Przedsmak wielkiego finału?
Im bliżej końcówki pierwszego sezonu The Americans, tym bardziej zagęszcza się jego atmosfera. Dwunasty epizod serialu stanowi całkiem przyzwoity wstęp do nadchodzącego i, mam wielką nadzieję, emocjonującego finału.
Im bliżej końcówki pierwszego sezonu The Americans, tym bardziej zagęszcza się jego atmosfera. Dwunasty epizod serialu stanowi całkiem przyzwoity wstęp do nadchodzącego i, mam wielką nadzieję, emocjonującego finału.
Chociaż fabuła przedstawiona w "The Oath" nie obfitowała w zaskakujące czy dramatyczne wydarzenia, to doskonale zarysowała tropy, na jakich twórcy skupią się zapewne w kolejnym odcinku. Wiele obecnych scen sugerowało bowiem rychłe rozstrzygnięcie się większości istotnych wątków lub przynajmniej mocną zmianę kierunku, w jakim dotychczas podążały. Perspektywa realizacji oficjalnie zapowiedzianej już drugiej serii serialu tym bardziej zaś skłania do snucia pozytywnych przypuszczeń na temat ostatniego w tym roku rozdziału perypetii rosyjskich szpiegów, bez obaw o nazbyt pospieszne ucięcie opowiadanej historii.
FBI jest coraz bliższe odkrycia tożsamości działających na terenie USA komunistycznych agentów. Okazuje się, że postępowanie Philipa i Elizabeth nie było jednak wystarczająco ostrożne. Zeznania dwójki pamiętanych z poprzednich epizodów świadków mają szansę ostatecznie pogrążyć przykrywkę państwa Jennings. Nieświadome jeszcze czyhającego zagrożenia, małżeństwo przygotowuje się do zwerbowania osoby, która ma szansę stać się najważniejszym kontaktem w całej ich wywiadowczej karierze. Dochodzi także do oczekiwanych zaślubin alter ego Philipa (Clarka) z wciąż nieświadomą sytuacji, w jaką się wplątuje, Marthą.
[image-browser playlist="591862" suggest=""]
©2013 FX
Mimo że odcinek stanowi tylko przystawkę do głównego dania, jakim będzie finał sezonu, nie jest pozbawiony odpowiedniej dawki typowego dla serialu suspensu. Wręcz przeciwnie. Konspiracyjny charakter intryg prowadzonych na ekranie jest tutaj nadal obecny, głównie za sprawą świetnej gry aktorskiego duetu, jaki stanowią Matthew Rhys oraz Keri Russell. Ich udział w najzwyklejszych nawet dialogowych sekwencjach potrafi skutecznie podnieść ciśnienie obrazu. Napięcie łączące parę odgrywanych przez nich bohaterów nie przestaje być jedną z głównych zalet całej produkcji. Sceny konfliktów i słownych utarczek między nimi to jak zwykle najbardziej wymowne i intrygujące momenty odcinka.
Śledztwo prowadzone przez agentów FBI, pomimo swojego niespiesznego tempa, zaczyna nabierać rumieńców. Stróże prawa wpadają wreszcie na poszlaki zapowiadające długo oczekiwany przełom. Twórcy, korzystając z tej okazji, przywołali pewne wątki i postacie przewijające się w poprzednich epizodach serialu. Zabieg ten oceniam naturalnie na plus, zwłaszcza że The Americans za często dotychczas miało tendencje do uciekania w proceduralność poszczególnych odcinków. Cieszę się, że na finiszu, zamiast serwować kolejną, oderwaną od głównej intrygi misję bohaterów, skupiono się raczej na konsekwencjach ich wcześniejszych działań. Wywołało to swego rodzaju wrażenie powoli zaciskającej się na szyi protagonistów metaforycznej pętli.
[image-browser playlist="591863" suggest=""]
©2013 FX
Najbardziej symbolicznym wydarzeniem odcinka był jednak wspomniany już ślub. Chociaż opierał się on na wręcz piętrowym kłamstwie (która to już z kolei fałszywa tożsamość Philipa wychodzi tak naprawdę za Marthę?), tym bardziej podkreślił jednak dziwaczny charakter związku, w jakim od lat tkwi para głównych bohaterów. Gorzkie słowa, jakimi skwitowała całą uroczystość Elizabeth, po raz kolejny już dały nam odczuć beznadziejność i tragizm ich sytuacji. Wątek ten zdaje się zmierzać ku katartycznemu rozwiązaniu, które – mam skrytą nadzieję – zobaczymy już w następnym odcinku.
Cliffhangerem podsumowującym przedostatni epizod serialu uczyniono zaskakujący zwrot w historii Niny. Kto by bowiem spodziewał się po tej bohaterce tak odważnego i desperackiego kroku? Świadczyć to może jedynie o kompletnej krańcowości położenia, w jakim postawiono tą kobietę. Wszystko wskazuje na to, że kochanka agenta Beemana ma odegrać w finale jak najbardziej kluczową rolę. Nam zaś pozostaje jedynie oczekiwać na godne zwieńczenie tego, bodajże najintensywniejszego i najbardziej szarpiącego nerwy, wątku produkcji.
Tuż przed zamknięciem pierwszego sezonu, The Americans wydaje się być w całkiem niezłej formie. Pomimo pewnych wad, takich jak przegadanie niektórych scen czy też zbyt wolne tempo rozwoju wydarzeń, nadal uważam serial za jeden z najciekawszych i najambitniejszych debiutów bieżącego roku. Z dużą ciekawością wyczekuję już zatem nie tylko na finał trwającej serii, ale również na przyszłoroczną premierę drugiego sezonu.
Poznaj recenzenta
Łukasz OrłowskiPoznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat