Płyń do mnie - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 10 października 2025Płyń do mnie to propozycja Netfliksa dla widzów szukających czegoś poważniejszego. Czy warto sięgnąć po dramat poruszający ważny temat? Sprawdzam to w bezspoilerowej recenzji.
fot. Netflix
Płyń do mnie to jedna z propozycji platformy Netflix – dramat chilijskiej reżyserki Domingi Sotomayor, który opowiada historię niezwykłej więzi i niepokojących nierówności społecznych. Bohaterką filmu jest Estela, pomoc domowa zatrudniona w bogatej rodzinie do opieki nad sześcioletnią Julią. Z czasem między nimi rodzi się bardzo silna relacja, nie tylko pracowniczo-opiekuńcza, ale też bardziej intymna i uzależniająca. Właśnie ta zażyłość, przekraczająca granice zwykłej opieki, staje się punktem wyjścia do dramatycznych wydarzeń. Wspólny świat Esteli i Julii naznaczony jest wyraźnymi napięciami klasowymi oraz emocjonalnymi.
Produkcja przyciąga uwagę tematem, bo porusza aktualne kwestie – społeczne, dotykające współczesności w jej najbardziej surowej formie. Wydaje się, że to materiał na emocjonalne kino. Niestety, choć potencjał był ogromny, samo wykonanie pozostawia spory niedosyt.
Od pierwszych minut Płyń do mnie widać, że reżyserka chciała stworzyć obraz brutalnie prawdziwy, pozbawiony filtrów, upiększeń i sztucznego dramatyzmu. Sceny są niezwykle realistyczne – momentami aż do przesady. Widz zostaje wrzucony w środek miejskiego chaosu, gdzie nic nie jest przedstawione w uporządkowany sposób. Nie ma tu klasycznie filmowych ujęć ani estetycznie dopracowanych kadrów. Zamiast tego dostajemy surowy, brudny realizm – hałas, pośpiech, codzienność. To z pewnością zabieg świadomy, ale dla mnie był on męczący i trudny w odbiorze.
W czasie oglądania orientowałam się, że myślami jestem gdzie indziej. Film przestał mnie angażować. Mimo że temat jest poważny i potrzebny, narracja okazuje się zbyt jednostajna. Brakuje momentów napięcia, które przyciągnęłyby uwagę. Dialogi są przeciągane na siłę, a tempo akcji sprawia, że nawet najważniejsze sceny gubią emocjonalny ciężar. Ostatnią scenę musiałam cofnąć kilka razy, aby dostrzec zakończenie i przekaz, bo koniec był otwarty dla widza i jego wyobraźni.
Nie można jednak odmówić temu tytułowi odwagi w podejściu do rzeczywistości. Pokazuje on świat takim, jakim jest – bez upiększeń, bez udawania, że wszystko można łatwo naprawić. To film o brutalności życia, przemocy, samotności i próbach przetrwania w świecie, który rzadko bywa sprawiedliwy.
Płyń do mnie nie jest złym filmem, ale męczy swoją formą i nie daje w zamian emocjonalnego oczyszczenia. Szczerze mówiąc, to typ produkcji, które można włączyć „w tle”, podczas wykonywania obowiązków domowych. Nie byłam w stanie, mimo szczerych chęci, poświęcić mu stuprocentowej uwagi. Jego brutalna szczerość, zamiast poruszać, często przytłacza i nudzi. Dla jednych może to być surowe, artystyczne doświadczenie; dla innych – po prostu dłużący się seans, który nie zostawia po sobie większych emocji.
Poznaj recenzenta
Małgorzata Szymikowska
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 53 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1990, kończy 35 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
Lekkie TOP 10