Rising Impact: sezon 1 i 2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 22 czerwca 2024Rising Impact to nowy serial anime Netflixa o młodym i utalentowanym golfiście. Kto by pomyślał, że w wersji anime ten sport może być tak ekscytujący?
Rising Impact to nowy serial anime Netflixa o młodym i utalentowanym golfiście. Kto by pomyślał, że w wersji anime ten sport może być tak ekscytujący?
Rising Impact to typowy przedstawiciel sportowego anime, w którym mamy historię w stylu „od zera do bohatera”. Każdy, kto pamięta wyczyny Tsubasy w piłce nożnej, wie, żeby nie oczekiwać realizmu, bo podobnie jak w hicie z dawnych lat, tak bardzo znaczenie i emocje związane z golfem są podkręcone do granic możliwości i śmiało zahaczają o fantasy. Nie jest to bynajmniej żadna wada, ale raczej wyraz kreatywności twórców z Japonii, którzy dla celów rozrywkowych są w stanie wymyślić niestworzone rzeczy. Bynajmniej nie zawsze trafiają! Często w różnych produkcjach niektóre wizje wypadają głupio i dziwacznie, ale tutaj to się sprawdza, bo dostajemy mieszankę historii golfisty z zaskakującą inspiracją mitem arturiańskim.
Imiona bohaterów są tutaj nieprzypadkowe, ponieważ śledzimy historię Gawaina, którego początkowo rywalem, a później sojusznikiem jest Lancelot. Twórcy czerpią więc z legendy o Królu Arturze, ale bynajmniej nie po to, by przenosić to na fabularne detale, ale raczej bawić się konceptem, wywracając go trochę do góry nogami. W końcu ostatecznie Gawain trafia do prestiżowej szkoły golfa o nazwie Camelot prowadzonej przez Merlina, a Artur to... dość ciekawy spoiler. To czyni tę opowieść o młodym talencie, który chce być najlepszym golfistą na świecie, gatunkową mieszanką, która dostarcza dużo rozrywki, potrafi zaskoczyć doborem postaci i ich imion, ale też udowodnić, że twórców anime wciąż stać na dużo kreatywnej zabawy.
Obok tego wszystkiego mamy też pokazany solidny rozwój bohaterów poprzez typowe dla anime nabywanie doświadczenia i wewnętrzne monologi prowadzące do odkrywczych wniosków. Ta forma dochodzenia postaci do bycia lepszymi w połączeniu z pracą nad tym jest często spotykana w sportowych anime, więc obecność tego motywu tutaj nie jest zaskoczeniem. To jednak pozwala nadać sensu obydwóm sezonom, gdy relacje postaci oraz oni sami zmieniają się, dojrzewają, stają się lepsi i po prostu ciekawsi jako bohaterowie historii. Twórcy sprawnie to przeprowadzają, nadając temu wiarygodności i pozwalając widzom kibicować postaciom. Zwłaszcza że swoje 5 minut dostaje więcej postaci, nie tylko Gawain czy Lancelot.
Sama warstwa rozrywkowa, czyli pojedynki na polu golfowym są interesujące, angażujące, często zaskakujące i nie raz też wesołe. To na nich właśnie notuje największy rozwój Gawain, który zaczyna od tego, by odbijać piłkę jak najdalej, a z czasem – szczególnie w 2. sezonie nabywa umiejętności dość zaskakujących. Nie brak też nadnaturalnych zdolności, które dosłownie nimi nie są, ale twórcy w ten sposób obrazują wyjątkowe talenty osób w połączeniu z doświadczeniem i skupieniem. Ciekawa forma, która sprawdza się na ekranie. Do tego oczywiście coraz silniejsi przeciwnicy nadają wydarzeniom emocjonalnego sensu, a coraz dziwniejsze pola umożliwiają jeszcze bardziej fascynujące walki.
Tak naprawdę w Rising Impact trochę irytujące są dość sztuczne i wymuszone sceny komediowe. Wówczas rysownicy podjęli decyzję, by wygląd Gawaina (to stricte dotyczy jego osoby) zmienił się w taką głupkowatą i niepotrzebną karykaturę. Dlatego tego typu momenty zamiast bawić, stają się synonimem braku wyczucia, bo twórcy aż krzyczą: „Tu będzie śmiesznie”, a często nie jest.
Dwa sezony Rising Impact to dobra rozrywka, z ciekawymi bohaterami, dobrze opowiedzianą historią i szalenie rozrywkowymi golfowymi pojedynkami. Potencjał na więcej został sprawnie zbudowany, więc pozostaje jedynie czekać, bo jest to zdecydowanie anime warte obejrzenia.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat