

Już sam początek odcinka zwiastuje, że ten finał Stitchers będzie inny. Gdy dowiadujemy się, że nowa ofiara odpowiadała za dobieranie spraw kryminalnych dla bohaterów, serial zaczyn mieć odpowiednie napięcie, emocje i całkiem sprawne tempo. Teoretycznie jedyną trochę niepotrzebną komplikacją w tym miejscu są skutki seksu Kirsten z Cameronem. Jakoś nie jestem zdziwiony, że filtr nie działa tak, jak powinien. Niby ten zabieg miał wprowadzić utrudnienie, ale można odnieść wrażenie, że jest ono wymuszone, w zasadzie niepotrzebne, bo niczego nie rozwija.
Jednym z zaskoczeń odcinka jest fakt tajemniczego maila od Maggie o uśmierceniu matki Kirsten, o którym wiemy już od jakiegoś czasu. Wiedzieliśmy, że Ivy gadała z Fisherem i Maggie o Stingerze, ale potem jednak padały sugestie, że dziewczyna tak naprawę pracuje z ojcem. Tu trzeba pochwalić twórców, bo dobrze zbili z tropu, dając do zrozumienia, że Ivy nie jest taka dobra i sympatyczna, jak można byłoby sądzić. Gdy jednak wszystko wyszło na jaw, nie można odmówić twórcom sprawnego przeprowadzenia tego wątku. Niektóre momenty były banalne i ckliwe, ale koniec końców jest satysfakcja.
Nieprawdopodobne jest to, jak twórcom serialu udaje się w pewnych momentach zbudować napięcie, by w kolejnej scenie dość dobrze zmniejszyć ją humorem lub popkulturową wstawkę. Mamy sceny "podłączania" się do matki Kirsten, gdzie emocji nie brakuje, a rozmowa z Cameronem jest dość napięta i przypomina pożegnanie. To jest właśnie taki moment, gdzie twórcy dość umiejętnie doprowadzają do nowego etapu romans tych dwojga. Idealnie wyczucie czasu z popkulturową wstawką, gdzie Kirsten odpowiada "wiem" na "kocham cię". Trudno nie zaśmiać się, ale i nie poczuć, że w tym miejscu to prostu perfekcyjne rozwiązanie.
Ten odcinek wiele zmienia w kontekście całego serialu. Wiemy w końcu, jak dokładnie sprawy były wybierane. Gdy okazuje się, że to za sprawą elektronicznej wstawki w głowie Kirsten i jej matki, całość nabiera zupełnie innego wydźwięku. Bestialstwo Stingera staje się wyraźniejsze, a element science fiction został mocniej podkreślony. Wiemy, że do tej pory wszystkie wydarzenie trzech sezonów prowadziły do tego momentu.
Zatem, co dalej? To najbardziej intryguje w finale, bo teraz, gdy matka Kirsten została obudzona, Stinger siedzi w więzieniu, tak naprawdę nie ma nowego większego wątku. Ten jest w dość ciekawy sposób zasugerowany na samym końcu w związku z udawaniem amnezją Kirsten. Pozostaje pytanie... kto jej każe oszukiwać Camerona? Do kogo mówi w ostatniej scenie? Do matki? Maggie? I to jest solidny cliffhanger, który zachęca do powrotu przy kolejnym sezonie. Z nadzieją, że mają pomysł na kontynuację, która rozkręci ten serial w ciekawym kierunku.
Trzeci sezon Stitchers łamał schematy, bawił się popkulturą, relacjami postaci (wyprowadzka Camille dużo zmienia) i przede wszystkim dawał ciekawe sprawy kryminalne łączące się z głównym wątkiem serialu. Przyjemne, lekkie i z potencjałem, który jest wykorzystywany. Oby w czwartym sezonie jeszcze go zwiększyli.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

