Pietà, tom 1 – recenzja mangi
Data premiery w Polsce: 18 maja 2018Dzieciństwo niezaprzeczalnie wpływa na całe nasze życie. Im szczęśliwsze, tym łatwiej wejdzie się w dorosłe życie. Co dzieje się jednak, kiedy niepotrafiąca wyrwać się z koszmaru sprzed lat młoda kobieta… zakochuje się?
Dzieciństwo niezaprzeczalnie wpływa na całe nasze życie. Im szczęśliwsze, tym łatwiej wejdzie się w dorosłe życie. Co dzieje się jednak, kiedy niepotrafiąca wyrwać się z koszmaru sprzed lat młoda kobieta… zakochuje się?
Brakuje na naszym mangowym rynku poważniejszych tytułów skierowanych dla miłośników yuri czy yaoi. O ile te drugie mangi były, są i będą niezwykle popularne, ciągnąc dosłownie sprzedaż, o tyle gorzej jest z mangami opisującymi romantyczne relacje łączące dwie kobiety. A kiedy jeszcze są czymś więcej, niż tylko opisem związku z wiadomymi scenami co jakiś czas, i posiadają jakąś konkretną fabułę, to już wręcz święto. Na szczęście rynkową lukę choć w małym stopniu próbuje załatać wydawnictwo J.P.Fantastica ze swoją dwutomową nowością pt. Pietà #01 autorstwa Nanae Haruno. Ta dość krótka historia to przede wszystkim dramat psychologiczny, na drugim miejscu stawiający fakt, iż to historia o dwóch kobietach - nie o płeć bohaterek tutaj chodzi. Jest to tytuł skierowany raczej dla dorosłych kobiet, czyli josei, a takich mang rzeczywiście wciąż mało pojawia się w Polsce.
Rio Sakaki jest w trzeciej klasie liceum. Nosi się dość po męsku, sprawiając wrażenie osoby o silnym charakterze, lecz to tylko pozory. Rio ma za sobą - czy wręcz wciąż go przeżywa - koszmar. W dzieciństwie straciła siostrę, potem rodzinę opuściła matka, którą dziewczyna kochała nad życie. Ojciec ożenił się powtórnie z kobietą, która jasno dała wszystkim do zrozumienia, że Rio powoduje ciągłe problemy i jest w ich życiu niepotrzebna. Przez problemy mam na myśli samookaleczenie i próby samobójcze. Zamknięty krąg ignorancji sprawia, że młoda kobieta wciąż nie może poradzić sobie z traumą. Ojciec niewiele pomaga, macocha wręcz najchętniej pozbyłaby się pasierbicy, a jedynym ratunkiem jest małżeństwo, para psychologów, która już od dawna zajmuje się Rio… Prawdziwą terapią staje się dopiero Sahoko Higa, koleżanka z klasy, z nieznanych powodów mieszkająca z ciotką. Ona także ma za sobą problemy, o których nie mówi, jednak staje się dla Rio jedynym oparciem, osobą wręcz konieczną do egzystencji.
Czytając tę mangę nie nie ma się wrażenia, że to yuri, tytuł skupiający się na romansie dwóch kobiet. Relacja bohaterek oczywiście pogłębia się, lecz to co je łączy chwilami bardziej przypomina uzależnienie się od tej drugiej osoby. Rio zaczyna wreszcie cieszyć się życiem, myśleć o przyszłości, która jak dotąd była odległa czy wręcz nieistniejąca. Jej pewnikiem, nowością jest Sahoko, lecz paradoksalnie równocześnie zgubą, ponieważ nietrudno wyobrazić sobie co może się stać, jeżeli Sahoko zabraknie. Ciągłe zapewnienia, że wróci, są tu na porządku dziennym. A jeżeli właśnie nie wróci? Choćby nie ze swojej winy, w końcu życie jest nieprzewidywalne. Rio wydaje się więc ogromną egoistką, uzależnioną od drugiej osoby, wymagającej ciągłej uwagi i opieki, której zabrakło jej przecież w dzieciństwie. Żeby było jasne - nietrudno określić jej rodzinę inaczej, niż jako porażkę. Ojciec wykazuje jeszcze jako takie zainteresowanie córką, ale dla świętego spokoju pozwala zamieszkać jej w domu, a sam z nową rodziną wyprowadza się bliżej pracy. Macocha Rio to typ absolutnie toksycznej osoby, odgrywającej rolę matki idealnej, świętej kobiety dla swojego dziecka i męża, równocześnie mówiąc Rio wszelkie okropieństwa, jakby usilnie starając się ją jeszcze dobić. Fabuła Piety skupia się więc przede wszystkim na aspekcie psychologicznym i relacjach między bohaterami - wszystkimi. Fizyczna bliskość oczywiście pojawia się, lecz ukazana jest niezwykle subtelnie, o ile jest. Erotyki nie ma, są co najwyżej pocałunki i po prostu bycie ze sobą. Tom pierwszy kończy się dość dramatycznie, mam więc nadzieję, że autorka dosłownie nie przesadzi i nie zrobi się z tego historia łzawa i przedramatyzowana.
Pod względem graficznym Pietà zaskakuje, ponieważ rysunki są już po prostu bardzo archaiczne. Manga w Japonii ukazywała się w latach 1998-1999, co wyjaśnia w dużym stopniu jej wygląd, choć mam wrażenie, że autorka i tak posiada dość klasyczny warsztat, nawet jak na tamte lata. Do kreski trzeba się po prostu przyzwyczaić, ponieważ zwyczajnie czasy się zmieniły i współczesna manga wygląda już po prostu inaczej. Styl autorki nie jest jednak w żadnym wypadku brzydki - rysunki są staranne, a bohaterki mają w sobie to coś. Taka graficzna odmiana jest nawet przyjemna, czytając ten komiks o dość trudnej tematyce, gdzie nic nie jest łatwe. Polecam więc Pietę wszystkim, o ile nie odstrasza ich wiek tej mangi czy sama tematyka właśnie. To przede wszystkim dobra manga na rozpoczęcie przygody z yuri, ponieważ to po prostu dramat o dwóch silnie ze sobą związanych osobach, a że to dwie kobiety… Tak się czasem zdarza.
Źródło: zdjęcie główne: fot. J.P.Fantastica
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat