Shooter: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Shooter to najnowsza propozycja kanału USA Network. W Polsce serial jest dostępny na naszym rodzimym Netfilksie, a premiera pilota odbyła się zaledwie dzień po tej amerykańskiej. Czy nowa produkcja z lekko zapomnianym Ryanem Philippe jest godna uwagi? Oceniamy.
Shooter to najnowsza propozycja kanału USA Network. W Polsce serial jest dostępny na naszym rodzimym Netfilksie, a premiera pilota odbyła się zaledwie dzień po tej amerykańskiej. Czy nowa produkcja z lekko zapomnianym Ryanem Philippe jest godna uwagi? Oceniamy.
Zanim przejdziemy do szczegółowej analizy, warto przypomnieć, że premiera serialu miała mieć pierwotnie miejsce 19 lipca 2016. Shooter został jednak zawieszony ze względu na feralną strzelaninę w Dallas, kiedy to snajper zabił 5 policjantów, co wywołało chaos i zamieszki na terenie Stanów Zjednoczonych. Kilka dni później odbył się kolejny atak na policjantów w Baton Rouge, więc finalnie serial został przełożony dopiero na listopad. W końcu emocje w USA opadły, w związku z tym w zeszły poniedziałek nastąpiła emisja pilotażowego odcinka.
Decyzja o zmianie terminu premiery była jak najbardziej zrozumiała. W świetle ponurych wydarzeń z Dallas i Baton Rouge, zarys fabularny serialu może wydać się kontrowersyjny. Produkcja USA Network jest lekko oparta na powieści Point of Impact autorstwa Stephena Huntera. Opowiada historię amerykańskiego snajpera – weterana wojennego Boba Lee Swaggera, który po powrocie z Afganistanu przechodzi na zasłużoną emeryturę, aby wraz z rodziną wieść spokojne życie. Jak łatwo przewidzieć, plan ten spala na panewce, kiedy to główny bohater zostaje wciągnięty w niebezpieczną intrygę, związaną z zamachem na prezydenta USA.
Omawiany epizod ma wszystkie cechy charakterystyczne serialowego pilota. Skupia się przede wszystkim na zarysowaniu sylwetki głównych bohaterów, pokazania ich życia i zaprezentowaniu rzeczywistości w której funkcjonują. W końcówce natomiast zostaje zawiązana akcja, która będzie stanowić główny wątek fabularny przez kolejne odcinki.
W serialu Shooter wszystkie te segmenty nie odbiegają od standardów. Niestety są też przy tym bardzo nierówne, przez co trudno przewidzieć jaki poziom będzie reprezentował serial w kolejnych odsłonach. Po pierwsze szwankuje wprowadzenie do historii i prezentacja rodziny głównego bohatera. Pierwsza część pilota skupia się właśnie na tym i robi to zbyt sztampowo, aby skutecznie przykuć uwagę widza. Tradycyjne mamy więc poczciwego weterana, kochającą żonę i słodką córeczkę. Ich rodzinna idylla nie trwa długo. W momencie przybycia znajomego z Secret Service, Bob wkracza do akcji, porzucając domową sielankę. Ten segment zajmuje prawie połowę odcinka i skutecznie zniechęca do dalszego oglądania serialu. Widzieliśmy to już w dziesiątkach bardzo słabych seriali akcji, także pod tym względem Shooter naprawdę nie prezentuje się dobrze. Nawet nie stara się zaskakiwać nieszablonowymi rozwiązaniami fabularnymi, dialogi między bohaterami pozbawione są jakiekolwiek finezji. Scenarzyści zdecydowanie się nie przyłożyli.
Na szczęście później jest dużo lepiej. Dobre wrażenie robią przygotowania protagonisty do swojego zadania. Twórcy stosują tutaj kilka błyskotliwych zagrań technicznych, dzięki czemu ten segment zyskuje na dynamice i jest bardzo atrakcyjny audiowizualnie. Momentami może przypominać nieodżałowany Limitless, gdzie opowieść wychodziła poza standardową formę, proponując widzom trochę inny rodzaj opowiadania historii. W Shooter stanowi to tylko fragment odcinka, ale przykładowo notatki Boba na ekranie, ciekawy montaż przy próbnych wystrzałach czy różne warianty umiejscowienia zamachowca, to naprawdę miłe dla oka smaczki. Do tego dochodzi ciekawa oprawa audio (świetny utwór Muse), która nadaje jeszcze większej dynamiki oglądanym właśnie scenom.
Niestety jak na razie w moim mniemaniu najsłabszym elementem serialu Shooter jest główny bohater i portretujący go artysta. Ryan Philippe nie bez kozery nie osiągnął sukcesu w Hollywood (choć usilnie próbował). Jest on po prostu kiepskim aktorem, a w roli twardego żołnierza zupełnie się nie sprawdza. Być może w kolejnych odcinkach będzie to trochę lepiej wyglądać, ale na tym etapie wydaje się, że aktor nie czuje swojej roli, a zdecydował się w niej wystąpić tylko po to, aby móc znowu zaistnieć w mainstreamie. Poza tym sama postać Boba Lee Swaggera jest stereotypowa do bólu. Tradycjonalista z zasadami, uczciwy, kochający bliskich, ale posiadający przy tym zabójcze umiejętności, które stosuje tylko do obrony słabszych. Znamy to już, prawda? Być może jednak taka miała być ta rola, dlatego dajmy mu szansę. Zobaczymy czy w kolejnych odcinkach nastąpi jakikolwiek jej rozwój.
Ostatnie minuty serialu ciekawie zawiązały akcję. Jak łatwo przewiedzieć nastąpił zamach na prezydenta, a protagonista stał się głównym podejrzanym. Do tego wszystkiego FBI prowadzi pewne śledztwo sugerujące, że opowiadana historia nie będzie tak prosta i oczywista jakby się na początku wydawało. Omawiany odcinek ma znamiona tradycyjnego pilota serialowego, także Shooter swoją prawdziwą wartość pokaże dopiero w kolejnych odsłonach. Na razie jest średnio i bez rewelacji, ale pewne elementy sugerują, że serial ma trochę większy potencjał,zarówno w swojej formie jak i w treści.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat