Rodzina Borgiów – 01×09
Data premiery w Polsce: 13 sierpnia 2011Oczekiwania wobec finału pierwszego sezonu serialu The Borgias były wysokie. Wprowadzające do niego dwa odcinki stały na znakomitym poziomie, więc zapowiadało się na zostawienie widzów porażonych i zaskoczonych. Twórcy niestety nie sprostali zadaniu.
Oczekiwania wobec finału pierwszego sezonu serialu The Borgias były wysokie. Wprowadzające do niego dwa odcinki stały na znakomitym poziomie, więc zapowiadało się na zostawienie widzów porażonych i zaskoczonych. Twórcy niestety nie sprostali zadaniu.
Nie spodziewałem się po finale wielkiego huku, widowiska czy machiawelicznych spisków. Raczej intrygującego rozwiązania problemu i wielkiej konfrontacji z kardynałem Della Rovere, który czuł się pewnie, mając króla Francji przy swoim boku. Wszystko do tego prowadziło - kardynał wraz z królem zawitali do Rzymu. Jeden chciał papiestwa, drugi Neapolu. Papież praktycznie pozostał bezbronny, powierzając swój los w rękach Boga.
Pomysł na fabułę finału sezonu był nietrafiony i niedopracowany w wielu miejscach. Zamiast zaoferować widzom konkluzję wątków i rozwinięcia czegoś nowego, zaserwowano nam rozczarowujące rozwiązanie. Pomijam kwestię epidemii w Neapolu, która nic szczególnego do fabuły nie wniosła.
[image-browser playlist="608995" suggest=""]© 2011 Showtime Networks Inc
Zaskoczeniem było poproszenie przez króla Karola VIII o prywatną audiencję u papieża. Wówczas kardynał Della Rovere na pewno wiedział, że przegrał tę bitwę. Szkoda, że ostatnie odcinki zawęziły jego postać do przestraszonego duchownego, który jest trzymany mocną ręką w ryzach przez króla. Gdy tylko próbował rozpocząć słowne gierki, król niszczył go jednym zdaniem. Z Della Rovere zrobił się klaun, który nie miał nic ciekawego do roboty. Szkoda, bo Colm Freore zapowiadał się na równego przeciwnika dla Ironsa, a ostatnie odcinki skupiły się w jego wykonaniu na minach zbitego psa.
Wszystko wydawało się uproszczone i przyspieszone. Król, po rzezi dokonanej w mieście Lucca, nie wydawał się bogobojny, a tu nagle pada na kolana przed papieżem. Nie było to do końca zgodne z historią, według której Karol VIII wydawał się w tym temacie bardziej pewny i bezwzględny. Wymusił na Borgii zgodę na przemarsz wojsk i wziął zakładnika. Przez to pojawiła się w samym serialu sprzeczność - w jednej scenie widzimy Karola, który patrzy na papieża, jak na osobę świętą, za którą oddałby życie. W innej żąda papieskiego legata na wyprawę do Neapolu. Według historii nie było tu żadnych legatów, tylko zażądał zakładnika w postaci Cezara Borgii. Nie sprawdziła się wizja twórców na pokazanie tych scen. Nie prościej było trzymać się historii?
To w sumie jedyna ważna rzecz, jaka wydarzyła się w odcinku, ponieważ reszta to wątki poboczne. Zemsta papieża Aleksandra na kardynałach poprzez upokorzenie i odpłacenie się Giovanniemu Sforzy za niewywiązanie się z umowy. Nie do końca pamiętam, jak mówiła o tej sytuacji historia, ale wykorzystanie tutaj sprawdzenia potencji w postaci komicznej sceny i puszystych kobiet wydawało się poniżej jakości tego serialu. Upokorzyli Sforze, który zgodził się na anulowanie małżeństwa. The Borgias nigdy nie błyszczeli humorem, więc taka scena wydawała się kompletnie wyrwana z kontekstu i niezbyt pasująca do klimatu tej produkcji.
[image-browser playlist="608996" suggest=""]© 2011 Showtime Networks Inc
Pod koniec odcinka twórcy zdecydowali się dość szybko popchnąć czas akcji do przodu. Ledwo co dowiedzieliśmy się, że Lukrecja jest w ciąży, a tu już czas na poród. Rozczarowujące było to, że scena porodu i rodzinnego spotkania była ostatnią sezonu. Za mało było w niej emocji, czegokolwiek, co mogłoby usatysfakcjonować i zadowolić wybrednego widza.
Finał sezonu pod wieloma względami trzymał poziom całego serialu. Kostiumy, scenografia, muzyka i aktorstwo - wszystko znakomite. Producenci nadal udowadniali, że tworząc dialogi w klimacie epoki, pozwalają widzom bardziej wczuć się w opowieść. Mało w nich jest współczesności, więcej stylizacji na dawne czasy, co jest wielkim plusem tego serialu. W tym odcinku zawiódł przede wszystkim pomysł na godne zakończenie. Brakowało odpowiedniej dawki napięcia i emocji. Może takie było zamierzenie, aby widz spokojnie czekał rok na kolejny sezon?
Ocena: 6/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat