Przyjaźń aż po grób
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2013Wbrew plakatom i reklamom nie mamy do czynienia z Kac Vegas po latach ani żadną geriatryczną wariacją na znajomy temat. Nowy film Turteltauba, Last Vegas, to raczej próba rozrachunku z przeszłością i zapewnienie, że nawet po siedemdziesiątce można przeżywać drugą młodość.
Wbrew plakatom i reklamom nie mamy do czynienia z Kac Vegas po latach ani żadną geriatryczną wariacją na znajomy temat. Nowy film Turteltauba, Last Vegas, to raczej próba rozrachunku z przeszłością i zapewnienie, że nawet po siedemdziesiątce można przeżywać drugą młodość.
Billy, Paddy, Archie i Sam to przyjaciele od małego. Znają się ponad pół wieku albo jeszcze dłużej, wspólnie przeżyli niejedną przygodę. Jak sugeruje krótki, ale treściwy wstęp - potrafili podkochiwać się w jednej dziewczynie, wspólnie kraść alkohol i bronić się przed wrogami. Mimo że minęło 58 lat, a nasi bohaterowie już nie kontaktują się ze sobą jak dawniej, nadal pamiętają młodość.
Wszystko jednak przemija. Paddy jest zgorzkniałym wdowcem, który nie wychodzi z domu, a zupę przynosi mu młoda sąsiadka próbująca spiknąć go z własną babcią. Sam stał się nudnym, mającym problemy z prostatą pantoflarzem, pragnącym przeżyć jeszcze raz chwile uniesienia. Archie, mający w sobie sporo energii, ale i lekki zawał na koncie, poddał się nadopiekuńczemu synowi, który boi się, że staruszek umrze od podmuchu wiatru. Z całej czwórki najlepiej ma się Billy. Nie dość, że jego narzeczona jest niemal trzykrotnie młodsza, to jeszcze są pieniądze, sztuczna opalenizna i nowiutkie, błyszczące zęby. Żyć nie umierać?
Skoro jest młoda narzeczona, to przydałby się i ślub. A jak ślub, to koniecznie w Vegas! No ale jak to tak bez wieczoru kawalerskiego? Trzeba spiknąć chłopaków, a choć niektórzy są obrażeni (pomiędzy Paddym i Billym doszło niegdyś do niesnasek), to jednak jest okazja spotkać się po latach. W ten sposób rozpoczyna się rozrachunek z przeszłością, teraźniejszością i tworzenie nadziei na przyszłość.
Last Vegas nie jest filmem, który bawi do łez, a jeżeli już, to są to raczej łzy pełne przemyśleń. Wbrew pozorom nie mamy do czynienia z kolejną wariacją na Druhny czy Kac Vegas. Pomimo prostego schematu i konwencji buddy movie dostajemy raczej pełen odniesień i przemyśleń lekki obraz o starzeniu się. A jest co oglądać, bo w głównych rolach śmietanka znakomitych aktorów. Kevin Kline, najmłodszy z całej czwórki, idealnie wpasowuje się w rolę stetryczałego, podstarzałego tatusia. Wtóruje mu niewiele starszy, a jednak najsłabiej wyglądający Douglas (pomimo niezłego makijażu i prezencji widać, że aktor przeszedł ciężką, wyniszczającą chorobę), nieźle trzymający się i wyraźnie bawiący się filmowym emploi de Niro oraz najstarszy, a jednocześnie najlepszy Freeman. Trzeba przyznać, że panowie nie muszą już nic udowadniać. I pomimo swojego wieku, a także "starczej" konwencji wyraźnie bawią się swoimi rolami. Jeszcze niedawno oglądaliśmy Morgana Freemana u boku Batmana; teraz patrzymy, jak próbuje wejść po schodach. Oczywistym są pewne uproszczenia, aktorzy dobrze wyczuli moment, w którym mogą sobie pofolgować. Na nic to jednak, gdy mamy do czynienia z ugrzecznionym scenariuszem. Szczytem obraźliwości są tutaj słowa "ty fiucie", a do dobrej zabawy wystarczy wódka z kilkoma energetykami podawana przez nasz swojski, słowiański akcent - Weronikę Rosati.
Last Vegas mogło być zwariowaną komedią pokazującą zdeprawowanych, zboczonych dziadków; postanowiono jednak zrobić historię z morałem. Jest to dobry morał i wybrzmiewa właściwie, ale nie bawi jak Kac Vegas. Może to i lepiej? Dostajemy kilka pouczeń na temat miłości i zdrady. Dowiadujemy się, że prawdziwa przyjaźń nie ma daty ważności i może trwać po grób. Do tego dochodzi standardowe "wiek to nie stan ciała, a umysłu". Krytycy w Stanach byli zbyt ostrzy dla filmu, bo nie jest to zły obraz. Już dla samej czwórki wielkich aktorów warto się wybrać do kina. I koniecznie zabrać ze sobą rodziców lub dziadków. Po seansie poczują się bardzo młodzi, a my pocieszeni, że jeszcze tyle lat beztroski przed nami.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat