Tacy jesteśmy: sezon 4, odcinek 8 - recenzja
This is Us nie musi wzruszać do łez czy szokować co tydzień, aby skutecznie podtrzymywać zainteresowanie widzów. Solidny nowy odcinek sprawia, że na jesienny finał czwartego sezonu będziemy czekać z rosnącą ciekawością.
This is Us nie musi wzruszać do łez czy szokować co tydzień, aby skutecznie podtrzymywać zainteresowanie widzów. Solidny nowy odcinek sprawia, że na jesienny finał czwartego sezonu będziemy czekać z rosnącą ciekawością.
Zbliżamy się do jesiennego finału czwartego sezonu This is Us, więc niektóre wątki w najnowszym odcinku wymagały zaognienia, a niektóre zamknięcia. Tak, aby zbudować grunt pod większe emocje, które zapewne szykują nam twórcy, jak to mają w zwyczaju na tym etapie serii. Pod tym względem wybiła się historia Kevina, którego zżerały wyrzuty sumienia po nocy spędzonej z Cassidy. Jednak bohaterka zapewniła go, że to ona jest winna rozpadowi swojego małżeństwa, a nie on. Co ciekawe ta scena nie niosła z sobą takiego ciepła, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w tym serialu. Po prostu miała inną atmosferę za sprawą jej surowości i intymności, gdzie Jennifer Morrison udało się podkreślić dojrzałość swojej postaci. Dlatego w końcowej fazie historii, gdy bohaterka docenia przyjaźń z Kevinem i Nickym, jej słowa brzmią bardzo szczerze i to ciepło w końcu się pojawia. Z kolei widz może czuć się usatysfakcjonowany takim mniej romantycznym rozwiązaniem, choć możliwe, że nie jest ono ostateczne.
Twórcy postanowili też trochę nas nastraszyć, sugerując, że Kevin znowu się załamie i wróci do nałogu. Nie za bardzo podoba mi się takie pogrywanie z widzami, ale pozwala docenić bohatera, że się nie ugiął, choć potrzebował do tego bezsensownej bójki. Również nie do końca zadziałał motyw z widzeniem ojca, gdy Nicky się do niego zwracał. Oczywiście miało to na celu pogłębienie wyrzutów sumienia tego bohatera i próbę zasugerowania podobieństwa między braćmi, ale to dość ograna zagrywka. Twórców stać na coś lepszego, choć końcowy efekt odkupienia win został osiągnięty.
Jednak w wątku Kevina znowu najjaśniej zabłyszczał Nicky. Jego przemowa przed sądem może nie wzruszała do łez, ale miała ten charakterystyczny i pokrzepiający klimat. Słowny twist sprawdził się znakomicie. Z nagannego uczynku wynikło samo dobro, a do tego przyczynił się do przemiany bohatera. Ale wydaje się ona nieco zbyt pośpieszna, że Nicky czuje się wyleczony. Możliwe, że to wrażenie wynika z poczucia zamknięcia historii z Cassidy, a tak naprawdę brat Jacka ma jeszcze ważną rolę do odegrania w życiu całej rodziny Pearsonów.
Z kolei nic nie zapowiadało, że wspólny wątek Randalla i Rebecki zakończy się w tak nerwowy sposób. W retrospekcjach oglądaliśmy, jak młodzieniec pomógł matce zdobyć pracę. To nie zaskakiwało, bo Randall już wcześniej wykazywał nadopiekuńczość wobec Rebecki, a do tego historia z przeszłości zakończyła się sympatycznym i pozytywnym akcentem. Jednak w teraźniejszości ten wątek posłużył do tego, aby podeprzeć argument syna, że to on się zajmował matką po śmierci ojca, a nie na odwrót. Nie dziwi wzburzenie bohaterki. Ta kłótnia nie wymagała podnoszenia głosu, aby stworzyć wyjątkowo napiętą sytuację. Z drugiej strony łatwo zrozumieć Randalla, który martwi się o Rebeckę, która wykazuje oznaki choroby przypominające demencję. Może to też być jeszcze coś innego, ale aż prosiło się, aby w końcówce odcinka pojawiły się futurospekcje. Tak dawno ich nie widzieliśmy, że można było o nich zapomnieć. Najwyższy czas, aby serial powrócił do tego tematu, bo naprawdę prezentuje się intrygująco, a tajemnica wymaga wyjaśnień.
Wątki Kevina i Randalla zdominowały najnowszy odcinek tak, że pozostałe stanowiły dla nich tło. Sprzeczka Dejy z Malikiem nie dorównywała intensywności i powadze tej Pearsona z matką. Jednak jest istotna dla dalszego rozwoju historii, budując grunt pod Święto Dziękczynienia. Z kolei najmniej ciekawie wyglądał wątek Kate i Toby’ego, którzy próbowali po raz pierwszy nakarmić małego Jacka stałym pokarmem. Na pewno jest to ważny etap w życiu dziecka, ale widzowie niekoniecznie mogą odczuwać podobne podekscytowanie co Toby. Ale miło, że znowu mogliśmy zobaczyć sarkastycznego Gregory’ego i jego zmagania z niepełnosprawnością. Zapewne kłamstwo Kate wyjdzie niebawem na jaw, więc napięcie w małżeństwie Damonów będzie narastać. Mimo to ten wątek był zbędny.
Sorry to solidny odcinek, w którym zgodnie z tytułem przemykał temat przeprosin czy też poczucia winy. Jednak nie dostarczył zbyt wielkich emocji i nie dał powodów do łez. Natomiast wzbudził duże zaciekawienie stanem zdrowia Rebecki. Dawno żaden wątek nie spowodował takiego zainteresowania, więc warto czekać na kolejny epizod. Jesienny finał This is Us zapowiada się intrygująco!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat