„Pozostawieni”: Zaakceptuj pustkę – recenzja
The Leftovers rozpoczynają swój 5. odcinek od jednej z najbrutalniejszych scen w historii telewizji, jednak wywołanie w nas autentycznego szoku to w jej przypadku cel drugorzędny. Pierwsza faza tej historii dobiegła bowiem końca: akcja została zawiązana, główny antagonista wykrystalizowany oraz pojawiły się intrygujące pytania, na które - dla odmiany - serial powinien z czasem odpowiedzieć.
The Leftovers rozpoczynają swój 5. odcinek od jednej z najbrutalniejszych scen w historii telewizji, jednak wywołanie w nas autentycznego szoku to w jej przypadku cel drugorzędny. Pierwsza faza tej historii dobiegła bowiem końca: akcja została zawiązana, główny antagonista wykrystalizowany oraz pojawiły się intrygujące pytania, na które - dla odmiany - serial powinien z czasem odpowiedzieć.
The Leftovers ("The Leftovers") wyraźnie sygnalizowali nam na przestrzeni poprzednich 4 odcinków, że prędzej czy później nastąpi ostateczna eskalacja nienawiści wobec Winnych Pozostawionych. Kamienie pojawiły się choćby w 3. epizodzie, ale tym razem poziom okrucieństwa przekroczył wszelkie granice. Zarówno bohaterom, jak i oglądającym niezwykle trudno sympatyzować z WP, nie wspominając o zrozumieniu tego, w co wierzą. Ich działania są coraz agresywniejsze i nie ograniczają się już tylko do biernego stania na ulicy. Zaczynają włamywać się do domów, a jaki będzie kolejny krok? Rekrutują coraz więcej członków - i to też frustruje, bo przecież w Mapleton i okolicach więcej rodzin cierpi z powodu utraty swoich bliskich na rzecz jakiejś sekty oszołomów niż nadprzyrodzonego zniknięcia! Było więc kwestią czasu, zanim ktoś tu porządnie ucierpi. Tylko czy tu faktycznie wszystko jest takie, jakie się wydaje?
"Gladys" napisali główni producenci wykonawczy Pozostawionych – Damon Lindelof oraz Tom Perrotta, czyli autor książki, na której oparty jest serial HBO. To zawsze zwiastuje jakiś fabularny przełom i tak też stało się tym razem. Bestialska sekwencja początkowa spełniła bowiem kilka bardzo ważnych funkcji i stała się bodźcem dla rozpoczęcia drugiej fazy tej historii. To też trochę tak, jakby scenarzyści chcieli w brutalny sposób uświadomić nam nasze własne odczucia wobec kultu. Zakrawa to o bardzo czarny humor, ale taka jest prawda. Morderstwo było swego rodzaju testem dla widowni.
Zobacz zwiastun odcinka:
[video-browser playlist="633552" suggest=""]
Już na samym starcie epizodu każdy z nas uświadomił sobie, co czuje, gdy widzi tak obrazowo przedstawioną śmierć. Nieważne, że była to fikcyjna postać, obca osoba czy nawet przez nas nielubiana za swoją przynależność do WP. Każdy z nas, przykuty do ekranu, mógł przekonać się jako istota ludzka o tym, jaka jest jego wewnętrzna reakcja na taką zbrodnię. Z tą wiedzą można było kontynuować seans, który w gruncie rzeczy zdradził nam, co jest bazą przekonań kopcącego papierosy ugrupowania – pustka!
Początek "Gladys" dostarczył nam odpowiedniego kontekstu, przez którego pryzmat mogliśmy w końcu poznać prawdziwe oblicze Winnych Pozostawionych i nasz stosunek do ich sprawy. A do czego dążą? Do osiągnięcia stanu kompletnej znieczulicy. Każdy z nich przed czymś ucieka, głównie przed przeszłością czy przeżytą stratą. Zamiast starać się wypełnić czymś tę zaistniałą lukę kult stara się ją jak najbardziej rozszerzyć. "Nie ma rodziny!" - piszą, a dzięki temu nie ma traumy, nie ma cierpienia, nie ma uczuć. Jest tylko pustka, którą należy kultywować, aż obrócisz się w proch. WP wyrastają więc na antagonistów Pozostawionych, pewnego rodzaju duchowego wroga szeryfa Garveya. On również nie jest nieskazitelny i zmaga się z wieloma demonami. Można bez problemu przyporządkować go do modelu antybohatera, lecz w tym serialu nie ma nikogo o czystym sumieniu.
Czytaj także: Damon Lindelof wraca z telewizyjnej banicji
Dlaczego jednak zdecydowano się na tego typu konflikt? Nie miałem styczności z powieścią Perrotty, ale wydaje mi się, że jedną z możliwych odpowiedzi jest ukazanie społecznego kontrastu, jaki wykształca obecnie wokół nas. Powiecie pewnie, że to banał. OK, może na pewnej płaszczyźnie tak, ale jest w tym wszystkim pewien niezwykle ciekawy aspekt. The Leftovers nadało naszej wewnętrznej degradacji niesamowicie przygnębiającego wydźwięku. Bo możemy przecież przyjąć, że choćby drastyczny rozwój technologiczny wymusza na nas dość nieświadome wyzbywanie się uczuć i emocji. Tracimy stopniowo tę międzyludzką więź, ale proces ten nigdy nie powinien (nie może!) zostać zakończony. Musimy czuć, żeby żyć! Lindelof i Perrotta chcą nam to uświadomić w bardzo brutalny sposób. Dlatego uciekają się do całkowitego ekstremum i przedstawiają postacie, które z całych sił dążą do takiego stanu ducha, który przeistoczy ich w nic innego, tylko skorupę człowieka. "Po cóż ich zabijać?" - pyta wielebny Jamison. "Przecież oni już są martwi".
Zobacz klip z 5. odcinka:
[video-browser playlist="633553" suggest=""]
Oczywistym jest, że nie można tworzyć całego świata przedstawionego w oparciu tylko 0 to jedno kryterium, szczególnie gdy chce się utrzymać na antenie przez kilka lat. W 5. odcinku otwarto więc zalążki nowych wątków, które mogą stworzyć kilka nowych dróg, którymi serial HBO może podążyć. Kto bowiem zamordował Gladys? Jak się okazuje, Winni Pozostawieni mogą być również czarnym charakterem z krwi i kości. Są powody, aby sądzić, że za wszystkim stoi Patti (świetna w tym tygodniu Ann Dowd), a sama ofiara (czy raczej męczennik dla sprawy) o swoim losie została nawet poinformowana. Jak w tym wszystkim odnajduje się Laurie, która ma olbrzymie trudności, aby uwolnić się od targających nią uczuć i dawnego życia (zapalniczka w 4. epizodzie)? Być może przejrzała złowieszcze intencje swojej przełożonej, rozpoznaje, jak duże to zagrożenie, i pozostanie w paszczy lwa jako szpieg? Nie zapominajmy też o Waynie i jego tajemniczym planie, który raczej nie uwzględnia magicznych uścisków.
Czytaj także: "Pozostawieni" - recenzja książki Toma Perrotty
The Leftovers to nie miał być nigdy serial przyjemny i łatwy w odbiorze. Nic tu nie jest czarno-białe, a główną oś fabularną napędza konflikt nie będący zwyczajnym pojedynkiem dobra ze złem. Odcieni szarości, ukrytych zamiarów i sprzeczności jest tu co niemiara, a każda postać przechodzi swoją własną wędrówkę w poszukiwaniu tożsamości i odpowiedzi, których zapewne nigdy nie znajdzie. Ale taka jest już ludzka natura, która nie pozwala nam przestać dociekać. No i tak jak w życiu - ile osób na świecie, tyle też różnych spojrzeń na dany problem. Jest prawdziwie, symbolicznie i oryginalnie zarazem. Jest nieprzewidywalnie! Nie będę więc nawet udawał, że w pełni rozumiem ten serial, i mam nadzieję, że powyższe wnioski pokrywają się choć w jakiś sposób z wizją twórców. Nie będę twierdził również po emisji zaledwie 5 odcinków, że The Leftovers to produkcja wybitna. Wiem tylko jedno: jest na dobrej drodze, aby kiedyś taki status osiągnąć, a mnie ciągle zmusza do myślenia i niesamowicie angażuje. Nic nie wskazuje na to, aby miało się to w najbliższej przyszłości zmienić.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat