Przyjaciele z Florydy
#MatteneyReunion, czyli "Cougar Town tym razem z większą dawką «Przyjaciół»" to odcinek, w którym Jules i spółkę odwiedza… Chandler Bing.
#MatteneyReunion, czyli "Cougar Town tym razem z większą dawką «Przyjaciół»" to odcinek, w którym Jules i spółkę odwiedza… Chandler Bing.
Matthew Perry to kolejna gwiazda Przyjaciół, której udało się nawiedzić plan Miasta kocic, i to taka, na której przybycie czekaliśmy z niecierpliwością, nawet o tym nie wiedząc. Po zabawnych epizodach Lisy Kudrow i jeszcze zabawniejszym występie Jennifer Aniston czas przyszedł na Perry’ego, czyli najzabawniejszego aktora występującego w Przyjaciołach. Chandler Bing ze swoimi sarkastycznymi uwagami i (nie)poradnym sposobem bycia, którym zjednywał wszystkich dookoła, był najlepszym z przyjaciół i tym, którego najbardziej chciałoby się spotkać w prawdziwym życiu. Choć bohater Perry’ego, Sam, jest postacią odmienną charakterologicznie, echa ulubieńca widzów wciąż w nim rozbrzmiewają. Widać to w szczególności w interakcjach z Jules, które pełne są pozytywnej energii i podskórnego humoru.
Widać też, że twórcy zdają sobie sprawę z radości, jaką takie spotkanie przynosi widzom, dlatego też decydują się, by słowa "OK", które w pewnym momencie padają z ust Jules, brzmiały stuprocentowo jak te "monicowe". Ach, lubię, kiedy seriale w odpowiedni sposób cytują inne dzieła kultury, zwłaszcza jeśli jednym z takich dzieł jest najukochańszy serial.
Bardzo ciekawa rzecz wynikła z pojawienia się Perry’ego na planie. Pierwszy raz dostrzegłem, że w Przyjaciołach rzeczywiście występował śmiech z taśmy. Oglądając go normalnie i śmiejąc się w tych samych momentach co widownia, prawdziwie nie zdawałem sobie z tego spawy. Teraz, widząc Matthew i Courtney w nowych okolicznościach przyrody - a jednak w rolach, które nawiązują do tamtych sprzed lat, ale bez towarzyszącej ścieżki dźwiękowej - zauważyłem, że w ich konwersacji czegoś brakuje. Tym czymś był właśnie "śmiech z puszki". Chwilę zajęło mi dostosowanie się, na szczęście odcinek wywołał uśmiech na moich ustach nawet mimo braku tego "udogodnienia". Po raz kolejny pokazuje to, że siła Miasta kocic jest tak duża, iż serial nie musi posiłkować się dodatkowymi wzmacniaczami, by rzeczywiście rozbawić widza.
Oglądanie dawnych kochanków razem było tak przyjemne, że część mnie chciała, by Jules wyszła za Sama – to by oznaczało, że Matthew Perry zostałby w serialu na dłużej. Nie obraziłbym się też, gdyby jego historia z tego odcinka rozegrała się przynajmniej w kilku epizodach, gdyż chemia obojga aktorów sprawiła, że "Like a Diamond" oglądało się z ogromną przyjemnością. Bonusowa scena po napisach, czyli materiał z planu, gdy Sam zwraca się do Greysona i Jules per Greyson i Monica, było wisienką na torcie przyjemnej, niezobowiązującej rozrywki, jaką Cougar Town ponownie mi zapewniło.
Chociaż pojawienie się Perry’ego to najważniejsza zaleta drugiego odcinka, nie można nie wspomnieć o równie ciekawym motywie dotyczącym Ellie i Laurie. Statek Pełen Kłamstw Panny Keller, dogłębnie badany przez Ellie, jest pełen tak dziwnych historii, że aż nie sposób nie uśmiechnąć się, słysząc choć jedną z nich. Na dodatek sposób, w jaki Ellie rozpisała całą "sieć kłamstw" swojej (nie)przyjaciółki (Ellie nigdy nie nazwałaby przecież Laurie swoją przyjaciółką, opamiętajmy się), przypomina sposób, w jaki każdy serialowy detektyw z obsesją na punkcie odnalezienia połączeń między nic nieznaczącymi wydarzeniami by tego dokonał. Te dwa elementy sprawiają, że wątek kłamstw i ich prawdziwego znaczenia można zaliczyć do jednego z mocniejszych momentów odcinka.
Wszystko to razem sprawia, że Cougar Town znów zapewnia świetną rozrywkę i potwierdza, iż twórcy mają zwyczajnie problem z pisaniem odcinków otwierających nowe sezony. Dobrze, że te słabsze momenty zdarzają się tylko na początku.
Poznaj recenzenta
Michał KaczońDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat