Prawda Wintera
Believe pod względem rozwoju bohaterów dostarcza odcinek kluczowy, ale fabularnie serial ten nadal błąka się bez celu.
Believe pod względem rozwoju bohaterów dostarcza odcinek kluczowy, ale fabularnie serial ten nadal błąka się bez celu.
Dużym plusem szóstego odcinka jest zerwanie ze schematem pomagania obcym ludziom, dzięki czemu fabularna spójność z poprzednim epizodem jest płynniejsza. Tym razem osobą, która potrzebuje pomocy, jest Tate, ale nie działa to na tej samej zasadzie co dotychczas. Pomoc Bo i spółki jest zaledwie ogólnikowa i nie ma większego wpływu na zawiązanie się akcji - zupełnie inaczej niż w poprzednich odcinkach, gdzie wątek opierał się na działaniach Bo i jej dobrego serca.
Powrót Tate'a do domu jest ważny z punktu widzenia fabuły, gdyż wypełnia luki i niedopowiedzenia w historii postaci. Sam wątek prowadzony jest solidnie i z odpowiednim dawkowaniem informacji oraz emocji. Ważniejsza tutaj jest relacja Tate'a z ojcem, którzy są niezwykle do siebie podobni. Dzięki pomocy Bo (pewnie z delikatnym wpływem jej mocy) Tate zaczyna walczyć ze swoim demonami i dojrzewać emocjonalnie, podobnie jak jego ojciec. Ocieplenie ich relacji następuje bardzo naturalnie i przekonująco. Udaje się świetnie rozbudować bohatera - zwłaszcza w finałowej scenie wyjawienia mu faktu o tym, że Bo jest jego córką. Wciąż w tym zastanawia, czy dziewczynka jest tego świadoma, czy po prostu wie, że Winter musi powiedzieć Tate'owi jakąś prawdę. Scena nieźle zagrana i emocjonalna. Dzięki niej relacja duetu w ostatnich minutach nabiera głębszego wyrazu i staje się bardziej przekonująca.
[video-browser playlist="633803" suggest=""]
Odcinek perfekcyjnie udowadnia też, dlaczego Winter ma rację, a Skouras jest zły. Całe gadanie o tym, że zależy Romanowi na Bo, już powoli pryska, a czarny charakter serialu pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Ważny jest tylko kontrakt z wojskiem - bez względu na cenę. Czuć to szczególnie w próbie manipulacji Seanem, która okazuje się skuteczna. Raczej pewne jest to, że Skouras tym razem popełnia błąd i niestabilność psychiczna Seana odbije mu się czkawką.
Believe ogląda się przyjemnie, ale serial po sześciu odcinkach wciąż boryka się z tym samym problemem: historia nie ma określonego kierunku, w którym powinna się rozwijać. Drobne elementy z przeciekiem to zbyt mało, by czuć, że Believe to coś więcej niż poprawny serial na nudny niedzielny wieczór. W tym przypadku nie wystarczy sama dwójka wzbudzających sympatię bohaterów.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat