Sentyment pozostał
Szósta seria Czasu honoru powoli zbliża się do końca, a najlepiej scharakteryzować mogą ją dwa słowa: zmarnowany potencjał.
Szósta seria Czasu honoru powoli zbliża się do końca, a najlepiej scharakteryzować mogą ją dwa słowa: zmarnowany potencjał.
Najlepsze sceny dziewiątego odcinka to wszystkie te, kiedy nasza ulubiona grupa przyjaciół występuje na ekranie razem. Twórcy serialu wrócili do korzeni i to się jak zwykle sprawdza. Czas honoru zawsze bazował na ukazaniu wojny, a potem czasów powojennych, poprzez pryzmat przyjaźni między ludźmi, którzy wtedy żyli. Stopniowo zmieniające się relacje między postaciami sprawiały, że widz się z nimi identyfikował; wzbudzały emocje i budowały dynamikę kolejnych odcinków.
Bardzo interesująco wypadł przede wszystkim wątek polowania i ostatecznie schwytania Rainera, który stanowi swego rodzaju domknięcie historii. Niestety samo jego rozwiązanie jest średnio udane. Ile razy bowiem Lars Rainer może się wymknąć sprawiedliwości i karze? Przez ostatnie sezony oglądaliśmy to średnio raz na trzy odcinki. To wszystko sprawia, że losy byłego szefa Gestapo rozmydlono do tego stopnia, iż powoli już przestają kogokolwiek obchodzić.
[video-browser playlist="634265" suggest=""]
Wydaje się, że coś w końcu pójdzie do przodu w związku z sytuacją Rudej, bo powoli wydawało się, że przyjaciele i narzeczony o niej zapomnieli. Całkiem interesująco zapowiada się też dalsza historia Lenki. Podczas gdy w początkowych odcinkach pojawiała się ona bardzo rzadko i pełniła rolę praktycznie tylko statystki, tak teraz na niej skupia się ważna część fabuły. Szkoda jednak, że scenarzyści tak szybko zrezygnowali z pomysłu połączenia jej i Michała, który najwidoczniej wybrał Celinę. Choć może to ona wybrała jego? Jakby na to nie patrzeć, nie ma w tym ani krzty oryginalności, a wszystko trąci odgrzewanym kotletem. Poza tym między nimi nie ma już za grosz chemii. To kolejna rzecz, która w tym serialu uległa rozmydleniu.
Bardzo mało interesujące są zapychacze w postaci wątku Heleny czy Emilki i Karkowskiego. Historia Otto też specjalnie nie porusza, a Maria od dawna nie miała nic do zagrania. Jestem niezwykle zawiedziona postacią Ady Lewińskiej - dałam jej sporo czasu na pokazanie charyzmy i charakteru. Miała cały 5. sezon na to, by się rozwinąć. I co? Nic z tego nie wyszło. Jest mdło i bezbarwnie. Zresztą największą wadą całego odcinka jest brak stopniowanego napięcia. Scenariusz jest zbyt rozmyty i dlatego nie oczekuje się kolejnego epizodu z niecierpliwością.
To nie był najgorszy odcinek Czasu honoru w 6. serii, ale daleko mu też do tego, by można było nazwać go dobrym. Trzeba przyznać, że serial ten stracił już swoje najjaśniejsze kolory i teraz głównym powodem, dla którego się go ogląda, jest sentyment.
Poznaj recenzenta
Katarzyna KoczułapDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat