fot. materiały prasowe
Star Trek: Nieznane nowe światy staje się serialem dość dziwnym, bo po raz kolejny twórcy biorą schematy znane z uniwersum i opowiadają je na nowo. Przez to też przez cały odcinek towarzyszyło mi uczucie, że oglądam coś doskonale znanego, wręcz oklepanego i niekoniecznie lepszego. Jednocześnie nie mogę powiedzieć, że przez to serial źle się odbierało, bo twórcy świadomie i umiejętnie biorą na warsztat schemat i starają się wykorzystać jego potencjał. To jednak samo w sobie wywołuje pewien niesmak. To uniwersum zasługuje na więcej!
W tym przypadku mamy spotkanie z mieszkańcami planety Majalis. Szybko można domyślić się, o co chodzi i jaki schemat jest tutaj wałkowany. Prawdopodobnie każdy serial ze świata Star Treka miał odcinek o spotkaniu z rasą, której moralność jest daleka od ludzkiej. To wprowadza w tę historię dziwną przewidywalność. Nikt tutaj nie próbuje schematem manipulować, ożywić go czy dodać coś od siebie. Sami stwierdzicie, że trudno o jakiekolwiek emocje, gdy doskonale wiadomo co, jak i dlaczego. Odkrywanie szczegółów tej historii nie jest na tyle mocne, aby nadrobić ten mankament, który stanowi zbyt silną wadę odcinka.
Na szczęście są też aktorzy! Dobrze się ogląda relację sympatycznej Uhury z La'an, bo w końcu więzi tworzą się w luźny sposób. Mam wrażenie, że właśnie tego w tym serialu brakowało. Anson Mount nadal jest świetny jako kapitan Pike. Jego relacja z dawną miłością Alorą, przywódczynią Majalisów, staje się mocnym punktem historii. Działa tutaj chemia między aktorami. W kulminacji związanej z losem dziecka czuć emocje. Z jednej strony więc postacie nadrabiają sporo wad odcinka, z drugiej strony to samo w sobie jest marnowaniem potencjału, bo tak dobrze dobrana obsada zasługuje zwyczajnie na lepsze historie.
Nie mogę jednak odmówić twórcom Star Trek: Strange New Worlds tego, że odcinek ogląda się dobrze. Schematy są wykorzystywane na tyle świadomie, że angażujemy się w tę historię. Za dużo tu przewidywalności, ale nadal możemy czerpać przyjemność z seansu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/