Sherlock Frankenstein i legion zła – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 25 lipca 2018Sherlock Frankenstein i Legion Zła to poboczna historia ze świata Czarnego Młota. Mimo pewnych niedociągnięć, jest to komiks, który ma kilka niezłych momentów.
Sherlock Frankenstein i Legion Zła to poboczna historia ze świata Czarnego Młota. Mimo pewnych niedociągnięć, jest to komiks, który ma kilka niezłych momentów.
Stworzona przez Jeff Lemire seria Black Hammer Volume 1: Secret Origins oferuje czytelnikom nowe, dość oryginalne podejście do superbohaterskich fabuł. Album Sherlock Frankenstein i Legion Zła o prawda także osadzony jest w tych realiach, ale przede wszystkim opowiada poboczne historie koncentrujące się przede wszystkim na córce Czarnego Młota.
W głównej tworzonej przez Lemire’a serii doszło do zniknięcia superbohaterów i przeniesienia do równoległej rzeczywistości. Czarny Młot pozostawił córeczkę, która najpierw jako dziecko przeżywa traumę związaną z nieobecnością ojca (oraz niemożliwością zdradzenia jego tożsamości). Później, już jako dorosła osoba, zostaje dziennikarką i przeprowadza własne śledztwo. Jej najlepszym tropem jest odszukanie Sherlocka Frankensteina, głównego przeciwnika jej ojca, który może być w posiadaniu kluczowych informacji. By to uczynić, dociera do szeregu jego pomagierów, co potrafi kierować fabułę na zupełnie niespodziewane tory.
Największą zaletą komiksu, jak w zasadzie całej serii (choć tu się wydaje to jeszcze wyraźniejsze) jest umiejętne wykorzystywanie ogranych motywów, łączenie ich w niespodziewane rozwiązania fabularne, a także twórcze wykorzystywanie archetypów. Choć tu stosunkowo niewiele jest z wykrzywiania superbohaterskiej konwencji, to mamy za to multum nawiązań do szeroko rozumianej popkultury. Wszak już sam pojawiający się w tytule Sherlock Frankenstein to zbitka stworzona z dwóch słynnych postaci literackich, a to dopiero początek. O solidne parsknięcie śmiechem może przyprawić chociażby postać Cthu-Lou – czyli człowieka imieniem Lou, z głową słynnego lovecraftowskiego Przedwiecznego, który nabawił się tej przypadłości podczas pechowej wyprawy do kanałów.
Na komiks Sherlock Frankenstein i Legion Zła składa się kilka prostych, zabawnych i sympatycznych (przynajmniej dla czytelnika) historii, które przedstawione są prostą, ale pasującą do konwencji kreską (nieźle jest rozbudowany także dodatek przedstawiający szkice i concept arty). To solidna robota, bez fajerwerków. David Rubin wykonał swoją robotę poprawnie.
Poszczególne opowieści, w większości będące kolejnymi etapami śledztwa prowadzonego przez bohaterkę, są połączone wspólną osią fabularną, która doprowadza do nieco zaskakującego finału… ale co nie jest zaskakujące w przypadku serii Jeffa Lemire’a? Nawet liczne uproszczenia w tym przypadku nie irytują, a wydają się celowym działaniem dobrze wpasowującym się w całość historii.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat