Ród smoka: sezon 2, odcinek 2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 24 czerwca 2024Ród smoka zaliczył falstart w premierowym odcinku 2. sezonu, ale teraz jest znacznie lepiej. Serial udowadnia, że akcja to nie tylko bitwy i walki.
Ród smoka zaliczył falstart w premierowym odcinku 2. sezonu, ale teraz jest znacznie lepiej. Serial udowadnia, że akcja to nie tylko bitwy i walki.
Po rozczarowującej premierze 2. sezonu zamierzałem obniżyć poprzeczkę dla tego serialu. Może dałem się ponieść fantazji i nie spojrzałem realistycznie na możliwości twórców? Jednak kiedy znów usłyszałem charakterystyczny utwór w trakcie napisów początkowych, nie mogłem nic poradzić na ekscytację. Na szczęście tym razem mamy do czynienia z bardzo dobrym odcinkiem Rodu smoka.
Rhaenyra Okrutna – bo tak jest zatytułowany odcinek – pokazuje konsekwencje działań Blood i Cheese'a z poprzedniego odcinka. Bardzo mi się spodobał początek, bo wiele się w nim działo. Straż przeszukiwała zamek, panował harmider, ale wszystko to było jakby spowolnione. Wyobrażam sobie, że tak wówczas postrzegali świat członkowie Zielonych, którzy nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Opłakiwanie młodego następcy tronu było okazją do kilku popisów aktorskich. Tom Glynn-Carney, który wciela się w Aegona, znów kradł sceny. Widok pogrążonego w żałobie i rozpaczy władcy naprawdę rozczulał. Może nie jest on dobrym człowiekiem, ale daleko mu do tyrana pokroju Joffreya. Nie bawi go okrucieństwo, chociaż zrobi wiele, by się zemścić. Aktor doskonale pokazał zagubienie, wściekłość, smutek. Każda decyzja Aegona jest zrozumiała, nawet jeśli została podjęta pochopnie – np. pozbawienie Otto statusu Namiestnika. Criston Cole to ostatnia osoba, która powinna piastować takie stanowisko.
Phia Saban nadal mnie nie przekonuje, choć domyślam się, że wykonuje polecenia reżysera. Jej bohaterka żyje w swoim świecie, zamknięta ze swoimi emocjami. Nie rozumie do końca mechanizmów, które kierują innymi ludźmi. Rozpacza po śmierci syna, ale w sposób inny od wszystkich – nie tak otwarty i wybuchowy jak Aegon. Obchód pogrzebowy ją przytłoczył i ta scena wypadła już lepiej, chociaż bardzo pomogła tutaj sfera wizualna.
Śmierć młodego następcy dotknęła nie tylko Zielonych. Podobało mi się, że Rhaenys już po jednym spojrzeniu na Daemona zdawała się wiedzieć, co się stało. W końcu znała go od wielu lat – dłużej od Rhaenyry, która także mocno przeżyła wieść o morderstwie (również z uwagi na fakt, że zaszkodzi to jej pozycji i może odepchnąć sojuszników). Trudno stanąć po stronie Daemona w tej kłótni. Rozumiem, że definiuje go przeszłość i relacja z bratem, ale mam wrażenie, że twórcy nie mają ciekawego pomysłu na Księcia Łotrzyka. Muszę natomiast pochwalić sprzeczkę kochanków, bo ta wypadła fantastycznie. Cała zasługa leży po stronie aktorów – Matta Smitha i Emmy D'Arcy. Podobało mi się też, że twórcy wprawili kamerę w ruch. Sekwencja wymiany poglądów, pełna emocji i pretensji, była dynamiczna. Nie mogę się doczekać następnych wydarzeń z Daemonem, który weźmie sprawy w swoje ręce, ale jednocześnie będzie mi brakowało tego duetu na ekranie. Ta scena to jasny punkt odcinka.
Nowy odcinek Rodu smoka skupił się na czymś, co było siłą Gry o tron – dialogach. To właśnie batalie słowne często znajdowały się w centrum wielu odcinków kultowego serialu. Podoba mi się, że do tego powrócono! Epizod może wydać się spokojniejszy lub przegadany, ale w rzeczywistości działo się w nim mnóstwo istotnych rzeczy (tymczasowe odejście Daemona, Rhaenyra znajdująca sojuszniczkę w Mysarii czy pozbawienie Otto stanowiska Namiestnika). Rhys Ifans jest cudownym aktorem. Otto wyrasta na jedną z najciekawszych i najlepiej zagranych postaci. Współczuję Zielonym konieczności użerania się z niezbyt rozgarniętym duetem Aegona i Cristona. Pozbycie się Otto to fatalna decyzja, ale dała nam przynajmniej świetną scenę. Dobrze było zobaczyć, jak sam dziadek kwestionuje to, czy Aegon zasługuje na koronę. W końcu ktoś powiedział władcy kilka gorzkich słów prawdy. Rhys Ifans samą mimiką jest w stanie rozbawić. Litujemy się nad staruszkiem, bo musi się użerać ze szczenięcym królem.
Dostaliśmy też kilka przebitek na Addama, który odegra rolę w późniejszej wojnie. Jego wątek w ciekawy sposób zapowiedziała scena, w której ogląda smoka na niebie. Drugim z istotnych graczy będzie kowal Hugh, ale na razie jest to raczej zapowiedź przyszłości – podobnie jak młodego Daerona Targaryena, który jednak żyje. Nadal nie podoba mi się pomijanie istotnych dla historii postaci, a potem nagłe ich wprowadzanie. Aktorzy mają trudniejsze zadanie, bo w ciągu kilku krótkich scen muszą sprawić, żeby widz ich polubił i się do nich przywiązał.
Kulminacją odcinka był moment, w którym Arryk, jeden z bliźniaków Cargyll, który był po stronie Zielonych, został wysłany, aby zamordować Rhaenyrę w jej własnej komnacie. Cała sekwencja poprzedzająca – gdy Arryk infiltrował Smoczą Skałę i próbował nie natknąć się na swojego brata, którego udawał – trzymała w napięciu o wiele bardziej niż Blood & Cheese z 1. odcinka. Została świetnie nakręcona! Na klimat wpływała też muzyka, więc całość przyprawiała o dreszcze. Sam pojedynek również nie zawiódł. Dawno nie mieliśmy tradycyjnej walki na miecze, a ta została nakręcona mięsiście i brutalnie. Brak ścieżki dźwiękowej tylko podbił stawkę, a kontekst stojący za walką bliźniaków dodał temu głębi. Oglądało mi się to lepiej od sławnego Clegane Bowl, na który czekał każdy fan Gry o tron. O wiele lepiej wypadł niepozorny "Cargyll Bowl".
Nie podoba mi się za to marnotrawstwo talentu Olivii Cooke. Aktorka świetnie wciela się w Alicent Hightower i przekazuje wszystko, co targa tą bohaterką, ale scenarzyści chyba nie mają na nią pomysłu. Alicent w książce nie była aż tak istotną postacią. Umieszczenie artystki na wszystkich plakatach mogło zaszkodzić postrzeganiu jej roli w serialu, bo matka Aegona nie ma wiele do roboty. Znów dostajemy wymuszoną scenę miłosną z Cristonem, która pokazuje, że te postaci niczego się nie uczą. Z powodu ich zbliżenia dopiero co doszło do śmierci wnuka kobiety, a ta postanowiła to powtórzyć? Być może twórcy świadomie pokazują, że bohaterowie są hipokrytami, ale dotarło to do mnie już za pierwszym razem. Aegon, który wcześniej zignorował swoją siostrę i żonę, gdy potrzebowała wsparcia, teraz sam go nie dostał od rodzicielki, gdy ta znalazła go płaczącego. Czy znacie gorszą matkę? Mam wrażenie, że nawet Cersei była lepsza...
Ród smoka powoli się rozkręca, choć akcja posuwa się do przodu dość mozolnie, a sceny wypełnione są dialogami. W tym odcinku brakowało pośpiechu i gnania na złamanie karku, ale dostaliśmy wiele emocji, napięcia i ruchów obu stron konfliktu, które zmieniały sytuację na szachownicy. Wszystko idzie w kierunku wojny, która może lada moment wybuchnąć, a ja nie mogę się tego doczekać. Przed bitwami z wielkim rozmachem i uderzeniami stali o stal dostaliśmy potyczki i szermierki słowne, co wyszło bardzo dobrze.
Zobacz także:
Poznaj recenzenta
Wiktor StochmalKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat