Przygoda w Tamriel
Data premiery w Polsce: 4 kwietnia 2014The Elder Scrolls Online to oczekiwane MMORPG osadzone w uniwersum gier stworzonym przez Bethesdę. Czy udało się przenieść zalety jednego z najlepszych RPG-ów do realiów MMO?
The Elder Scrolls Online to oczekiwane MMORPG osadzone w uniwersum gier stworzonym przez Bethesdę. Czy udało się przenieść zalety jednego z najlepszych RPG-ów do realiów MMO?
Moja przygoda z The Elder Scrolls Online od samego początku była naszpikowana problemami i nerwami. Te rozpoczęły się już na etapie zakładania konta na stronie, która była... zbugowana. Odkąd pamiętam, w żadnym innym MMORPG nie miałem na początku tylu kłopotów jak tutaj. Pierwszy raz przez prawie miesiąc gry byłem od samego początku w stałym kontakcie z helpdeskiem, którego jakość pomocy pozostawia wiele do życzenia. Na większość problemów odpowiadano kompletnie nieprzydatnymi sugestiami albo formułką "U mnie działa. Wina leży po stronie twojego komputera/sieci". Taki helpdesk to kpina, bo w ogóle nie potrafi rozwiązać problemów i poprawić sytuacji osoby, która może zapłacić za subskrypcję. Bugi to zmora The Elder Scrolls Online nieporównywalna do żadnego MMORPG, w jakie dane było mi grać w ostatnich 14 latach. Ich liczba jest przeogromna, a znaleźć je można w każdym aspekcie gry: niedogrywająca się grafika ("płynące" konie bez animacji), znikające NPC czy zbugowane questy to tylko kilka denerwujących przykładów. Największy problem miałem z kampanią PVP, do której mogłem się dostać dopiero po tygodniu mailowania z niepotrafiącym pomóc helpdeskiem. Najgorsze, że po miesiącu od premiery bugów nadal jest za dużo, a to często nie pozwala w pełni cieszyć się z gry, bo niektóre z nich niewyobrażalnie działają na nerwy.
Po rozpoczęciu gry do wyboru mamy trzy frakcje, które zaczynają w różnych rejonach Tamriel. System tworzenia postaci jest standardowy - wybieramy rasę (każda ma swoje bonusy) oraz klasę, która daje nam odpowiednie umiejętności. Rozwój postaci w porównaniu do wielu innych MMO jest rozbudowany, ciekawy, różnorodny i elastyczny. Nie czuć tutaj ograniczeń wymuszających od początku do końca nastawianie się na bycie tankiem czy DPS, gdyż z uwagi na dużą liczbę punktów można równolegle rozwijać kilka pasujących nam gałęzi. To samo tyczy się tego, czym chcemy walczyć - bez względu na rasę czy klasę możemy z powodzeniem używać miecza z tarczą, miecza dwuręcznego czy łuku. Każda umiejętność wraz z używaniem rozwija się i staje skuteczniejsza. To pozwala graczom na różnorodną zabawę i niezamykanie się na jeden kierunek rozwoju (zwłaszcza że od 15 levelu możemy zmieniać broń i zestaw skilli w trakcie walki). Fakt, że podczas akcji do dyspozycji mamy zaledwie sześć klawiszy na umiejętności, stanowi nie lada wyzwanie, ponieważ trzeba odpowiednio dopasować skille do czekającej nas przygody. Operowanie tą różnorodnością zapewnia sporo rozrywki i nie pozwala popaść w rutynę czy stagnację. W trakcie gry możemy zostać wilkołakiem lub wampirem, co wiąże się z odpowiednimi wadami i zaletami. Na razie wampir jest niebywale przegięty pod względem umiejętności, ale twórcy już zapowiedzieli poprawkę.
System walki może stanowić wyzwanie dla wielu graczy MMO, ponieważ nie polega on na staniu w miejscu i klikaniu skilli na klawiaturze. Tutaj mamy wpływ na cały jej przebieg - kiedy cios mieczem nie trafi, wiemy, dlaczego spudłowaliśmy. Blokowanie tarczą, kontrataki i odpowiednie wykorzystanie umiejętności jest podstawą walki w zwarciu. Nawet walka dystansowana ma swój urok i dostarcza adrenaliny. To wyróżnia The Elder Scrolls Online, gdyż pozwala wczuć się w akcję, a potyczki nie stają się monotonne.
Crafting w The Elder Scrolls Online jest przemyślany, rozbudowany i przede wszystkim różni się od tego z innych gier MMO. Technicznie możemy trenować każdy crafting na raz, ale pojawia się problem z surowcami, które zajmują miejsce. Patrząc na to, co obecnie mam w banku - ponad połowa to surowce do craftingu. Optymalną liczbą wydają się dwie gałęzie. Dobrym motywem jest rozwój danego craftu, gdzie możemy z dostępnych w wyposażeniu przedmiotów zbadać dodatkowy bonus, który przy budowaniu będzie mógł zostać uwzględniony. Crafting w The Elder Scrolls Online zapewnia kawał dobrej zabawy, ale jednocześnie jest czasochłonny. Każde odkrycie trwa sześć godzin czasu rzeczywistego, a rozwinięcie skilla również zajmuje swoje. Problem pojawia się też później: co zrobić ze stworzonymi dobrymi przedmiotami? W grze nie mamy czegoś takiego jak otwarty dom aukcyjny, który obecny jest w innych tytułach MMO. Tutaj, by handlować, musimy dołączać do Gildii Kupieckiej albo spamować na zone czacie, że mamy coś do sprzedania. Gildia jest rozwiązaniem nowatorskim - musimy dostać się do jakiejś, w której jest maksymalnie 500 członków, i tam handlować. Problem w tym, że aby to miało sens, musi ona być dobra oraz trzeba korzystać z addonów, ponieważ guild store nie pozwala nawet na filtrowanie przedmiotów. Ten element wymaga jeszcze dopracowania.
Zaletą serii "The Elder Scrolls" zawsze były przemyślane, dopracowane i różnorodne questy. Tak też jest tutaj - ich liczba robi wrażenie. Nie polegają one tylko na zabiciu tylu i tylu stworów, ale mają przyjemną otoczkę fabularną i sporo różnych urozmaiceń, przez co PVE staje się zabawą godną "The Elder Scrolls". Smaku dodają questy z zagadkami, które wymagają od gracza chwili pomyślenia, jak je rozwiązać. Zadania możemy znaleźć wszędzie, dlatego eksploracja krainy jest w "TESO" bardzo przyjemna. Jazda konna przez pola i lasy może czasem doprowadzić do ciekawych odkryć, a także do znalezienia jakiegoś zadania. Poza tym wraz ze zwiedzaniem odkrywamy na mapie różne publiczne instancje z questami, które można rozpracować solo, ale prawie zawsze znajdziemy na miejscu kogoś, z kim możemy wspólnie przedrzeć się przez zastępy nieprzyjaciół. To też potrafi być problematyczne, bo znajdą się miejsca, gdzie tłum jest taki, że eksploracja jaskiń i innych lokacji przestaje być wyzwaniem, a staje się jedynie formalnością do odznaczenia na liście. Zupełnie inną bajką są zamknięte dungeony, do których możemy udać się w czteroosobowych grupach. Tam rozrywka staje się przednia, gdyż są one ciekawie zbudowane, trudne i fabularnie interesujące. Oprócz tego mamy także podstawową i arcyciekawą oś fabularną, która jest obecna równolegle do questów pobocznych. Liczba godzin potrzebna do zrobienia wszystkiego jest ogromna i powinna usatysfakcjonować fanów serii.
W grupowym PVE znajdą się jednak minusy. Podczas questowania w parę osób pojawia się wrażenie, że gramy w rozbudowanego singla, ponieważ bez względu na wszystko trzeba samemu podnieść jakiś przedmiot, porozmawiać z NPC czy zabić określoną liczbę potworów. Brakuje rozwiązania ze Star Wars: The Old Republic, gdzie wspólne rozmowy z NPC miały miły klimat RPG. Tutaj niestety szybko one nudzą i ma się ochotę je jak najprędzej przeklikać. Jedyna ich zaleta to czasem różne scenariusze rozwoju questa, gdy mamy wybór wpływający na to, jak będziemy podchodzić do zadania (np. atak na wioskę lub infiltracja jej w przebraniu) i jak potem dany NPC będzie się do nas odnosić. Czasem można odnieść wrażenie, że PVE jest za bardzo nastawione na jednego gracza niż działania w grupie. Wydaje się, że koordynacja akcji w parę osób ma sens dopiero w dungeonach i w PVP, a w PVE jest ona mało istotnym elementem.
W The Elder Scrolls Online brak jest otwartego PVP, które w wielu grach MMO to standard. Nie ma tutaj możliwości udania się na tereny PVE, gdzie możemy spotkać graczy przeciwnej frakcji i odpowiednio ich sprać. Całe PVP zostało osadzone w jednej lokacji zwanej Cyrodil, gdzie wszystkie trzy frakcje toczą boje w fabularnej kampanii, która została ustalona na 90 dni. I tutaj zaczyna się prawdziwe MMO - bitwy są spektakularne, emocjonujące i rzadko się nudzą. Walki polegają na przejmowaniu fortec i mniejszych punktów należących do wroga. Takim sposobem mamy oblężenia przy pomocy machin, które dodają smaczku rozgrywce. Liczba graczy biorących udział w walkach czasem jest ogromna i czuć, że to prawdziwa bitwa, a nie pozbawione celu bieganie w kilka osób. Na PVP mamy osobne drzewka skilli oraz oddzielne questy, dzięki którym także możemy levelować. Rozbudowanie kampanii PVP będzie czymś, co może przyciągnąć graczy na wiele miesięcy.
Kiedy osiągniemy odpowiedni poziom, status weterana w PVP i zakończymy podstawę fabularną, otwierają się nowe możliwości zabawy. I tutaj jest ciekawie, bo gracze na tym poziomie mogą questować na terenach startowych innych frakcji. Nie trzeba specjalnie tworzyć postaci należących do pozostałych stron konfliktu, by zbadać ich lokacje i zadania. To zapewnia wiele godzin zabawy, a zanim ją skończymy, najpewniej pojawią się kolejne bajery, by endgame stale się rozwijał. Problem w tym, że na razie brak na tym etapie gry zabaw typowo w stylu MMO, gdzie musimy coś robić większą liczbą graczy. PVE solo czy w grupie na nowych terenach na pewno przyciągnie na jakiś czas, ale szybko muszą pojawić się dodatkowe atrakcje, by gra mogła przetrwać próbę czasu i przykuć do monitora na więcej niż kilka miesięcy. Przydałyby się jakieś formy masowych rajdów na przykład w celu podbicia nowego miejsca.
Graficznie The Elder Scrolls Online nie prezentuje się tak dobrze jak The Elder Scrolls V: Skyrim. Nie jest cukierkowo i kolorowo jak w innych grach MMO, ale do poziomu serii "The Elder Scrolls" trochę brakuje. Pomimo tego gra wygląda ładnie, a niektóre krajobrazy należycie cieszą oko. Do tego mamy klimatyczną i wpadającą w ucho muzykę utrzymaną w stylu serii, choć odczuwalna jest zmiana kompozytora. Twórczość Jeremy'ego Soule'a była jednak bardziej wyrazista i unikalna.
The Elder Scrolls Online to godna kontynuacja serii, która w odróżnieniu od wielu innych gier MMORPG sprawia wrażenie poważnej i dojrzałej. Klimat świata jest przytłaczający i intrygujący, a to pozytywnie wpływa na jego eksplorację i przeżywanie fabularnych przygód. Rozgrywka jest przyjemna, wciąga momentalnie i wydaje się, że pomimo ogromnej liczby bugów warto się z tym tytułem zapoznać. Najbliższe miesiące pokażą, czy The Elder Scrolls Online będzie w stanie odpowiednio rozwinąć endgame i uratować się przed transformacją na model F2P, co ostatnimi czasy przytrafiło się wielu atrakcyjnym tytułom.
PLUSY:
+ świetna fabuła,
+ klimat świata godny serii "The Elder Scrolls",
+ muzyka,
+ system walki,
+ różnorodność questów,
+ crafting,
+ kampania PVP,
+ ładny wizualnie świat, który chce się eksplorować.
MINUSY:
- brak na tę chwilę rozbudowanego endgame'u,
- tragiczny helpdesk,
- niedopracowany system gildii kupieckich,
- momentami zbyt duży nacisk na singla w PVE,
- ogromna liczba bugów.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat