Pozostawieni: sezon 3, odcinek 7 – recenzja
W 7. odcinku Pozostawionych wracamy do miejsca sprzed roku, gdzie Kevin znów będzie mógł zmierzyć się ze swoimi demonami. Tym razem w przebraniu prezydenta USA i jego identycznego brata bliźniaka oraz z wojną nuklearną w tle.
W 7. odcinku Pozostawionych wracamy do miejsca sprzed roku, gdzie Kevin znów będzie mógł zmierzyć się ze swoimi demonami. Tym razem w przebraniu prezydenta USA i jego identycznego brata bliźniaka oraz z wojną nuklearną w tle.
If you should ever leave me
Though life would still go on believe me
The world could show nothing to me
So what good would living do me
God only knows what I'd be without you
Cofnijmy się na chwilę do prologu otwierającego sezon 3 The Leftovers. Pielgrzymi dotarłszy na Mayflower do Nowej Ziemi zaczynają nowe życie z dala od swojej kultury. Wśród dziczy, uzbrojeni w muszkiety i Biblię rozpoczynają swoją cywilizację – na nowych zasadach i w oparciu o specyficzne cele. Przyświecający im idealizm i mocne poczucie społeczności podparte jest głęboką wiarą w słuszność ich działań. A jednak natura się od nich odwraca. Czując się samotni i opuszczeni, sensu szukają w kartach świętej księgi. Być może wcześniej nikt nie odczytał tego w ten sposób, ale wygląda na to, że zbliża się koniec świata. A jeśli nie teraz, to na pewno w najbliższej przyszłości. Albo trochę późniejszej. Albo jeszcze później. Z czasem nawet najgłośniejsi prorocy powątpiewają, aż na placu boju zostaje jeden odrzutek, wariat, który wciąż wierzy w spełniającą się przepowiednię. W ten ostatni dzień wchodzi na dach, by być jak najbliżej Boga, staje się jednak pośmiewiskiem całej wioski. Koniec świata nie nadchodzi i ostatecznie trzeba wrócić do codziennego życia.
To nie pierwszy raz, kiedy Lindelof i Perrotta weszli w taką grę z widzem. Dokładnie ten sam zabieg zastosowano w sezonie 2. A przekaz twórców jest prosty – to, że czegoś nie rozumiesz, nie znaczy, że nie może być to prawdą. Przed rokiem Pozostawieni pokazali, że Nagłe Zniknięcie już kiedyś się wydarzyło. I choć dla nas była to sytuacja oczywista, to dla kobiety, która w sekundzie została opuszczona przez innych ludzi, było to zjawisko nadnaturalne. A ileż to razy ludzkość czekała na koniec świata? I ileż to razy z jękiem zawodu musiała zejść z góry i wrócić do normalnego życia.
Senior nie jest więc wyjątkiem. Znaki na niebie i ziemi mówiły mu o zbliżającej się apokalipsie, tak jak tysiącom innych osób na całym świecie. W końcu to siódma rocznica Nagłego Zniknięcia – musi się coś wydarzyć! A nie wydarzyło się nic. Przynajmniej z perspektywy ojca, ponieważ Kevin Jr. udał się w kolejną niezwykłą przejażdżkę. Nie chciałem zdradzać swoich obaw, lecz od ostatniego tygodnia wciąż nurtowało mnie pytanie, jak Senior, Michael i John przekonali głównego bohatera do ponownego udania się w „zaświaty” – tym razem dobrowolnie i to w konkretnym celu. Odpowiedź okazała się banalna: nie przekonali.
To, że powrócimy do tego miejsca w 3. sezonie było wręcz oczywiste, a twórcy mieli w tym wypadku ułatwione zadanie. Odcinkiem International Assassin – który uznaję za jeden z największych momentów w historii telewizji – umiejętnie przetarli szlaki dla kolejnych dziwactw wychodzących spod pióra duetu Lindelof – Perrotta. I oczywiście tym razem mogli pójść na całość, więc The Most Powerful Man in the World (And His Identical Twin Brother) wypełniony jest narracyjnymi i koncepcyjnymi woltami, które raz za razem zaskakują bezbronnego widza.
Podróż ta staje się idealnym pretekstem, by znów skupić się na Kevinie, jego potrzebach i grzechach; by znów ubabrać się w jego niezdecydowaniu i eskapistycznych ciągotach. To oczywiście idealny też pretekst, by po raz ostatni nawiązać do przyrodzenia Justina Theroux, z czego twórcy (niczym rozochoceni gimnazjaliści) chętnie skorzystali. To Kevin sam tworzy świat wokół siebie – dopowiada swoją profesje, wyznacza kolejne osoby na podległe mu stanowiska. Nie dostaje żądanych przez niego odpowiedzi, bo okazuje się, że ów miejsce to żadne zaświaty, lecz przestrzeń, którą wykreował dla siebie, i w której może po raz kolejny zmierzyć się ze swoimi demonami.
Konwencja politycznego thrillera jest dobra, jak każda inna, byleby służyła tej narracji i stawiam na to, że wykoncypowana ona została w późniejszym etapie tworzenia odcinka. W końcu skupiamy się na Kevinie, który wciąż funkcjonuje jak marionetka, wciąż ucieka przed swoim życiem i wciąż czuje się, jakby stał między dwoma światami. Dualistyczne dywagacje odstawmy na bok, lecz to, co istotne to oczywiście wewnętrzny pojedynek dwóch bohaterów, którzy muszą zdecydować, czego potrzebują w obliczu zbliżającego się końca świata. Konkluzja jest oczywiście ta, co zawsze – Kevin chce, by wszystko było dobrze. Ale jeśli chce to osiągnąć, musi przestać uciekać i podjąć prawdziwe wyzwania w prawdziwym życiu.
I to nie koniec jego historii. Być może to właśnie jest ten początek, którego tak bardzo potrzebował. Być może zrozumiał jednak, że ucieczka nie jest idealnym wyjściem – ani dla niego, ani dla Nory. Wiemy, że ostatni odcinek skupiać się będzie przede wszystkim na jej postaci, twórcy zaś zasugerowali nam w otwarciu sezonu 3, że historia sięga znacznie dalej niż siódma rocznica Nagłego Zniknięcia.
„Co teraz?” – pyta się Kevin Sr. swojego syna, po tym, gdy obiecany koniec świata jednak nie nadszedł. No właśnie. Co teraz?
Poznaj recenzenta
Jędrzej SkrzypczykDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat