Star Trek: Strange New Worlds: sezon 3, odcinek 4 i 5 - recenzja
Kolejne odcinki serialu Star Trek: Strange New Worlds nie mogły się od siebie bardziej różnić. Są dowodem na świetne podejście twórców do kreatywnego opowiadania historii. To ciekawe opowieści, a jedna ma potencjał na coś więcej.
Kolejne odcinki serialu Star Trek: Strange New Worlds nie mogły się od siebie bardziej różnić. Są dowodem na świetne podejście twórców do kreatywnego opowiadania historii. To ciekawe opowieści, a jedna ma potencjał na coś więcej.

Nie spodziewałem się, że w Star Trek: Strange New Worlds zostanie poruszona kwestia holodecku. Coś, co jest kojarzone z Następnym pokoleniem, Stacją kosmiczną czy Voyagerem, nie powinno pojawić się na tym etapie, ponieważ technologia została wprowadzona do standardu statków wiele lat później. Jednak twórcy w czwartym odcinku wyszli z tego obronną ręką. Doskonale usprawiedliwili debiut holograficznie generowanych historii i opowiedzieli coś, co jest przyjemne i pomysłowe. Wzięcie na warsztat klasycznego kryminału w stylu Agathy Christie to trochę ograny motyw, ale widać, że scenarzyści mieli swoją wizję. Wiedzieli, jak to zrobić ciekawie i nieprzewidywalnie. Twist na koniec – że to nie prawdziwy Spock, a postać z holodecku, która okazała się mordercą – był nieoczekiwany.
W uniwersum Star Treka oglądaliśmy różne historie z holodeckiem, więc trudno zaskoczyć widzów zaznajomionych z uniwersum. Jednakże twórcy ładnie powiązali je z wpływem wydarzeń wirtualnych na te prawdziwe. To wygenerowało dobre napięcie i poczucie zagrożenia, a także nadało fabule potrzebną dynamikę. Zawsze wydawało mi się, że historie na holodecku były zbyt oderwane i czasem zbyt banalne, a tutaj pozwolono sobie na więcej kreatywności, przez co nie ma poczucia powtórki z rozrywki. A jeszcze parodia Star Treka z lat 60. jest tak pociesznie wesoła, że trudno tego nie pochwalić.

Piąty odcinek jest ciekawszy, bo postawiono na intrygujący klimat. Wprowadzanie odkryć archeologicznych na odległych planetach to motyw z nieograniczonym potencjałem. Tajemnicza budowla, w której dzieją się rzeczy jeszcze dziwniejsze, niż moglibyśmy sobie wyobrazić, napędziła fabułę tego odcinka w niespodziewany sposób. Każdy etap jest intrygujący i z nutką napięcia. Tak się tworzy dobre historie w gatunku science fiction.
Tak naprawdę twórcy wykazali się też rozwagą we wprowadzeniu na Enterprise nowego pielęgniarza – zrobili to już na początku sezonu, by w 5. odcinku mógł odegrać ważną rolę. Nie jest to jakaś istotna postać, ale poświęcono mu tyle czasu, że wzbudził jakąś sympatię. Młody, z dużą dawką entuzjazmu i pozytywnej energii. Dlatego jego wątek działa tak wspaniale od momentu, gdy tajemniczy artefakt zabiera mu wzrost. Gdyby to był ktoś losowy, kogo w ogóle wcześniej nie poznaliśmy, byłoby to obojętne, a tak – jest w tym jakaś dawka emocji. A fakt, że tak naprawdę opanowała go jakaś istota z innego wymiaru, nadaje temu odcinkowi charakter i znakomite napięcie. Czegoś, co na takim poziomie nie oczekiwałem po Star Treku.
Zaskoczyło mnie to, że archeologiczne miejsce to nie jest żaden pałac, tylko więzienie dla istot z innego wymiaru. A gdy Pelia powiedziała – pod kamerę – o tym, że to czyste zło, zbudowała fajny potencjał. To zdecydowanie coś potężnego. Może jeszcze namiesza w całej galaktyce. Nie jest wykluczone, że wprowadzenie i przetestowanie tego pomysłu jest związane z czymś planowanym na przyszłość i inną historię. To szansa na wydarzenie o ogromnym znaczeniu, które mogłoby wprowadzić zagrożenie na skalę galaktyczną i opowiedzieć zupełnie nową historię. Tutaj wypada to fantastycznie.
Star Trek: Strange New Worlds trzyma świetny poziom. Nawet jeśli coś nie gra, to są to drobiazgi, które nie psują dopracowania, pomysłowości ani klimatu. Świetnie się go ogląda!
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1952, kończy 73 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1963, kończy 62 lat

