

"The Brink" w swoim premierowym sezonie jest serialem zaledwie przeciętnym. Cała historia opiera się na wałkowaniu utartych schematów i na prostym, a nawet wtórnym humorze. Cały wątek Zeke'a jest najgorszym elementem serialu, bo stworzono bohatera irytującego, którego poczynania nie są w stanie w ogóle rozśmieszyć, zaciekawić czy wzbudzić emocji. Problem leży jednak nie w nieprzemyśleniu wątków, ale w ich bezpiecznym prowadzeniu. Twórcy poruszają się po torze niewykraczającym poza normy. HBO pozwala łamać schematy, zaskakiwać, a nawet obrażać trafnym komentarzem społecznym, ale "The Brink" nie korzysta z tych możliwości, marnując wyjątkowy potencjał drzemiący w tym pomyśle.
Wątek Larsona jest najlepszy w finale, bo twórcy w końcu zrobili to, czego oczekiwałem cały sezon - przedstawili widzom duet Walter-Joanne. Widzimy w końcu bohatera jako bezkompromisowego polityka, który dyryguje innymi z wprawą i skutecznością. Nawet te banalne sceny zajmowania się żoną w przerwach pasują tutaj idealnie i budują delikatnie warstwę humorystyczną.
Ta jednak opiera się na Tablocie, a Jack Black potwierdza, że gdyby nie on, ten serial poległby bardzo szybko. Jego próby przekonania dyktatora i późniejsza ucieczka z Rafiqem wypadają zabawnie. O to w tym właśnie chodzi - tutaj udaje się osiągnąć to, czym ten serial powinien być w całości. Twórcy poruszają kwestie dyktatorów, nienawiści i prostoty, z jaką takowy przywódca może wykorzystać bombę atomową. W pewnym stopniu próbują trochę nieudolnie skomentować, jak rząd Stanów Zjednoczonych poczyna sobie w tamtych rejonach świata. I choć robią to tak sobie, bez większego efektu, ogólnie czuć tutaj potencjał i dobrze obrany kierunek. Może uda się w 2. sezonie.
[video-browser playlist="747026" suggest=""]
Wątek Zeke'a jest także porażką w finale serii. Wykorzystanie go do ratowania świata przed III wojną światową jest pomysłem kuriozalnym i nieskutecznym. Ich walka z przeciwnikiem tylko momentami jest dobra - na przykład wtedy, gdy Zeke jest gotów zrobić kamikaze ku chwale. Problem w tym, że obserwujemy tragiczne efekty specjalne, a trudno emocjonować się tą walką, gdy wygląda ona tak źle.
Czytaj również: „Świat w opałach” – będzie 2. sezon
"The Brink" otwiera wątek na 2. sezon, dotyczący bomby atomowej w Afryce. Oby jednak twórcy wyciągnęli wnioski, bo zrobili ten serial po linii najmniejszego oporu - zbyt zachowawczo i bezpiecznie. Tu przyda się trochę ryzyka, różnorodności i szaleństwa. Może wówczas dostaniemy coś wyjątkowego.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

