Poldark – Wichry losu: sezon 3, odcinek 1 i 2 – recenzja
Widzowie nie czekali długo na powrót do słonecznej Kornwalii. I bardzo dobrze, ponieważ Poldark to wciąż świetnie zrealizowany serial, który ogląda się z przyjemnością.
Widzowie nie czekali długo na powrót do słonecznej Kornwalii. I bardzo dobrze, ponieważ Poldark to wciąż świetnie zrealizowany serial, który ogląda się z przyjemnością.
Sezon drugi Poldark zakończył się niezwykle dramatycznie – Elizabeth dzięki niezastąpionej ciotce Agacie zdała sobie sprawę, że jej dziecko być może nie jest wcale synem George’a Warleggana. Historia ta brzmi niczym z telenoweli, ale takie są fakty. Porywczość Rossa zawsze niesie ze sobą konsekwencje. Tym razem skutkiem jest niemowlę, które przychodzi na świat o miesiąc za wcześnie. Trudno nie odmówić Elizabeth sprytu, kiedy robi, co może, żeby dosłownie opóźnić przyjście na świat kolejnego Warleggana. Demelza nie jest jednak pozbawiona instynktu i mądrości – żona Rossa niekoniecznie wierzy w zapewnienia, iż Valentine Warleggan jest wcześniakiem. To zresztą działania Elizabath obnażają jej strach przed odkryciem prawdy. Jej syn najpewniej jest potomkiem Rossa, jednak kobieta zachowuje się wobec drugiego dziecka wyjątkowo oschle, co dziwi nawet Verity. O ile kiedyś była narzeczona Rossa mogła budzić u widza jakąś sympatię, teraz już nie ma złudzeń – Elizabeth stała się panią Warleggan. Jedyną ostoją Poldarków w Trenwith jest ciotka Agatha oraz mały Geoffrey Charles.
Dobrze jest wrócić do znajomych bohaterów, którzy stali się naprawdę bliscy sercu. Fabuła wciąż podąża krokami powieści Winstona Grahama, ale robi to z wdziękiem, wyławiając wszystko, co najlepsze. Niektórzy bohaterowie zniknęli na zawsze, ale sezon trzeci wita widza także nowymi postaciami. Są to przede wszystkim bracia Demelzy, czyli Drake Carne (Harry Richardson) oraz Sam (Tom York), czyli synowie, którzy dopiero co pochowali wyjątkowo religijnego ojca. Ich wielbienie Boga jest zresztą jeszcze jednym zarzewiem konfliktu z Georgem Warlegganem, który posiada nawet kościoły i proboszcza na zawołanie. Trzeba też wspomnieć o drugiej wyjątkowo istotnej postaci, która pojawiła się na ekranie wraz z pierwszym odcinkiem sezonu. Morwenna Chynoweth (Ellise Chappell) to kuzynka Elizabeth i zarazem nowa guwernantka Geoffrey’a Charlesa. Dziewczę to wyjątkowo wdzięczne i spokojne, ale obdarzone też poczuciem humoru. No i co najważniejsze, świetnie dogaduje się z nowym podopiecznym. Jest jeszcze Tholly Tregirls (Sean Gilder), postać póki co epizodyczna, ale ciężko nie polubić pirata (?), który zna wszystkich, wie wszystko, lecz przepadł na 13 lat, aby powrócić, ot tak, do Kornwalii.
Wprowadzenie nowych bohaterów to zawsze urozmaicenie, ale i ci starzy są znacznie ciekawsi. O Rossie i Demelzie wiemy już właściwie wszystko. Elizabeth zaczyna odkrywać swoją drugą twarz, a jej syn Geoffrey Charles za sprawą zmiany aktora nagle znacznie urósł (pomimo zaledwie 8-miesięcznego przeskoku w serialowym czasie). Grający go Harry Marcus jest rewelacyjny – za jego sprawą ten chłopiec stał się wyjątkowo pyskaty i bezczelny, ale ciężko mu wypominać naigrywanie się z ojczyma, którym w końcu jest George. Geoffrey’owi Charlesowi wtóruje zresztą wciąż niezastąpiona ciotka Agatha, która staje się dla nowego pana Trenwith wręcz kulą u nogi. W pierwszym sezonie bohaterka grana przez Caroline Blakiston była postacią zaledwie epizodyczną. W drugiej serii zdecydowanie wydłużono jej czas antenowy, co, kto wie, mogło być małym eksperymentem. Ten się powiódł i już można z pewnością stwierdzić, że ciotka jest i będzie trochę bardziej istotną bohaterką. Jej klątwa nałożona na Valentine’a (swoją drogą, co to za imię dla chłopca…) pod czarnym księżycem to scena przyprawiająca o ciarki. Zaćmienie stało się początkiem nowego życia, ale też i końcem innego, czyli odejściem wuja Caroline.
Wątek Caroline Penvenen (czy raczej Caroline Enys) oraz Dwighta Enysa jest mocno schematyczny, melodramatyczny, ale też i tak uroczy, że nie sposób nie kibicować tej parze. To typowy mezalians, gdzie ona jest obłędnie bogata, a on nie ma nic. Na szczęście Dwight jest wykształconym lekarzem, do tego świetnym, więc to wciąż nie najgorsza partia. Nie mogło zabraknąć dramatu i rozstań, choć widzowie doczekali się w końcu momentu, którego od dawien dawna wyglądali – nareszcie ta para się pobiera. Szybko, po cichu, jednak dokonało się. Cóż z tego, skoro przekorny los chce, że Dwight i Caroline znów się rozstają. Niestety na długo – los marynarza jest niepewny, a wojna z Francuzami ciężka i krwawa. Niestety przekonują się o tym właśnie wierne żony, czyli Caroline i Verity. Kapitan Blamey oraz Dwight giną gdzieś na morzu, przy okazji przyprawiając bohaterki oraz nas o rozstrój nerwowy. Tak to jest, że coś dziać się musi, a trzeci sezon zaczął się z przytupem. Tempo akcji zupełnie nie przypomina tego z początków serialu, kiedy Ross powoli poznawał się z Demelzą, a Elizabeth dopiero co poślubiła Francisa. Już sezon drugi był okraszony znacznie większą ilością suspensu, jednak teraz nie ma na co czekać. Kopalnia prosperuje fantastycznie, ale są i inne problemy – ot, taki na przykład Dwight we francuskim więzieniu… Kto nie czytał powieści Grahama, albo ewentualnie nie dotarł jeszcze do tego momentu cyklu rzeczywiście będzie w wielkim napięciu oczekiwał odcinka trzeciego, ponieważ finał epizodu drugiego to granie na emocjach widza wręcz do przesady.
Poldark nie stroni od romansów, a teraz jeszcze zaserwowano nam następny, choć zupełnie innej natury. Oto młodziutka Morwenna Chynoweth oraz Drake Carne wyraźnie wpadają sobie w oko. Jednak to najpewniej jeszcze jedna niespełniona miłość, patrząc na status majątkowy zakochanych. Można się zastanawiać, czy trochę nie za dużo w tym serialu wątków miłosnych, jednak panem i władcą jest wciąż Winston Graham i jego powieści. Dla równowagi jest jednak stare i dobre, choć wciąż burzliwe małżeństwo Demelzy oraz Rossa czy związek Verity z jej kapitanem. A jeżeli już na coś narzekać – Verity jest już niestety bohaterką drugoplanową, a to zdecydowanie jedna z najbardziej sympatycznych postaci serialu. Podobnie jak Jud Paynter, który w końcu zniknął z Nampary – scenarzystka serialu Debbie Horsfield wyraźnie nie chce powiedzieć, gdzie też podziewa się stary Jud. Wydaje się więc, że jego zniknięcie ma jakieś znaczenie dla fabuły, skoro sam aktor nie oświadczył wprost, że już w Poldark się nie pojawi. Ten bohater to w zasadzie jedynie pasożyt, pijak i obibok, ale odczuwa się jego brak.
Dwa premierowe odcinki trzeciego sezonu Poldarka są przepojone tym, do czego już jesteśmy od dawna przyzwyczajeni – (jeszcze bardziej) przepełnione ciekawymi wydarzeniami, pełnokrwistymi bohaterami, romansami, klifami, galopującymi końmi, plażami, pięknymi kobietami, przystojnymi mężczyznami, tymi mniej urodziwymi też… Można mieć nadzieję, że serial nie przemieni się w telenowelę, ale za sterami stoją zawodowcy – trzeba im zaufać.
Źródło: zdjęcie główne: Mammoth Screen/ Robert Viglasky
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat