Star Trek: Discovery: sezon 1, odcinek 10 – recenzja
Star Trek: Discovery po przerwie zmienia swoją konwencję i idzie w nowym kierunku. Czy jest to atrakcyjny cel rozwoju?
Star Trek: Discovery po przerwie zmienia swoją konwencję i idzie w nowym kierunku. Czy jest to atrakcyjny cel rozwoju?
Za kamerą nowego Star Trek: Discovery stoi Jonathan Frakes, czyli weteran świata Star Treka. Wydaje się idealnym wyborem na odcinek, który zmienia formułę nowego serialu. Jest ona bardziej skierowana na to, co było ważne w starych Star Trekach: niewiadoma, naukowe odkrywanie nowego świata i tajemnica, która ma napędzać rozwój fabuły. Przeniesienie statku do alternatywnego wymiaru, gdzie wszystko zostało dosłownie wywrócone do góry nogami, pozwala serialowi trochę odetchnąć i przynajmniej na chwilę zmodyfikować koncepcję. I, co ważne, zmienić dynamikę relacji pomiędzy postaciami. Odkrywanie rzeczywistości nowego wymiaru jest takie, jak moglibyśmy oczekiwać, znając tego typu zabiegi w serialach: ciekawe, czasem zaskakujące i wywołujące emocje. A najważniejsze, że twórcy stopniowo odkrywają karty, pokazując, jak świat Star Treka mógłby wyglądać kompletnie inaczej. Dobrze się to komponuje z serialem Star Trek, gdzie tzw. lustrzane uniwersum pojawiło się po raz pierwszy.
I chociaż całej fabule opartej na naukowym odkrywaniu rzeczywistości alternatywnego wymiaru i dążeniu do znalezienia drogi do domu jest bliżej duchowi Star Treka, to jednak twórcy nie zapomnieli o tym, że to nadal serial z bardziej dojrzałą konwencją. Dlatego też rzeczywistość z ludzkością tworzącą bezlitosne Imperium jest pomysłem nadającym temu wagi, klimatu i odpowiedniej dawki przemocy, z jaką bohaterowie muszą się zmagać. Szczególnie czuć to podczas wyprawy na Shenzhou, gdzie Burnham musi w pewnym sensie drugi raz zabić kogoś, kogo darzyła sympatią, a więzienia wygląda jak z koszmaru. To tyczy się też cel tortur, które wydają się nawet pomysłowe. Najważniejsze jednak w tych scenach jest napięcie, atmosfera zagrożenia, które jest potęgowane przez świadomość, że wystarczy jeden błąd, a wszyscy zginą. A to buduje odcinek angażujący, wciągający i pobudzający ciekawość. Jestem zaintrygowany tym, jakie jeszcze pomysły zostaną wprowadzone w ten alternatywne świat. I przede wszystkim - jak długo bohaterowie tam będą, bo choć fabuła dość naturalnie wymaga lekkiej zmiany konwencji, nie wydaje się, aby było to rozwiązanie permanentne.
Ważnym wątkiem jest Tyler, który przeżywa emocjonalne i psychiczne katusze będące efektem jego niewoli u Klingonów. Jego spotkanie z Klingonką oraz słowa lekarza raczej nie pozostawiają złudzeń, z czym mamy do czynienia. Wszystkie znaki wskazują, że Tyler to tak naprawdę Voq po transformacji, tak jak spekulowano, która nie do końca dobrze się powiodła. Sugeruje to zdziwienie jego towarzyszki, gdzie tajemnicze słowa nie przywróciły jego dawnej tożsamości. A cały chaos myślowy w głowie Tylera powoduje, że mamy do czynienia z dość nieprzewidywalną postacią. Co też doskonale widać w ambulatorium, gdy z zimną krwią zabija lekarza. Co prawda, sama śmierć jest zaskakująca, to nie ma za bardzo znaczenia w kontekście fabularnym i emocjonalnym, bo wątpię, by ktoś przywiązał się do postaci grającej rolę epizodyczną. Ważne jest to, jak to zdarzenie kształtuje Tylera. A jego romantyczny związek z Burnham w obliczu kwestii Klingonów i ich planu może mieć ciekawy potencjał na dalsze odcinki. Jednocześnie w wątku Tylera czuć, że dałoby się z tego wyciągnąć więcej. Nie zawsze aktor radzi sobie z emocjonalną głębią narastających problemów, a to tym samym nie buduje tak samo dużych emocji i dramaturgii. To jest naprawdę wymagający wątek, który stoi na niezłym poziomie, a mógłby być czymś wybitnym.
Też ciekawie wypada kwestia Stametsa, który przez używanie napędu, nabrał dziwnych mocy. Na razie są to dość ogólne sugestie pojawiające się w słowach: "Wróg jest wśród nas". Jakim cudem wie, że Tyler nie jest Tylerem? Mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione i sensownie usprawiedliwione.
Nowy odcinek Star Trek: Discovery opowiada historię wartko, z dobrym tempem i ciągłym pobudzaniem zaciekawienia. Chyba pierwszy raz w tym serialu tak bardzo chce wiedzieć, co będzie dalej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1952, kończy 72 lat