Psychofan i urocza Australia
Kiedy tylko The crazy ones nie próbuje udawać świetnej komedii, staje się bardzo miłe i zjadliwe. Tak jest i tym razem; dostajemy przyjemną historyjkę i po raz pierwszy pokazano coś więcej niż tylko początek kampanii!
Kiedy tylko The crazy ones nie próbuje udawać świetnej komedii, staje się bardzo miłe i zjadliwe. Tak jest i tym razem; dostajemy przyjemną historyjkę i po raz pierwszy pokazano coś więcej niż tylko początek kampanii!
Może ocena nie odzwierciedla tego, co się działo, ale mam spory problem z nowym sitcomem Robina Williamsa. Z jednej strony potrafi być uroczy, jak chociażby w tym tygodniu, z drugiej zaś - nadal nie jest aż tak śmiesznie. Ci, którzy lubią mocno absurdalny humor i aż pękają ze śmiechu na Jess i chłopakach, śmiało mogą dodać pół oczka do oceny. Cała reszta niech zadowoli się mocną trójeczką.
W siódmym odcinku głównym bohaterem jest Sydney oraz jej psychofan (lub, jak kto woli, stalker/prześladowca). Były kolega z pracy został piosenkarzem i nagrał na cześć Sydney singiel. Jak nietrudno się domyślić, zaraz potem zaczyna wydzwaniać, próbując się umówić na randkę. Córka najgenialniejszego umysłu w świecie reklamy nie zgadza się, rzucając kilkoma ostrymi słowami.
[video-browser playlist="634057" suggest=""]
W tym samym czasie Simon wraz ze swoimi wiernymi podwładnymi, Andrew i Zachem, próbuje przekonać nowych klientów do kampanii dotyczącej Australii. Jako że Roberts nienawidzi tego kraju, jest mu niezwykle trudno wymyślić coś kreatywnego i zabawnego. Ciekawie ukazano próby przekonania klientów. Przebieranki, różne etapy pomysłów i kreatywności fajnie pokazują sposób myślenia Simona. Tego dotychczas brakowało - samej reklamy! Nareszcie cokolwiek w tym temacie otrzymaliśmy. Brawa też za to, że poruszono wątki przeszłości Robertsa. Jego uzależnienie od alkoholu, które przyczyniło się do rozpadu rodziny, jest warte odnotowania.
Najlepiej jednak wychodzi sama puenta i sposób, w jaki połączono wątki. Piosenka prześladowcy Sydney spodobała się klientom, bo opowiada o... Sydney, co ładnie można podpiąć pod miasto. Dzięki temu bohaterowie udają się na koncert, aby przekonać piosenkarza o sprzedaży utworu do celów komercyjnych. Sam występ wypada bardzo dobrze i jest jednym z jaśniejszych punktów odcinka.
Trzeba przyznać, że po początkowym falstarcie the Crazy Ones zaczyna rozwijać skrzydła. Może nie jest to najlepszy sitcom w telewizji i raczej pretenduje do miana typowego średniaka, ale im dalej, tym lepiej. Na razie nie ma się czego wstydzić.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat