Riverdale: sezon 3, odcinek 1 – recenzja
Riverdale powraca z nowym sezonem i robi to w niezłym stylu. Oceniam premierowy odcinek 3. serii.
Riverdale powraca z nowym sezonem i robi to w niezłym stylu. Oceniam premierowy odcinek 3. serii.
Po wydarzeniach z końca poprzedniego sezonu Archie zostaje postawiony w stan oskarżenia za zabójstwo z premedytacją. W czasie rozprawy ława przysięgłych nie jest w stanie podjąć decyzji skazującej lub uniewinniającej, wobec tego finał procesu zostaje przeniesiony. Archie ma w związku z tym kilka dodatkowych dni na pobyt z bliskimi i pozałatwianie swoich spraw. Jednak przyjaciele nie zamierzają łatwo dać za wygraną i szukają sposobu na uwolnienie Andrewsa. W tym czasie Jughead i reszta Węży jest zmuszona po raz kolejny wejść w konflikt z Ghulami, które porwały psa należącego do gangu.
Twórcy mocno zaczęli już od pierwszego epizodu tego sezonu eksplorować mrok opowieści i wyszło im to na dobre. Bardzo ważny jest tutaj wątek rozprawy Archiego, który tak naprawdę rezonuje na resztę fabularnych aspektów historii. Tutaj scenarzyści zagłębili się w smutek i rozpacz ukrytą pod maską siły i niezłomności. Bardzo dobrze balansowali tym strachem poszczególnych bohaterów, który przemykał się w tle, w każdej kolejnej scenie. Wątek procesu młodego Andrewsa był również pewnych katalizatorem, jeśli chodzi o środowiskowy element opowieści. W premierowym odcinku tego sezonu o wiele bardziej niż w poprzednich odsłonach widać tę granice między dobrem a złem. Nie ma, z pewnymi wyjątkami, tej sfery szarości. W większości przypadków uznaje to za słaby punkt, jednak tutaj ten społeczny podział na czerń i biel sprawdza się bardzo dobrze, dając nam wgląd w środowiskową mentalność tytułowego miasteczka, od złych do szpiku kości gangsterów po kochających mimo wszystko przyjaciół. Cała gama emocji przy ogromnej palecie barwnych, jednak nieprzekoloryzowanych postaci.
Jednak nie we wszystkich wątkach jest tak różowo. Szczególnie drażniący jest dla mnie ten związany z konfliktem pomiędzy Betty a jej siostra i matką, dotyczącym Farmy. Bohaterka w poprzednich sezonach miała bardzo interesujący element fabuły z nią związany. Dobrze też sprawdza się, jeśli chodzi o interakcję z innymi postaciami. Jednak w tym wypadku jej wątek zapowiada się póki co na jakieś dziwne, przerysowane połączenie psychodelii z groteską i dreszczowcem. A już ostatnia scena z jakimiś magicznymi halucynacjami kompletnie wyrzuciła tę historię z torów. Mam nadzieję, że nie będzie tak złe i ten wątek ma drugie dno, ale pierwsze wrażenie jest straszne. Nie wiem czy potrzebny był w tym odcinku również poboczny aspekt dotyczący uwolnienia Hot Doga, psa należącego do Węży. Był nieźle napisany, jednak bardzo zakłócał główną narrację i przez to momentami wyczuwało się lekki chaos w najważniejszej osi fabularnej.
Jednak twórcy postanowili za pomocą Jugheada zapoczątkować również inny wątek, który wydaje się, że będzie stanowił o sile historii w tym sezonie. Chodzi mi mianowicie o element fabuły związany z tajemniczą grą, którą zgłębili koledzy młodego lidera Węży. Tutaj scenarzyści po raz kolejny w premierowym epizodzie zafundowali nam bardzo mroczną opowieść posiadającą w sobie elementy horroru, thrillera i nawet fantasy. Makabra dobrze tutaj współdziała z tajemnicą tworząc ciekawy obraz zagadki, z którą nasi bohaterowie na pewno będą mieć wiele problemów. Jestem ciekaw jak rozwinie się ta część historii. Natomiast jakoś nie za bardzo z odcinka na odcinek, a szczególnie w premierze 3. sezonu nie mogę się przekonać do postaci głównego złego, czyli Hirama Lodge'a. W tym epizodzie po prostu przemykał od czasu do czasu, rzucając kilka razy groźnymi, pełnymi ironii tekstami. Jednak to za mało jak dla mnie. Ta jego demoniczność w tym wypadku jest dla mnie prawie na granicy własnej autoparodii. Jeszcze jej nie przekroczyła, jednak stoi już na krawędzi.
Premierowy odcinek 3. sezonu Riverdale dał bardzo dobrą dynamikę pomiędzy głównymi postaciami, nieźle rozpisany główny wątek oraz świetne podwaliny pod naprawdę mroczną historię. Nie ustrzegł się przy tym kilku błędów narracyjnych, jednak spokojnie można go obejrzeć i dobrze się przy tym bawić.
Źródło: zdjęcie główne: Jack Rowand/The CW
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat