Wilkowyje idą na wojnę!
Data premiery w Polsce: 5 maja 2013W końcu stało się to, na co od dawna czekałem w Ranczu. Wątek dworku połączył się z pozostałymi. I nie ukrywajmy - to jest właśnie to, co tygrysy lubią najbardziej. Tylko bez okularów, bo się mogą rozbić.
W końcu stało się to, na co od dawna czekałem w Ranczu. Wątek dworku połączył się z pozostałymi. I nie ukrywajmy - to jest właśnie to, co tygrysy lubią najbardziej. Tylko bez okularów, bo się mogą rozbić.
Paweł i Piotr Koziołowie, lepiej znani jako Senator i Proboszcz, to te postacie, na których "Ranczo" stoi. Pomimo że sam pomysł na nich (piastowanie tak wysokich urzędów w jednej wsi przez bliźniaków) mógł z jednej strony wydawać się mało prawdopodobny, a z drugiej wyglądać jak aluzja polityczna, to jednak nie zniechęcał, a wręcz przeciwnie - zaczął być siłą serialu. Utarczki obu Koziołów, ich knowania i perypetie to coś, co jest smakowitym kąskiem w każdym odcinku. Bez względu na wszystko. Duża w tym zasługa Cezarego Żaka - którego chyba już któryś raz chwalę za te role. Ale jest za co. Bliźniaki, co to dużo gadać, dają radę, ale zarazem nie są sztuczni. Każdy to zdecydowanie inna osobowość, inny charakter. I wcale bym się nie obraził na serial tylko i wyłącznie o nich - myślę, że zabawa byłaby równie przednia co w "Ranczu".
[image-browser playlist="591808" suggest=""]
©2013 TVP1 / fot. K. Wellman
W epizodzie "Koniec świata w Wilkowyjach" błysnął (czołem) ksiądz proboszcz. Wszystko w związku z zatrzymaniem Lucy przez prokuraturę - patrz finał poprzedniego epizodu. Informacja zaraz obiegła Wilkowyje (i nie tylko), wywołując niemałe emocje, które początkowo nie chciały się jakoś udzielić widzom. Miałem wrażenie, że to się dopiero wszystko rozkręca, bardzo powoli - i, jak się okazało później, wrażenie było jak najbardziej słuszne. Chyba od sceny stawiania Kusego na nogi przez księży odcinek zaczął być tym, co w "Ranczu" najlepsze.
Jak już wspomniałem na początku, wątek dworku w końcu połączył się z pozostałymi. Wyszło to bardzo dobrze - "Ranczo", oprócz tego, że stoi na duetach, to i też na wielkich scenach "społecznościowych" (jak chociażby pamiętna obrona przed mafią). I coś czuję, że wkrótce będziemy świadkiem kolejnych. Tym razem mieliśmy ich przedsmak - czy to w "okupowanym" domu Senatora (Czerepach żegnający się - widok bezcenny), czy to u Więcławskich (brawa za postawę w czasie przesłuchania… i pusty dom), czy to na ławeczce (pani LUCY), czy to na plebanii ("pacyfikacja wsi przez prokuraturę"). No i w wisience na torcie, a raczej wielkim (patrząc po rozmiarach) arbuzie - księdzu proboszczu, który postawił się prokuratorowi. W tym miejscu ciut mogło widza zirytować, że prokuratura jest przedstawiona w sposób maksymalnie negatywny i stereotypowy. Jednak od momentu, kiedy ksiądz oddał Kusemu okulary… Radzę obejrzeć, być może szykuje się kolejny hit internetu. Można też się trochę przyczepić do przesłuchania nowej asystentki dla Wioletki. Ale w momencie, kiedy Stasiek dowiedział się o zatrzymaniu Lucy - no czapki policyjne z głów.
W zeszłym tygodniu zasugerowałem, że za tym zamieszaniem może stać Monika. Pojawiła się i w tym epizodzie. Wydaje się, że jej wątek został zakończony - Kusy się z nią "porachował" (choć liczyłem na coś bardziej w stylu Bogusława Lindy), jednak dalej nie wyklucza to jej udziału w tym "spisku". Nawet przy podejrzeniach Czerepach, a co jeden z Czytelników ostatnio zauważył, że może to być ktoś z zewnątrz, ktoś bardzo wpływowy. Czyżby mieszkańcy wsi mieli zmierzyć z jakąś mutacją mitycznej "firmy"? Wydaje się to być kuszącą opcją. Tylko zaczekajmy, jak to wypadnie - bo z "firmą" trzeba ostrożnie, oj ostrożnie…
[image-browser playlist="591809" suggest=""]
©2013 TVP1 / fot. K. Wellman
Po ostatnich trochę słabszych odcinkach, "Ranczo" znów w pełni formy. Jednak czytając niektóre komentarze na ten temat doszły mnie słuchy, że fani uważają pomysł z zatrzymaniem Lucy za niepotrzebny i niepasujący do tego serialu. Ja jestem innego zdania - zwłaszcza dziesiąty odcinek pokazał, że można to ograć po "ranczowemu", czyli świetnie. Jedyne moje zastrzeżenie jest takie, że to w sumie mógłby być naprawdę dobry pomysł na cały osobny sezon.
PS Nie wiem, czy tylko ja miałem takie skojarzenie, ale w scenie, w której ksiądz Maciej podjechał samochodem (czarnym) pod ławeczkę (na której siedziała czwóreczka) poczułem się tak, jakby Drużyna A spotkała się z Nieustarszonym. Rzecz jasna w warunkach wilkowyjskich…
Poznaj recenzenta
Tomasz SkupieńDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat