Pod kopułą robi się ciasno
Choć Under the Dome zdecydowanie podzieliło widzów na tych, którym serial przypadł do gustu i na tych, którzy tę produkcję skreślili już po pierwszym odcinku z uwagi na odstępstwa od literackiego pierwowzoru, to oceniając zupełnie obiektywnie nie jest to wcale taka zła pozycja. Szczególnie w lecie, gdy na ekranach telewizorów panuje posucha.
Choć Under the Dome zdecydowanie podzieliło widzów na tych, którym serial przypadł do gustu i na tych, którzy tę produkcję skreślili już po pierwszym odcinku z uwagi na odstępstwa od literackiego pierwowzoru, to oceniając zupełnie obiektywnie nie jest to wcale taka zła pozycja. Szczególnie w lecie, gdy na ekranach telewizorów panuje posucha.
Adaptację jednej z ostatnich powieści Kinga trudno zaliczyć do produkcji wybitnych, bo i niczym szczególnym, poza samym motywem Kopuły, się nie wyróżnia. Z drugiej zaś strony nie posiada też jakichś rażących błędów i niedoróbek, które każdy seans czyniłyby bolesnym doświadczeniem. Jest to raczej jeden z tych seriali, które w wakacje dostarczają odpowiedniej dawki rozrywki, a kolejne odcinki ogląda się z przyjemnością, natomiast po zakończeniu sezonu niewiele z tego, co widzieliśmy, zostaje w głowie. Typowe "w sam raz na raz".
Szósty odcinek to drastyczna zmiana nastrojów panujących w mieście oraz istna eskalacja przemocy. Powoli kończą się zapasy żywności, wody oraz innych artykułów pierwszej potrzeby. To naturalnie prowadzi do ogólnej paniki, a w efekcie - do prymitywnych zachowań i ogólnej anarchii, z którą nieliczni stróże prawa nie są w stanie się uporać. Panujący w Chester's Mill chaos sprawił, że produkcja zyskała na intensywności i dynamice. Dzieje się dużo, a przynajmniej takie można odnieść wrażenie. Włamania do sklepów, ludzie bijący się o paczkę mrożonek, a nawet próby gwałtu. Twórcom dość wiarygodnie udało się to wszystko przedstawić, zwłaszcza skrajnie różne postawy prezentowane przez mieszkańców, i trochę szkoda, że kryzys został zażegnany w tak błahy sposób, jakim były opady deszczu. To nieco tandetne rozwiązanie zostaje trochę złagodzone dzięki pewnej tragedii nadającej powagi tym dramatycznym wydarzeniom, jakie miały miejsce, aczkolwiek drobny niesmak pozostał.
Dla osób niezaznajomionych z powieścią interesująco wypada wątek Norrie i Joego, którzy dość mocno zdają się być powiązani z samą Kopułą, choć sami jeszcze nie wiedzą, w jaki dokładnie sposób. Na tę chwilę można dojść do wniosku, że są czymś w rodzaju przekaźnika, ale szczegóły zapewne dopiero poznamy. Brakuje mi natomiast pewnej konsekwencji - także w innych aspektach serialu - związanej z napadami, jakich doznaje ta dwójka. Widzieliśmy, że są one wywołane m.in. poprzez dotyk, dlaczego więc jednym razem uścisk dłoni kończy się atakiem, a innym już niekoniecznie? Trochę kłuje to w oczy.
Cieszy natomiast postęp w historii Angie, która do tej pory cały czas przebywała w schronie, co stawało się już powoli nudne, gdyż na dobrą sprawę w kółko oglądaliśmy jedno i to samo. Dziewczyna prawdopodobnie w końcu odzyskała wolność, o czym może świadczyć jej rozmowa z Jimem. Nie oznacza to jednak całkowitej ucieczki od problemów, bo Junior tak łatwo nie odpuści i zapewne jeszcze długo będzie ją nękał. Może wreszcie wątek ten ruszy z kopyta, bo jak dotąd, w moim mniemaniu, był najsłabszy w całej opowieści, poniekąd także za sprawą postaci granej przez Alexandra Kocha, która zwyczajnie działa mi na nerwy i życzę jej rychłej śmierci.
Under the Dome trzyma równy, choć nieprzesadnie wysoki poziom. Historia stopniowo się rozwija i poznajemy kolejne fragmenty układanki, które jednak nie zdradzają zbyt wiele, zachęcając w ten sposób do sięgnięcia po kolejny odcinek. Czy Julia dowie się o tajemnicy Barbiego i rodzące się między nimi uczucie zostanie zgaszone? A może ktoś wyjawi mieszkańcom, jakie zdolności posiadają Norrie i Joe, tym samym ściągając na nich kłopoty? Właśnie ta niepewność i chęć poznania odpowiedzi na nurtujące nas pytania sprawiają, że serial jest na tyle interesujący, aby nie porzucić go po kilku pierwszych epizodach. Do arcydzieła może tej produkcji daleko, ale ogląda się ją przyjemnie, zaś czas poświęcony na seans mija naprawdę szybko - a to w sezonie ogórkowym niekiedy bywa wystarczającą rekomendacją.
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat