Sposób na morderstwo: sezon 4, odcinek 7 – recenzja
Najnowszy odcinek zdecydowanie należy do młodych adwokatów, dzięki czemu ogląda się go zaskakująco przyjemnie. Sama akcja zaś dzieje się zaledwie na czterdzieści osiem godzin przed sugerowanymi, tragicznymi wydarzeniami.
Najnowszy odcinek zdecydowanie należy do młodych adwokatów, dzięki czemu ogląda się go zaskakująco przyjemnie. Sama akcja zaś dzieje się zaledwie na czterdzieści osiem godzin przed sugerowanymi, tragicznymi wydarzeniami.
Biorąc pod uwagę, że zimowy finał serialu jest na wyciągnięcie ręki, wydarzenia w serialu powinny nabrać większego tempa. Nic bardziej mylnego. Fabuła co prawda posuwa się znacząco do przodu, ale odnosi się wrażenie, że w raczej dość umiarkowany sposób. Następujące po sobie wydarzenia, może i nie trzymają w nieustającym napięciu uwagi widza, ale stanowią miłą i logiczną całość. W gruncie rzeczy, odcinek ogląda się dobrze, choć jest nastawiony na relacje pomiędzy bohaterami niż akcję samą w sobie.
Zdecydowanie jest to zasługą młodszej części obsady, której poświęcono więcej niż dotychczas uwagi. Można przyczepić się, że odcinek był skierowany bardziej w kierunku obyczajówki i z dość dużą dawką romansu pomiędzy bohaterami, ale dzięki temu pogłębia on zarysowane wcześniej konflikty. Większość wątków kręci się wokół wypuszczenia nielegalnie informacji na temat firmy Antares. Czy mowa tu o związku Ashera z Michaelą, czy relacji Michaeli z Laurel. Nawet związek Oliviera z Connorem, stoi w cieniu decyzji, którą próbuje wymusić na wszystkich Laurel. Zabawa w przyciąganie - odpychanie, powinna na tym etapie działać raczej widzom na nerwy, ale tego nie robi. Mało tego, zaczynam powoli wierzyć w intencje Michaeli wobec Ashera, których związek do tej pory działał na zasadzie fizycznej i cielesnej zależności niż prawdziwych uczuć. Scena zniszczenia sukni ślubnej Michaeli wyszła zaskakująco romantycznie, choć zdecydowanie w stylu serialu. Romantyzm sam w sobie był domeną również Connora i Oliviera. Poświęcono dość dużo czasu dla tej pary, portretując ich postaci jako szczęśliwych i w emocjonalnej bliskości. Jest to tym bardziej niepokojące, że to właśnie postać Connora nie została jeszcze pokazana w końcowej odliczance kandydatów do morderstwa. Sugeruje się nam, to właśnie on może być ofiarą.
Drugą, bardzo ważną częścią serialowej układanki jest Annalise i jej zbiorowy pozew walczący o prawa niesprawiedliwie osądzonych więźniów. Najnowszy odcinek dostarczył przełomu w sprawie, dopuszczając pozew do rozpatrzenia w sądzie. Annalise wygrała wstępne przesłuchanie, mimo że prokurator starał się ją pogrążyć, powołując się na jej alkoholizm. Pomocny okazał się być jej terapeuta, Issac, którego wątek staje się również coraz bardziej skomplikowany. Mimo, że jest on najmniej intrygujący ze wszystkich zaproponowanych w serialu, to w końcu zaczyna być widoczną częścią skomplikowanej układanki. Trzeba przyznać, że bardzo długo zajęło, aby zacząć go traktować jako istotny element serialu. Choć w dalszym ciągu jawi się jako najmniej angażujący ze wszystkich.
Nowy odcinek, mimo dość ważnych wydarzeń - sukces Annalise i decyzja o wypuszczeniu newralgicznych informacji na temat Antares - jest zaskakująco lekki w odbiorze. To za sprawą kilku pozytywnych i przyjemnych emocjonalnie scen, o które ciężko zazwyczaj w serialu. Ta, typowa dla gatunku seriali, krótka chwila szczęścia, po której następują krwawe wydarzenia, ma jedynie uśpić czujnego widza. I jak najbardziej działa. Końcowa scena, która zwyczajowo już zapowiada tragedię, wdarła się mocno i zburzyła budowany przez cały odcinek spokój. W dalszym ciągu nie wiemy nic więcej, co mogło mieć miejsce feralnego dnia. Pozostaje mieć nadzieję, że nadchodzący zimowy finał nie tylko udzieli niezbędnych informacji, ale także będzie satysfakcjonujący pod względem akcji i skomplikowania fabuły.
Źródło: zdjęcie główne: ABC/Kelsey McNeal
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat