Star Trek: Discovery - sezon 5, odcinek 7 - recenzja
Data premiery w Polsce: 25 września 2017Star Trek: Discovery tym razem generuje trochę napięcia i niepewności, ale nie obyło się bez ckliwych momentów.
Star Trek: Discovery tym razem generuje trochę napięcia i niepewności, ale nie obyło się bez ckliwych momentów.
Szybkie złapanie La'ka i Moll było raczej nieoczekiwane, ale to duża zaleta tego odcinka. Serial Star Trek: Discovery po słabszych epizodach odzyskał charakter i energię. W końcu coś się dzieje, mimo że centralna fabuła z odkrywaniem kolejnych wskazówek stanęła w miejscu i straciła wszelkie zalety. Fakt, że rasa Breen grozi wojną, jeśli La'k i Moll nie zostaną im oddani, pokazuje, że drzemie w tym potencjał na ciekawą końcówkę – szczególnie że niewiele o nich wiemy. Ten moment, gdy gigantyczny okręt wojenny pojawia się koło bazy kosmicznej, generuje poczucie prawdziwego zagrożenia. W porównaniu z nim Discovery wydaje się mikroskopijny.
Tego typu historie – gdy negocjacje z agresorami są trudne, wymagające i niepewne – sprawiają, że zerkamy na Star Treka z innej perspektywy. Gdy Breenowie pojawiają się na pokładzie stacji, atmosfera staje się gęsta, a napięcie namacalne. W każdej chwili może się coś popsuć i dojdzie do tragedii. Nie wydaje się, by Federacja w obecnym stanie miała z nimi jakiekolwiek szanse. Nawet gdy pojawiają się kolejne statki bojowe, ich rozmiary i możliwości prezentują się wręcz mizernie. Te wydarzenia nas angażują, bo dostrzegamy w nich sens. Tego właśnie brakowało w kilku poprzednich odcinkach.
Początkowo pomysł na Moll i La'ka był intrygujący, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Para jest zwyczajnie nijaka. Nie dostrzegam w niej krzty potencjału. Niestety twórcy popadają w skrajności w wątku romantycznym, co daje cringe'owy efekt. Próba ucieczki to momentami komedia. Moll walczy ze strażnikami z taką łatwością, że to aż śmieszne. Poza tym praca kamery jest tak okropna, że zwyczajnie źle się to ogląda. Do tego pomysł La'ka, który ostatecznie doprowadza do jego śmierci i komplikacji w relacji z Breenami, jest kuriozalny. Dostaliśmy parę skończonych głupców. Jeśli przez Moll w całą tę kabałę z groźną technologią włączą się Breenowie, to być może finał serialu będzie epicki i wybuchowy. Nie przeczę, że drzemie w tym potencjał, ale droga obrana przez twórców, delikatnie mówiąc, pozostawia wiele do życzenia. Scenarzyści podejmują decyzje, które miały wywołać emocje i zaangażować widzów, a przynoszą skutek odwrotny od zamierzonego.
Ten odcinek pokazuje coś, czego wcześniej nie zauważyłem: Book jest irytujący! W poprzednich sezonach twórcy mieli na tę postać pomysł, który dobrze zagrał z rozwojem fabuły – nawet w kontekście związku z Burnham. Teraz (gdy wmówił sobie, że Moll jest jego rodziną) jego zachowanie jest irracjonalne i sprzeczne z wszelkim rozsądkiem, którym przecież kierował się w przeszłości. Nie jest to nawet sensownie wytłumaczone, a jedynie podkręcone do granic możliwości.
Star Trek: Discovery tym razem zbudował ciekawą atmosferę i napięcie. Nie zabrakło wpadek (fatalna scena walki Moll), ale na tle poprzednich odcinków w końcu jest dobrze.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat