Równi bogom - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 7 marca 2023Równi bogom to powieść science fiction, w której Isaac Asimov zabiera czytelników na międzywszechświatową wędrówkę po pierwszej linii frontu walki z zatrważającą i zaskakująco uniwersalną głupotą.
Równi bogom to powieść science fiction, w której Isaac Asimov zabiera czytelników na międzywszechświatową wędrówkę po pierwszej linii frontu walki z zatrważającą i zaskakująco uniwersalną głupotą.
Równi bogom to powieść, którą Isaac Asimov zadedykował "ludzkości i nadziei, że kiedyś w końcu uda się wygrać wojnę z głupotą". Słowa legendarnego pisarza można z jednej strony odbierać jako przestrogę, z drugiej próbować dostrzec w nich nutę optymizmu. Nawet jeśli twórca w jednym ze swoich najlepszych i zarazem najważniejszych dzieł niejednokrotnie dochodzi do mało pocieszających wniosków na temat ludzkiej natury, uniwersalność przekazu, wielowątkowa fabuła i fenomenalny sposób prowadzenia narracji sprawiają, że książkę czyta się z zapartym tchem. Koniec końców odnajdujemy w niej szeroko rozumiane katharsis i pokrzepienie o kosmicznej skali oddziaływania. Asimov przygląda się energetycznym problemom przyszłości, pierwszemu kontaktowi człowieka z cywilizacją pozaziemską, podbojowi Księżyca czy naukowym sporom, które ze zwykłych akademickich przepychanek i waśni przepoczwarzają się w większą niż życie walkę o przetrwanie naszej planety. Każdy z tych elementów opowieści, choć pozornie ma inne przeznaczenie fabularne, pozwala autorowi zbudować mozaikę postaw i zachowań istoty myślącej, w której obok przejawów geniuszu i dążenia do samorozwoju czy przedstawionego niemalże w buddyjskim duchu wyzwolenia wyrasta chciwość, pycha, fałsz i zatrważająca skłonność do autodestrukcji. Oto człowiek – chciałoby się rzec. Zawieszony gdzieś pomiędzy drobinkami piękna i brzydoty, które w innych światach mogą wyglądać łudząco podobnie, co samo w sobie jest jednocześnie niepokojące i fascynujące.
Asimov dzieli swoją książkę na trzy odrębne historie, z których każda sprawdza się zarówno jako osobna opowieść, jak i integralny element całości. W pierwszej z nich przyglądamy się ludzkości XXII wieku. Radiochemik Frederick Hallam w – zdawałoby się – przypadkowy sposób odkrywa niewyczerpane źródło energii, będące de facto konsekwencją wymiany materii z równoległym wszechświatem. Tak właśnie powstaje Pompa Elektronowa – urządzenie, dzięki któremu mieszkańcy Ziemi zaczynają pukać do bram cywilizacyjnego raju, raz na zawsze rozprawiając się z problemami biedy, wykluczenia społecznego czy głodu. Rzecz w tym, że samo działanie maszyny i mieszanie się praw fizyki obu uniwersów może doprowadzić do wybuchu Słońca, co sprawi, że nasz rejon Drogi Mlecznej zamieni się w kwazar. Raportujący o tym naukowcy, wśród nich Peter Lamont i Benjamin Denison, zostają przez Hallama wyrzuceni na margines społeczności – z przypiętą prawdopodobnie na stałe łatką szaleńców.
W drugiej i bez dwóch zdań najlepszej ze wszystkich historii twórca zabiera nas właśnie do równoległego kosmosu, nazywanego tu para-Wszechświatem. Asimov z ogromną dbałością o detale kreśli przed czytelnikami zarysy działania cywilizacji pozaziemskiej, którą tworzą dwie grupy. Miękcy – dzielący się na Racjonalnych, Emocjonalnych i Rodzicieli, funkcjonujący w nastawionych na reprodukcję triadach – oraz pozostający z nimi w trudnej do jednoznacznego określenia zależności i kontrolujący ich codzienność Twardzi. To ci ostatni, mając na uwadze rychłą śmierć centralnej gwiazdy zamieszkanego przez nich układu planetarnego, odkryli możliwość wymiany materii z ludźmi. Na biologiczne i społeczne uwarunkowania tego świata patrzymy oczami jednej z triad: Odeena, Tritta i Dui. Każde z nich w mniejszym lub większym stopniu zacznie zdawać sobie sprawę, że ich życiowe położenie jest efektem sztucznie narzuconego konstruktu społecznego, a mająca przynieść ratunek Pompa Pozytonowa może doprowadzić do zagłady istot z innego wszechświata. Jakby tego było mało, Dua zaczyna komunikować się z mieszkańcami Ziemi...
W trzeciej opowieści trafiamy na Księżyc, na którym od kilkudziesięciu lat rozwija się kolonia Lunarytów. Przybysze z naszej planety, zwani tu wymownie Ziemiakami, wchodzą w interakcje z istotami, które w dalszym ciągu ciężko utożsamiać z ludźmi. Różni ich przecież nie tylko będący następstwem działania słabszej grawitacji wygląd, ale i rozumiana holistycznie kultura, w której fundamentalnego znaczenia nabrały indywidualizm, pełna świadomość seksualna i określanie własnej tożsamości w oderwaniu od jakichkolwiek uwarunkowań ziemskich. Na Srebrnym Globie pojawia się wspomniany wcześniej Denison, który – po staniu się ofiarą naukowego ostracyzmu – chce prowadzić dalsze badania nad zagrożeniami wynikającymi z działania na Ziemi Pompy Elektronowej. Lunaryci do jego zamiarów podchodzą z dużą ostrożnością, jednak jedna z mieszkanek Księżyca, Selene, przejawia zaskakujące zainteresowanie poczynaniami Denisona.
Równych bogom trudno rozpatrywać w innych kategoriach niż jako powieść science fiction spod znaku "hard" – w pełnym tego słowa znaczeniu. Asimov raz po raz wdaje się w naukowe dywagacje i bombarduje czytelnika takimi aspektami jak: właściwości pierwiastków, atom i jego części, zasada zachowania masy i pędu. Dzieli się nawet refleksją o dekodowaniu wymarłych języków. Jednak ta akademicka wykładnia wydaje się doskonale spajać warstwę fabularną i w niektórych momentach staje się jej motorem napędowym. Te same naukowe pytania stawiają sobie przecież mieszkańcy Ziemi, para-Wszechświata i Księżyca, przy czym uzyskiwanie odpowiedzi dla każdych z nich ma zupełnie inną moc sprawczą. W pierwszej, czerpiącej pełnymi garściami z konwencji thrillera, części książki służy przede wszystkim akcentowaniu ludzkich przywar, w drugiej pozwala na swoiste wybudzanie świadomości i refleksję nad własną odrębnością, w trzeciej zmierza w stronę poszukiwania elementów wspólnych w pozornie nieprzystających do siebie światach. Jedną z najmocniejszych stron recenzowanej powieści jest sposób, w jaki Asimov próbuje przedstawić uniwersalne konkluzje za pomocą nieoczywistych środków artystycznego wyrazu, co widać najlepiej w historii poświęconej Twardym i Miękkim. Pisarz dwoi się i troi, aby starannie oddać ich wymykającą się wyobraźni budowę anatomiczną czy akty seksualne – w tych opisach jest doskonały, jakby zdawał sobie sprawę, że siłą rzeczy zaprzęgnie nimi umysł czytelnika do ciężkiej pracy. Wyobraźnia zdaje się mieć zresztą dla Asimova nawet większe znaczenie; z literackiego punktu widzenia pomaga uchwycić niewyobrażalne, natomiast w toku refleksji nad naszą cywilizacją pokonywanie jej ograniczeń może być znakomitym orężem w kampanii rozprawiania się z wszędobylską głupotą.
W Równych bogom kluczową rolę odgrywa także warstwa spekulacyjna. Ma ona charakter wielopoziomowy: najpierw uzewnętrznia się w coraz to nowszych dysputach naukowych, by później stawiać przed odbiorcą pytania o to, gdzie szukać naszego odbicia – w równoległym wszechświecie? A może znacznie bliżej, w duszach i umysłach naukowców, których pycha i dążenie do prawdy jawią się jak awers i rewers tej samej, znajomo brzmiącej opowieści? Isaac Asimov zabiera nas do trzech światów, które na pierwszy rzut oka różnią się od siebie. A jednak w każdym z nich pojawia się istota bądź istoty przekonane o swoim dziejowym powołaniu tudzież namaszczeniu. Są jak tytułowi równi bogom, rzucający wyzwanie całemu kosmosowi. Ten ostatni nie zamierza się jednak poddawać – rolę jego żołnierzy pełnią jednostki, których upór i konsekwencja mogą zatrzymać próby budowy upiornej rzeczywistości sprzedawanej postronnym jako ta nowa i wspanialsza. Być może najcenniejszą lekcją, którą daje nam Asimov, jest to, że walka z tym dyktatem głupoty wcale nie wymaga łamania praw fizyki i dokonywania niemożliwego. Właściwie zaczyna się ona tam, gdzie potrafimy spojrzeć w głąb siebie i dostrzec uniwersalną prawdę o nas samych. Tam, gdzie przestajemy się wahać.
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat