Suburra: sezon 2 – recenzja
Po dłuższej przerwie powracamy do Rzymu, gdzie dalej toczy się walka o niezwykle atrakcyjne dla różnych grup rejony Wiecznego Miasta. Czy nowa odsłona Suburry była równie udana jak pierwszy sezon? Oceniam.
Po dłuższej przerwie powracamy do Rzymu, gdzie dalej toczy się walka o niezwykle atrakcyjne dla różnych grup rejony Wiecznego Miasta. Czy nowa odsłona Suburry była równie udana jak pierwszy sezon? Oceniam.
Drugi sezon rozpoczyna się po krótkim przeskoku czasowym, ale w Rzymie tak naprawdę nie wiele się zmieniło od momentu, w którym pożegnaliśmy bohaterów. Konsekwencje z tamtych epizodów są ciągle widoczne, a relacje pomiędzy bohaterami dalej napięte są do granic możliwości. Łatwo nikt tam nie wybacza zdrady i kłamstw. Suburra w nowej odsłonie wciąż jest tym samym serialem z dużym naciskiem na politykę, ale także relacje i rozwój bohaterów.
Wyjątkowość Suburra w 1. sezonie cechowały charaktery trójki głównych bohaterów - Aureliano, Spadino i Gabriele. W nowej odsłonie także są oczywiście w centrum wydarzeń i ponownie będą musieli połączyć siły, aby sprzeciwić się Samurajowi. Zaskakująco jednak nie ma pomiędzy nimi takiej chemii, jak było to poprzednim razem. Odszedł niestety efekt świeżości, a także pojawiło się kilku wyrazistych bohaterów, co znacząco wpłynęło na odbiór relacji pomiędzy bohaterami. Znacząca była też zależność bohaterów od swoich rodzin, którzy poszukiwali samodzielności i starali się samemu decydować o swoim losie. W 2. sezonie są oni już w zupełnie innym miejscu, co jest oczywiście naturalne, ale oglądanie ich w akcji nie jest już tak atrakcyjne.
Winą obarczam scenariusz i zmniejszoną liczbę odcinków. Trudno jest wyzbyć się wrażenia, że historia momentami nienaturalnie przyspiesza, a narracja prowadzona często jest zbyt skrótowo. Mogłoby nadać to dynamizmu serialowi, ale wprowadza twórców w niepotrzebne pułapki i łopatologię. Jest to znacząca różnica w podejściu względem sezonu pierwszego, gdzie każdy z odcinków był starannie i pieczołowicie przygotowany pod każdym względem. W nowym sezonie tego brakuje i odpowiednie napięcie przychodzi dopiero pod sam koniec, gdzie trzy ostatnie odcinki prowadzone są w sposób emocjonujący.
Więcej akcentów położono zatem na wątki polityczne, którym nie można w zasadzie nic zarzucić. O ile historia czasem dostaje zadyszki lub wprowadza coś zbyt szybko w relacjach pomiędzy bohaterami, tak polityczne intrygi mają się doskonale i są jeszcze ciekawsze. Tym razem niezależny polityk Amedeo Cingalia nie jest najsłabszym punktem serialu i może się wiele razy wykazać. Jego starcie z Samurajem i próba wdrapania się na szczyt władzy w Rzymie są naprawdę interesujące i pokazywane w dość przystępny sposób.
Rozwój, rozwój i jeszcze raz rozwój. Mimo scenariuszowych niedociągnięć, należy mimo wszystko docenić umiejętne prowadzenie postaci. Zwłaszcza nowi bohaterowie w serialu sprawdzają się bardzo dobrze i wnoszą wiele świeżości. Sporą przemianę przeszła m.in. Angelica, która nie jest już tylko niechcianą żoną Spadino. Przejmuje ona powoli stery w rodzinie i pokazuje, że będzie miała jeszcze wiele do powiedzenia, jeśli chodzi o rządzenie Rzymem. Jeśli zaś chodzi o wspomniane trio, to tutaj dalej znakomicie prowadzony jest wątek wspomnianego Spadino i Aureliano. Jeśli zaś chodzi o Aureliano, to już po 1. sezonie wydawało się, że powinien on znaleźć prędzej czy później odpowiednią konkluzję. Twórcy wycisnęli w nowym sezonie dosłownie maksa z jego postaci.
Oglądanie przemian bohaterów i konsekwencji ich czynów dalej jest ogromnym plusem Suburra. Wątki polityczne także stanowią o sile serialu, a nawet można powiedzieć, że wskoczyły na jeszcze wyższy poziom. Ostatecznie jednak włoski serial notuje spadek jakości o jedno oczko. Zmniejszenie liczby odcinków źle wpłynęło na prowadzenie scenariusza i spowodowało oglądanie wielu banalnych rozwiązań. Zakończenie serialu jest jednak otwarte i wypada mieć nadzieje, że kolejne wątki znajdą satysfakcjonujące zakończenie.
Źródło: Zdjęcie główne: Netflix
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1959, kończy 65 lat