Riverdale: sezon 5, odcinek 8 - recenzja
W nowym odcinku Riverdale twórcy w końcu znowu zbierają naszych bohaterów razem. Jednak nie jest to coś, co mogłoby przyciągnąć przed ekran. Oceniam.
W nowym odcinku Riverdale twórcy w końcu znowu zbierają naszych bohaterów razem. Jednak nie jest to coś, co mogłoby przyciągnąć przed ekran. Oceniam.
W Riverdale twórcy postanowili na trochę odejść od kontynuowania solowych wątków poszczególnych bohaterów i zebrali ich razem. Niestety, nie zrobili tego w aspekcie fabuły dotyczącym ratowania miasta, a postawili na bardziej luźny charakter. I z tego mogło wyjść coś naprawdę ciekawego, ponieważ ostatnimi czasy, gdy scenarzyści uderzali w lekkie klimaty, to działało. Jednak w wypadku tego odcinka jest inaczej. Dzieje się to z tego powodu, że próba zjednoczenia naszych bohaterów na imprezie u Cheryl kompletnie nic nie wnosi do serialu, a ten luźny charakter wątku bardzo szybko ulatnia się po zaledwie kilku minutach. Tak naprawdę impreza u Cheryl została ograniczona do mało zabawnej scenki z podtekstem erotycznym i raczej służyła za mało ciekawy przerywnik w fabule niż pełnoprawny wątek. Spokojnie można było znaleźć lepszy element do zebrania wszystkich bohaterów, choćby wspomniany wątek ratowania Riverdale i walki z Hiramem. Tym razem lekki klimat opowieści zupełnie się nie sprawdził.
Twórcy mocno w tym odcinku poszli w stronę miłosnych rozterek naszych bohaterów, które miały napędzać fabułę. Niestety, tak się nie stało. Najbardziej kuriozalny wydawał się wątek Fangsa i Kevina. Najpierw panowie decydują się zaręczyć i wychowywać dziecko z Toni, by za chwilę Kevin chciał się rozstać z Fangsem z zupełnie niezrozumiałych powodów. I to wszystko w jakieś 30 minut odcinka. Twórcy jakoś nie za bardzo chyba przemyśleli ich wątek, bo nie ma tutaj ani interesującej motywacji, ani jakichkolwiek ciekawych rozterek. Podobnie sprawa ma się z Veroniką i Archie'em. Tak naprawdę tym odcinkiem twórcy zniwelowali do zera cały wątek związany z tym, co działo się z bohaterką przez czas jej nieobecności w Riverdale. Chad stał się postacią, która po prostu miała zostać porzucona przez bohaterkę, aby twórcy w końcu mogli połączyć Veronikę z jej szkolną miłością. Wszystko zostało jednak wykonane bardzo skrótowo, bez zbytniego przemyślenia.
Zdecydowanie lepiej prezentował się ten nie do końca miłosny aspekt Betty i Archiego, zdecydowanie luźniejszy i przez to znacznie ciekawszy, ta przyjacielska nuta wybrzmiewała o wiele lepiej niż ten wysilony romantyzm. Podobnie jak Jug i Tabitha, których miłosny wątek sugerowany jest znacznie subtelniej, ale gdzieś tam unosi się w tle. Ten sposób prowadzenia narracji zdecydowanie sprawdza się o wiele lepiej niż wysilone dawanie przez twórców czegoś wprost. Poza tym duet Archie-Betty prezentował się jak do tej pory całkiem nieźle, dynamika między tymi postaciami była naprawdę dobra, a teraz twórcy znowu wrzucili Betty w jej wątek z seryjnym mordercą, który jest po prostu jak na razie słabo napisany.
Mam wrażenie, że twórcy nie potrafią jakoś odnaleźć wątkowego balansu w tej produkcji, a nowy odcinek jest tego potwierdzeniem. W poprzednich mocno skupiali się na solowych działaniach bohaterów, by w omawianym epizodzie zaprezentować ich trochę bardziej jako grupę. Jednak przy tym nadal gdzieś w tle dawali pojedyncze sceny odnośnie ich solowych wątków, które nie wnosiły nic do fabuły. Wyjątkiem jest cliffhanger z udziałem Betty, w którym odnajduje zakrwawioną budkę telefoniczną, z której dzwoniła Polly. Reszta jest niepotrzebna, nawet próba budowania wątku zdrowia psychicznego Jugheada. Pomysł był dobry, ale niepotrzebnie dodaje się w nim aspekt pozaziemski, który gryzie się z całością obrazu. Koniec końców spokojnie można było w tym odcinku pozbyć się solowych elementów fabuły poszczególnych bohaterów i postawić na jedną koncepcję. Niestety twórcy znowu popełnili swój klasyczny błąd, po raz kolejny za bardzo rozwadniają narrację przez niezliczoną liczbę wątków na odcinek.
Nowy epizod Riverdale mógł być czymś dobrym, o lekkim i przyjemnym charakterze. Jednak twórcy zdecydowali się dorzucić niepotrzebne elementy historii i dolać w wielu miejscach taki wysilony melodramatyzm, który psuł odbiór.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat