Tajemnica godziny trzynastej – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 18 kwietnia 2018Przeczytajcie naszą recenzję Tajemnicy godziny trzynastej, czyli trzeciego tomu młodzieżowych powieści Anny Kańtoch łączących elementy fantastyki i kryminału.
Przeczytajcie naszą recenzję Tajemnicy godziny trzynastej, czyli trzeciego tomu młodzieżowych powieści Anny Kańtoch łączących elementy fantastyki i kryminału.
Tajemnica Godziny Trzynastej jest trzecią cyklu młodzieżowego Anna Kańtoch o przygodach (czasem niechcianych) nastoletniej Niny i jej towarzyszy w walce z demonami, które wcale demonami nie są, na zlecenie aniołów niebędących aniołami (które również mają to i owo na sumieniu), a niekiedy działając w imieniu komunistów i czegoś w rodzaju tajnej Służby Bezpieczeństwa Polski powojennej. Czy to brzmi dziwnie? Tak. Czy czyta się dziwnie? Nie, czyta się rewelacyjnie, pozostając pod wrażeniem wyobraźni autorki, niesamowitych połączeń koncepcyjnych, jakie zastosowała, żywotności i żywości głównych bohaterów i realizmu baśniowego wyzierającego z każdej strony powieści.
Młodzieżowa fantasy jako taka miewa się dobrze, a nawet bardzo dobrze, lecz zwykle bazuje na światach quasi-średniowiecznych bądź „współczesnych” z elementami nadprzyrodzonymi. Toteż kiedy po raz pierwszy zabierałam się do czytania pierwszej części cyklu, czyli Tajemnica diabelskiego kręgu, tło opowieści początkowo mocno zbiło mnie z pantałyku. Oto lata 50. ubiegłego wieku, w Polsce bywa ciężko i „komunistycznie” (zdecydowanie należy wystrzegać się SB), ludzie ukrywają tajemnicze „anioły”, a jeden z nich wybiera 13-letnią Ninę, by pojechała na wakacje do niewielkiego ośrodka w Markotach, gdzie spotka innych „wybranych”, którzy będą musieli zmierzyć się ze złem nie tylko politycznym, ale prawdziwie demonicznym, zyskując przy tym niezwykłe moce. Przedziwne połączenie wątków zadziałało rewelacyjnie, w czym dużą zasługę miała główna bohaterka, nastoletnia Nina i jej przemyślenia, bardzo prawdziwe, choć niebanalne.
Przygody Niny nie zakończyły się na Tajemnicy diabelskiego kręgu, znajdując swój dalszy ciąg w Tajemnicy nawiedzonego lasu (w którym ludzie czasem okazywali się gorsi od „demonów”), jak i w ostatnio wydanej Tajemnicy godziny trzynastej, rozgrywającej się w malutkiej miejscowości Wilcze Doły w Bieszczadach, do których Nina wraz z kilkorgiem innych nastolatków udaje się na zimowe ferie, by uczuć się sztuk walki (i panowania nad własnymi mocami). Jednakże coś musiało pójść nie tak, jak zakładano, gdyż powieść zaczyna się w momencie, kiedy zmarznięta Nina budzi się wśród rozbitego szkła w opuszczonym pałacyku, a wokół niej nie ma żywego ducha. Ba, z początku wydaje się, że żywego ducha nie ma w całym, zasypanym śniegiem miasteczku. Rodzi się straszliwe pytanie, co się stało ze wszystkimi jego mieszkańcami, jak i towarzyszami Niny. I choć retrospekcje mieszają się z czasem teraźniejszym, niełatwo będzie rozwikłać zagadkę, gubiącą tropy jak ślady zasypane śniegiem.
Prócz godnego pochwały, „codziennego” realizmu, zacięcia „detektywistycznego”, odrobiny magii, szczypty wyobraźni i potoczystego, zróżnicowanego języka, cykl pióra Anny Kańtoch bywa słodko-gorzki, nie stroni od trudniejszych kwestii i nie zawsze wybiera szczęśliwe rozwiązania. Jego sednem są wyzwania, zagadki, pytania i odpowiedzi, nietuzinkowy klimat (oraz czasy opowieści) i bardzo dobrze skonstruowane postacie, nie tylko pierwszoplanowe, ale także te pozostające w tle. I chociaż to rzecz teoretycznie przeznaczona dla nastoletniego czytelnika, dorośli powinni sięgnąć po nią bez chwili wahania. Przy okazji doceniając dopracowaną formę edytorską wydawnictwa Uroboros, a przede wszystkim świetne, przykuwające uwagę ilustracje na okładkach wszystkich dotychczas wydanych części cyklu, stworzone przez Dominika Brońka. Osobiście jestem w tych grafikach zakochana, podobnie jak we wszystkich „tajemnicach” Anny Kańtoch.
Źródło: fot. Uroboros
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat