Red X
Jest w tym serialu trochę z Chucka, odrobinę z Impersonalnych oraz szczypta inspiracji "The Six Million Dollar Man". Szkoda, że cała reszta to jeden wielki banał.
Jest w tym serialu trochę z Chucka, odrobinę z Impersonalnych oraz szczypta inspiracji "The Six Million Dollar Man". Szkoda, że cała reszta to jeden wielki banał.
Oparcie drugiego odcinka na oklepanym i okrutnie nudnym motywie terrorystów pogrąża go już na samym starcie. Wątek ten zostaje przedstawiony w bardzo przeciętnej formie. Nie zachwyca, nie porywa i w żadnym momencie nie zaskakuje ani nie emocjonuje. Nawet, jeśli twórcy mieli ochotę korzystać z utartych schematów, to można było to zrealizować o wiele umiejętniej i ciekawiej, a po seansie odnoszę wrażenie pójścia po linii najmniejszego oporu.
Nie przekonuje mnie obsesja bohatera na punkcie jego żony. Po 6 latach bez żadnego śladu nie powinien nadal zachowywać się aż tak emocjonalnie. Po tak długim czasie i wysiłku ze strony rządu uczucia powinny przygasnąć, a on jako ktoś rzekomo tak dobrze wyszkolony i ważny, powinien już dojść do siebie. Przez to wzrasta antypatia do głównego bohatera, bo wątek jego emocjonalnego dylematu jest strasznie ślamazarny i mało wiarygodny. To naprawdę można byłoby opowiedzieć przekonująco, zamiast tworzyć iluzję, że główny bohater jest głupcem, który nie potrafi racjonalnie myśleć.
[video-browser playlist="633922" suggest=""]
Na razie scenarzyści wszystko wiążą z czymś, co wygląda na przewodni wątek sezonu. Problem polega na tym, że jest to zbyt przewidywalne i momentalnie szalenie banalne. Po premierowym odcinku przyszła mi do głowy dość niepokoją myśl, że twórcy szybko zakończą wątek żony, aby w przyszłości przygotować romantyczną historię dla Gabriela i Riley. Wydawało się to tak oczywiste, że aż mało prawdopodobne, ale wydarzenia drugiego odcinka utwierdzają mnie w przekonaniu, że właśnie taki może być cel. Ratowanie przez nią Gabriela jest chyba jedyną rozsądną decyzją, jaka została podjęta przez któregokolwiek bohatera w tym odcinku. Wszystko wskazuje na to, że dalej będziemy śledzić osobę, która namówiła żonę do tego wszystkiego i stopniowo odkrywać tajemnicę. Szkoda, że cała ta opowieść jest tak miałka, nudna i kompletnie nie intryguje. Nie czuję się nawet w najmniejszym stopniu zaciekawiony.
Niektóre sceny w Intelligence trąca strasznym kiczem. Szczególnie odczuwalne jest to w trakcie wspólnej sceny Riley i terrorysty z detonatorem. Zachowanie rzekomo doświadczonej agentki w wielu momentach jest irracjonalne i głupie. Wszystko po to, by dać uciec przeciwnikowi i sztucznie rozciągnąć fabułę.
Intelligence rozczarowuje, bo ma potencjał na serial wyjątkowy i emocjonujący. Pod względem fabularnym jest banalnie, a realizacyjnie produkcja pozostawia wiele do życzenia. Jeśli szybko twórcy nie określą kierunku, w jakim chcą podążać, przyszłość tej pozycji może być nie za ciekawa.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat