Rick i Morty: sezon 6, odcinek 4 – recenzja
Data premiery w Polsce: 27 sierpnia 2016Co za energia! 4. epizod po prostu powala. Dobry humor, wartka akcja i zaskakujące momenty.
Co za energia! 4. epizod po prostu powala. Dobry humor, wartka akcja i zaskakujące momenty.
Już dawno zdążyliśmy pojąć, że śmiertelnymi wrogami Ricka i Mortiego mogą zostać nie tylko kosmiczni mordercy, ale także ich własne kopie wywodzące się z innych wymiarów. Tym razem rodzinie Smithów przyszło zmierzyć się z Nocnymi Osobami – nocną wersją siebie zmuszoną do wypełniania wszystkich zachcianek, na które domownicy nie mają czasu ani chęci za dnia. Kiedy więc kładą się do snu, ich ciało podąża za poleceniami zarejestrowanymi w maszynie odpowiedzialnej za całe zamieszanie – Somnambulatorze. W klasycznej opowieści w stylu „spełnię twoje życzenia” nie brak zaskakujących plot twistów, wybuchowej akcji i żartu, który rzeczywiście potrafi rozbawić. Co więcej, znowu mamy okazję ujrzeć Summer jako rozdającą kartę bohaterkę, ale w nieco innej, bo mroczniejszej odsłonie.
Klimatu tej historii nie można odmówić. Odcinek o starciach nocnej i dziennej wersji rodziny Smithów otwiera nastrojowy cytat T.S. Eliota: „Kiedy jesteś sam w środku nocy…”, co już na wstępie daje nam informację, że szykuje się widowisko. Później jest już tylko lepiej. Pomysł rozdzielenia jaźni każdego bohatera i wykorzystywania ciała podczas snu w celu nakarmienia własnych ambicji sam w sobie wydaje się fantastyczną myślą przewodnią odcinka. Gdy nagle okazuje się, że nocne automaty niewolniczo realizujące polecenia dziennych postaci są tak naprawdę czującymi istotami, epizod wstępuje na wyższy poziom. Na naszych oczach rozgrywa się rozpaczliwa walka o dominację nad ciałem każdego bohatera, a prowodyrem wojny staje się Nocna Summer. Mamy okazję zobaczyć ciemną stronę wnuczki Ricka, która żywi do niego urazę i mści się na całej rodzinie. Jest bezwzględna, silna i stanowcza. W ramach zemsty wlewa pomyje do ust skrępowanego naukowca. Mroczne cechy Nocnych Osób zbudowały ten odcinek. Niesamowicie dobrze to wszystko ze sobą współgra. Czuć napięcie, a cały nastrój potęguje klimatyczna muzyka. Należy też dodać, że sposób ukazania wrogów Smithów to strzał w dziesiątkę. Przekrwione, półotwarte oczy, zgarbione sylwetki i charakterystyczny chód zombie – tego wszystkiego nie da się ot tak zapomnieć.
Ku mojej uciesze również Jerry zaistniał. Choć początkowo sentymentalna dusza głowy rodziny nie otrzymuje zrozumienia wśród domowników, z czasem jego postępowanie nabiera znaczenia. Za sprawą przyjaźni z nocną wersją siebie staje się jedną z kluczowych postaci opowieści. Mimo iż powątpiewałam w potencjał jego działań, cieszę się, że w ten sposób obmyślono dla niego rolę. Dzięki temu mieliśmy okazję zobaczyć fantastyczną walkę o dominację nad ciałem bohaterów. Do tego dochodzi niegorszący humor, a także klimat tworzony sposobem narracji i tłem muzycznym. Otrzymaliśmy naprawdę ciekawy i dobrze wykonany odcinek.
Serial Rick i Morty w 4. epizodzie zachwyca nie tylko fabułą, ale całym przedstawieniem przygody. Wątki spójne, gładko rozgrywająca się akcja, a przy tym niepodważalny nastrój – możemy zakładać, że odcinek ten nie pójdzie tak szybko w zapomnienie. Był ogień, dobre tempo i wyważony dowcip. Oby tak dalej!
Poznaj recenzenta
Kamila MarkowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat