Rozrywająca łańcuchy
Gra o tron po zaskakującym i emocjonującym odcinku drugim zdecydowanie zwalnia tempa, oferując niewielki rozwój fabuły i jedną kontrowersyjną scenę.
Gra o tron po zaskakującym i emocjonującym odcinku drugim zdecydowanie zwalnia tempa, oferując niewielki rozwój fabuły i jedną kontrowersyjną scenę.
Wątek Dzikich dostarcza w tym odcinku jedynych scen akcji (rzezi?), na jakie możemy liczyć. Ich wypad do wioski po posiłek jest szybki, efektywny i mający odpowiednie znaczenie fabularne, bo chcą nim zasiać strach w sercach Wron. W scenach w Czarnym Zamku można dostrzec dwie ważne rzeczy: skuteczność tychże rajdów oraz przemianę Jona Snowa. Wydaje się, że jakiś czas temu Snow bez wahania ruszyłby wieśniakom na pomoc, dlatego też Jon patrzący chłodno na sytuację i podejmujący rozważne decyzje to coś, co można przyjąć z radością.
Historia Sama w tym odcinku wzbudza mieszane odczucia. Z jednej strony jest to wątek dający oddech od całego mroku, polityki, seksu, brutalności i walki o władzę. Zwyczajny nieśmiały chłopak i dziewczę wpadające mu w oko stanowią swego rodzaju powiew normalności w Westeros. Z drugiej jednak strony historia rozwija się w dziwnym kierunku. Sam twierdzi, że Goździk będzie w mieście bezpieczniejsza niż w Czarnym Zamku, lecz po pokazaniu miejsca, gdzie chce ją zostawić, nie jestem tego taki pewien. Czy rzeczywiście burdel utrzymany w tragicznych warunkach, kiedy w okolicy panoszą się Dzicy, jest lepszym miejscem dla kobiety z dzieckiem niż otoczenie uzbrojonych wojów? Niby są wśród nich gwałciciele i inne szumowiny, ale jednocześnie jest wielu prawych mężów, którzy dbają o tradycje Wron. Dlatego też trudno mi uwierzyć w decyzję Sama, biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności fabularne.
Wyjątkowo dobrze w swojej prostocie prezentuje się występ Tyriona, który okupuje jedną z cel. Jego giermek, Podrick, zawsze stał gdzieś w tle i jakiejś szczególnej roli nie odgrywał. Świetnie, że w tych emocjonalnych scenach bardzo wyraźnie podkreślono ich relację, która jest wyrazista i prawdziwa. Jak zawsze Peter Dinklage nadaje swojej postaci charyzmy; dzięki niemu związek z podwładnym staje się czymś, co dobrze rozwija bohatera.
Perypetie Aryi to tak naprawdę lekcja życia, gdyż młoda Starkówna poznaje na własnej skórze wszelkie zasady rządzące brutalną rzeczywistością. Podróżując z Ogarem, zmuszona jest do podejmowania decyzji sprzecznej z jej naturą, gdyż pomimo tragicznych okoliczności nadal nie zmienia się wewnętrznie i nie daje się opanować cynizmowi czy obojętności. Ogar uczy ją tego dość skutecznie, więc raczej w końcu będzie musiało mieć to na nią wpływ. Ten duet ogląda się z niemałym zainteresowaniem, bo postacie świetnie do siebie pasują, potrafią się uzupełniać oraz nawet okazjonalnie rozbawić.
[video-browser playlist="634539" suggest=""]
Tym razem wątek Dany dostarcza wrażeń wizualnych i emocjonalnych. Twórcy Gry o tron nie szczędzą środków na ukazanie imponującej armii Khaleesi, ostrzału miasta machinami oraz przepięknej scenografii. Wszystko jak zwykle jest dopracowane i odpowiednio efektownie. Nieźle też prezentuje się walka championów, w której Dario Nahaaris w końcu pokazuje swoje wyjątkowe umiejętności. Cliffhanger jest sztandarowym przykładem tego, jak powinno się takie zabiegi stosować. Świetnie buduje emocje i zarazem irytuje, bo chciałoby się zobaczyć, co zaraz zrobią niewolnicy. Bunt może wybuchnąć lada moment.
Jasnymi i zarazem ciemnymi punktami odcinka są sceny w Wielkim Sepcie. Na pierwszy rzut dostajemy fantastyczną rozmowę Tywina z młodszym bratem Joffreya, który teraz ma zostać królem. Charles Dance ponownie pokazuje klasę, a sam dialog świetnie nakreśla osobowość starszego Lannistera i polityczną otoczkę Królewskiej Przystani. Mamy też scenę zbliżenia Jaimego z Cersei pod zwłokami ich syna. Jest to kontrowersyjny moment, który wywołuje bardzo mieszane odczucia. Na pewno będzie mieć to kluczowy wpływ na fabułę, ale kazirodczy seks pod zwłokami przypomina dość tanią próbę zszokowania. Jako że teraz wszyscy w mediach dyskutują tylko o tej scenie zamiast o innych aspektach odcinka, zagranie to najwyraźniej okazało się skuteczne.
Gra o tron oferuje niezły odcinek, który na tle dwóch poprzednich prezentuje się najsłabiej. Szkoda, że teraz nikt nie mówi o świetnej relacji Tyriona z Podem, wyjątkowej scenie Tywina czy dotarciu Daenerys do Meereen, ale tylko o scenie gwałtu. Produkcja ta powinna bronić się jakością, a nie zdobywać rozgłos zwyczajną kontrowersją, gdyż takie zabiegi są poniżej poziomu tego serialu i HBO.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat