Riverdale: sezon 3, odcinek 12 – recenzja
Riverdale wraca z nowym odcinkiem i niestety po raz kolejny prezentuje nie za dobry poziom, oferując kilka bardzo słabych aspektów. Oceniam.
Riverdale wraca z nowym odcinkiem i niestety po raz kolejny prezentuje nie za dobry poziom, oferując kilka bardzo słabych aspektów. Oceniam.
Veronica i Reggie po swoim ostatnim wybryku ze spaleniem narkotyków muszą uzbierać pieniądze na spłatę długu, zanim kupiec zjawi się w mieście. Okazuje się nim być mama Jugheada. Członkowie Midnight Club otrzymują wiadomość od Króla Gargulców i zostają zmuszeni do dokończenia nocy wstąpienia. Cheryl udaje się na rozmowę na swoją przyszłą uczelnię, jednak działania Penelope krzyżują jej plany. Dziewczyna wraz z Toni postanawia zaszantażować panią Blossom. Moose staje przed wyzwaniem, czy powiedzieć swojemu ojcu o tym, że jest gejem. W tym czasie Archie i Josie zbliżają się do siebie.
Przede wszystkim wątek Króla Gargulców, który nawet wzbudzał ciekawość na początku sezonu, teraz najzwyczajniej w świecie staje się męczący i rozwijany na siłę przez scenarzystów. Ciągłe zmiany tożsamości tej postaci miały najprawdopodobniej w zamiarze zbudować wokół niej atmosferę mroku i tajemnicy, jednak kolejne zabiegi twórców sprawiają, że ten aspekt staje się po prostu śmieszny. Nie ma w nim jakiegoś napięcia, intryga trzyma się na dobre słowo, a zwroty akcji są po prostu tragiczne. Tak właściwie cały wątek Midnight Club i nocy wstąpienia był w tym odcinku zupełnie niepotrzebny. Użyto tego elementu fabuły wyłącznie po to, aby zachować i rozciągnąć do granic możliwości motyw Króla Gargulców, który w tym momencie jest jednym z najsłabszych w tym serialu. Natomiast między kolejnymi członkami Midnight Club nie czuć żadnej dynamiki, gdy dochodzi do ich połączenia w wątku Króla Gargulców. Jeśli chodzi o inne aspekty fabuły, to jeszcze jakoś te postacie organicznie się przenikają, jednak tutaj są masą bezbarwnych elementów. Świadczy o tym choćby fakt, że ich rola w tym odcinku ograniczyła się tylko i wyłącznie do kilku wymian zdań i znalezienia wiadomości od antagonisty.
Sam wybór na Króla Gargulców Marcusa Masona był tak oczywisty, że mógł tak na dobrą sprawę paradować z napisem Jestem Królem Gargulców od początku odcinka. Scenarzyści mało subtelnie dawali nam wskazówki odnośnie do tożsamości złoczyńcy, czego nie dało się nie zauważyć, przez co finalny efekt był kompletnym brakiem zaskoczenia. Zdecydowanie inaczej zapowiada się postać Gladys, która jest kreowana na kogoś na kształt nowego czarnego charakteru w mieście. To może pójść w nieco lepszym kierunku, ponieważ już wcześniej prezentowała się całkiem dobrze. Już jej wejście w epizodzie w scenie spotkania z Veroniką i Reggiem wniosło jakąś świeżość. Niestety nie można tego powiedzieć o wątku wspomnianej pary, którą w tym odcinku scenarzyści przedstawili jako młodzieżową wersję Bonnie i Clyde'a. Z dobrych chęci wyszła słaba parodia, a w miarę ciekawy wątek niknie gdzieś w trakcie opowiadania historii w epizodzie. Veronica szybko stała się jedną z najsłabiej napisanych postaci w tym serialu i w tym odcinku w pełni to udowadnia, pozując, nie wiedzieć czemu, na wielką gangsterkę, podobnie jak jej matka. Scenarzyści uczynili tę przemianę u tych dwóch postaci bez jakiegoś związku przyczynowo-skutkowego. Cała mentalna metamorfoza odbyła się bez sensu i głębi.
Za to podoba mi się dynamika między Cheryl i Toni. Obydwie bohaterki nieźle się uzupełniają i stanowią całkiem zgrany ekranowy duet. Przede wszystkim te postacie mają jakiś pazur w sobie, dzięki czemu ogląda się ich działania bez jakiegoś zażenowania, za to z pewną dozą frajdy. Czuć po prostu tę chemię między Madelaine Petsch i Vanessą Morgan. Dobrze prezentuje się również wątek miłosny Archiego i Josie. Nie kłóci się z główną osią fabularną, stanowi raczej taki lekki, bezpieczny element poboczny fabuły. Natomiast bardzo po macoszemu scenarzyści potraktowali mocny, społeczny problem, jakim jest coming out. Tutaj nie pokazano jakiejś emocjonalnych rozterek Moose'a, wszystko rozegrało się bardzo szybko od niepewności i smutku, po euforię związaną z wyznaniem prawdy. Nie było niczego pomiędzy, dlatego szybko ten wątek zginął pod natłokiem innych.
Nowy odcinek Riverdale ma kilka dobrych elementów, jednak zostają one w pewnym momencie przykryte przez grad słabszych wątków i kiepsko prowadzonej narracji.
Źródło: zdjęcie główne: screen z YouTube
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat