„Star Wars Rebelianci”: sezon 1, odcinek 9 – recenzja
"Star Wars Rebelianci" powracają po przerwie i okazują się pierwszym niesamowicie wielkim zaskoczeniem 2015 roku. Cóż za wspaniały odcinek!
"Star Wars Rebelianci" powracają po przerwie i okazują się pierwszym niesamowicie wielkim zaskoczeniem 2015 roku. Cóż za wspaniały odcinek!
"Star Wars Rebelianci" ("Star Wars Rebels") do tej pory byli niezłą, niezobowiązującą rozrywką, która choć miała sporo fajnych elementów, nie była w stanie pozbawić widza wrażenia, że czegoś tutaj brak. Potencjał w tym serialu leży ogromny, ale nie jest wykorzystywany jeszcze tak, jakby wielbicieli Gwiezdnej Sagi chcieli. Tu trzeba czegoś więcej... Czegoś, co ukaże spójny kierunek; czegoś, co osiągnie większą równowagę pomiędzy rozrywką dla młodszych i starszych. 9. odcinek to milowy krok w tym kierunku.
Twórcy odcinają się od przewodniej historii i skupiają się tylko na szkoleniu Ezry na Jedi oraz jego wyprawie z Kananem. Tak rozpoczyna się historia inna niż wszystko, co dotąd widzieliśmy. Przemyślana, dopracowana, z niezłymi dialogami i emocjami, które były większe, niż mógłbym kiedykolwiek oczekiwać. Wyprawa do świątyni Jedi to motyw genialny w swojej prostocie. Mistyczna otoczka pozwala wprowadzić wiele potrzebnej swobody w formie, która jednocześnie powinna być traktowana jako sugestia rozwoju. Serial nabiera powagi i głębszego sensu, pokazując, że jeszcze będzie z niego coś intrygującego.
Motyw wizji Mocy to pokaz zobrazowania największych lęków Ezry, które nie pozwalają mu osiągnąć stanu odpowiedniego do szkolenia Jedi. Dzięki temu twórcy wprowadzają poważniejszy klimat z mroczną nutką, jakiej jeszcze w tym serialu nie widzieliśmy. Ukazanie śmierci bohatera w wizji wydaje się dowodem na to, że twórców stać na coś więcej niż tylko luźne i czasem głupkowate przygody. Bez znaczenia, że w tym momencie mówię o iluzji - liczy się sam fakt odważnego kroku, który kieruje serial "Star Wars Rebelianci" w interesującą stronę, oczekiwaną przeze mnie od początku. Po 1. odcinku tylko optymiści mogli spodziewać się takiego rozwoju spraw.
[video-browser playlist="638285" suggest=""]
Cały odcinek charakteryzuje się znakomitym klimatem, który po raz pierwszy tak mocno w tym serialu mówi widzom: to są "Gwiezdne Wojny". Duża w tym zasługa przemyślanego występu Franka Oza w roli Yody. Cieszy mnie fakt, że Dave Filoni i spółka nie silili się na wymyślne zmiany kanonu czy inne głupstwa, bo wyjaśnienie "obecności" Yody jest tak proste, że aż naturalne i oczywiste. Przekonuje, nie stoi z niczym w sprzeczności i bawi, bo Oz z fajnymi dialogami ponownie radzi sobie wyśmienicie, przypominając, dlaczego mistrz Jedi jest jedną z najlepszych postaci uniwersum. Co ciekawe, w tych kilku scenach z jego udziałem tworzono lepszy klimat niż w serialu "Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów" z występami mistrza Jedi. Tam czuć było to dopiero w kilku ostatnich odcinkach z Yodą - tutaj od razu twórcy czują, jak to zrobić prawidłowo.
W końcu mamy bohaterów, którzy stają się niejednoznaczni. Kanan ma przekonujące wątpliwości i kryzys wiary we własne możliwości - czy jest on Jedi, czy może mistrzem? Wydaje się, że jednak kimś pomiędzy, bo nigdy nie skończył szkolenia, a choć ma władzę nad Mocą, resztę życia towarzyszył mu jakiś strach. Ten, który teraz powraca, podsycając wątpliwości w związku z Ezrą. A sam młodociany heros również zaczyna ciekawie dojrzewać, poznajemy jego niepewności, lęki oraz pragnienia. Po raz pierwszy w tym serialu nieźle udaje się nakreślić osobowości bohaterów i to w lepszy sposób, niż zrobiono to przez dotychczasowe 8 odcinków.
Czytaj również: „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy” – gwiazdy serii „Raid” w obsadzie
"Star Wars Rebelianci" wracają i zachwycają, tworząc historię ciekawą i z określonym celem, którym jest zbudowanie miecza świetlnego przez Ezrę (ciekawy model tak w ogóle... Czy w tej rączce jest blaster?). Oto pierwszy odcinek tego serialu, o którym z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że był klimatyczny i znakomity. Oby był to prognostyk dalszego rozwoju.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat