Quantico: sezon 1, odcinek 8 – recenzja
Do niedawna wciąż miałem nadzieję, że Quantico nabierze wiatru w żagle i pokaże pazur. Niestety dalej obserwujemy wałkowanie wątków obyczajowych z domieszką pracy FBI.
Do niedawna wciąż miałem nadzieję, że Quantico nabierze wiatru w żagle i pokaże pazur. Niestety dalej obserwujemy wałkowanie wątków obyczajowych z domieszką pracy FBI.
Zaczynam odnosić wrażenie, że każdy kolejny odcinek Quantico to ten sam schemat: pokazanie obyczajowych relacji na niskim poziomie plus krótka wstawka ze szkoleniem i śledztwem w teraźniejszości. Szczególnie widać to w scenach podczas szkolenia. Zdecydowana większość wątku to wałkowanie słabych relacji romantycznych, które są pokazywane na poziomie przeciętnej telenoweli. Przodują tutaj Caleb i Shelby, których relacja pasuje do serialu w stylu Revenge, a nie historii agentów FBI. Mamy obserwować dorosłych ludzi, którzy tak naprawdę zachowują się jak nastolatki z liceum? Najgorsze, że jest w zasadzie coraz gorzej. Motywy te ogrywają coraz większą rolę. Co się podziało z zasadą, że w Quantico takie rzeczy są zabronione? Twórcy sami o tym zapomnieli i teraz wiążą ludzi w pary, a do tego to jest dla nich priorytet? Wprowadzanie do tego wszystkiego trójkąta z bliźniaczkami to następny minus, który nie jest w stanie zmienić postrzegania serialu. W sumie jedna z finałowych scen w przeszłości z Asherem po raz kolejny rzuca podejrzenie na niego. Tak naprawdę wydaje się oczywiste, że on jest przynajmniej jednym z zamachowców. Nie zdziwię się, jeśli będzie to kilka osób z grupy znanych bohaterów.
Jedynym plusem odcinka jest motyw nauki i kolejnego egzaminu, tym razem bardziej praktycznego. Gdyby Quantico stawiało większy nacisk na tego typu elementy, byłby to serial o wiele ciekawszy i bardziej wartościowy. Oczywiście jest to bardzo banalne, proste i raczej niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, ale ogląda się to dobrze. W tym wątku jest też w sumie trochę zabawna kwestia tego, że Alex i jej kolega bez problemu wynieśli zastrzeżone akta poza budynek FBI. Czasem można odnieść wrażenie, że amerykańska telewizja uparła się, by z całej agencji robić głupców.
W teraźniejszości jest coraz gorzej, bo Alex i próba udowodnienia niewinności schodzą na daleki plan, a priorytet dostają słabe wątki obyczajowe. Trójkąt miłośny Shelby, Caleb i jego ojciec jest po prostu nieporozumieniem. Bardzo źle wpływa to na odbiór, bo zamiast emocjonować się i czuć napięcie, mogę jedynie złapać się za głowę i zastanowić, kto pomyślał, że wprowadzanie takich rzeczy w taką opowieść było dobrym pomysłem. W sumie jedynym drobnym plusem jest fakt, że dyrektor wiedział o tym, iż ktoś podszywał się pod Alex. Jest to delikatny trop pobudzający ciekawość. Problem w tym, że to zaledwie czubek góry lodowej i nie zmienia on oblicza serialu.
Decyzja Alex o oddaniu się w ręce sprawiedliwości jest pozytywnym zaskoczeniem, bo takim sposobem ten odcinek ostatecznie kończy ze schematem ucieczki i udowodnienia niewinności na rzecz czegoś innego. Teraz wszystko w rękach twórców. Muszą wykorzystać potencjał cliffhangera i skierować serial na ciekawsze tory, bo na razie zbyt dużo rzeczy tutaj nie gra.
Quantico mogłoby być serialem świetnym, trzymającym w napięciu i wywołującym ogromne emocje, ale tak nie jest. Twórcy raczą widzów jedynie przeciętnością i błędnymi decyzjami.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat