części – zakończenie wątków poszczególnych bohaterek oraz zakończenie wątku wojny o linie czasowe. O ile dziewczęta dostały całkiem zgrabne zwieńczenie swoich historii, nawet jeśli niektóre wybory fabularne można uznać za pójście na łatwiznę, tak wątek konfliktu raczej rozmywa się niż zostaje satysfakcjonująco rozwiązany. Rozbuchana skala nie przysłużyła się niestety w tej sytuacji i autorzy nie poradzili sobie z zadaniem.
O ile pewne decyzje fabularne mogą niekoniecznie zadowalać fanów, tak dynamice tego tomu niczego nie można zarzucić. Akcja pędzi, na chwilę przystając w oczekiwaniu na ostateczne rozwiązania, by potem znów lekko się rozpędzić. Nie ma zbędnych spowolnień, czas przy lekturze upływa przyjemnie i szybko.
Zdecydowanym atutem komiksu jest przemyślana szata graficzna. W momencie, gdy dziewczęta są rozdzielone, a ich decyzje i działania mają w symboliczny sposób zmierzać do jednego momentu, autorzy zdecydowali się na podzielenie strony na cztery równorzędne panele, dające wrażenie jednoczesności zdarzeń. Każda sceneria ma swoją paletę kolorów, dopasowaną do miejsca i czasu, pozwalając na szybką identyfikację. Same rysunki wykonane są bez zastrzeżeń, potrzebne detale wyeksponowane, tło zaznaczone na tyle, by nie przytłaczało pierwszego planu.
Omawiany album, jako tom finałowy Paper Girls, nie do końca spełnia oczekiwania. W odbiorze jest słabszy od poprzednich, jednak należy pamiętać, że cała seria ogólnie stoi na bardzo wysokim poziomie, więc niższy poziom tego tomu wciąż oznacza przyjemną lekturę. Poprzednie tomy postawiły poprzeczkę bardzo wysoko, zbyt wysoko, by łatwe rozwiązania były tym, czego oczekiwał czytelnik. A może właśnie te klisze są dobrym kontrastem dla skomplikowanych intryg całej opowieści? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
Źródło: fot. Non Stop Comics
Poznaj recenzenta
Gabriela PiaseckaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat